Prawdziwa Bitwa o Brooklyn! Harden się zepsuł, ale wygrał! Jokic pozamiatał! Powrót Griffina nie rozbudził nadziei Pistons!

Philadelphia 76 Ers (3) 112 – 108 Brooklyn Nets (6)

Kozak meczu: Joel Embiid – 31 pkt, 16 zb. i 7 as.

Wynik Serii: 3-1 Dla Sixers.

Piękna bitka i sporo emocji na Brooklynie! Gospodarze robili wszystko aby nie wracać do Philly przegrywając 3-1. Zadanie nie łatwe, szczególnie kiedy do składu gości powrócił nieobecny w meczu numer 3, Joel Embiid. Kenny Atkinson wysłuchał mojej rady i wystawił w pierwszej piątce Carisa Leverta, aby polepszyć obronę. To właśnie Levert kapitalnie szalał w ataku podczas pierwszej połowy. Wspierany przez Allena, którego koledzy uruchamiali kolejnymi asystami, Levert był głównym ogniwem Nets, dzięki czemu do przerwy 63-57 dla Brooklynu. Po przerwie brzydki faul Embiida na Allenie, który po raz kolejny w tej serii, wyłapał na brodę od Wielkoluda z Kamerunu. W obronie Allena stanął Jared Dudley, który szybko doskoczył do Embiida, ale odepchnięty przez Butlera, nie dostał szansy, aby wymienić kilka ciosów z liderem Sixers. Po wszystkim z parkietu wylecieli Butler i Dudley, a Embiid wyłapał niesportowe przewinienie. Po meczu Proces stwierdził, że Dudley jest nikim i jedynie prowokował aby osłabić jego zespół wykluczeniem z parkietu najlepszego zawodnika rywali. Wyrównana 3 ćwiartka oznaczała emocje i pełen ogień do końca. To właśnie Embiid porwał swój zespół do walk, zdobywając 8 punktów z rzędu, niwelując 7 punktową przewagę gospodarzy. Ostatnie minuty po kwintesencja Nba! Ciosy z obu stron, efektowne zagrania, ryzykowne decyzje i przede wszystkim ostateczna decydująca akcja! Po przypadkowej asyście Embiida, bohaterem Sixers został Mike Scott, który 19 sekund przed końcem, urwał czyściocha z dystansu. W odpowiedzi strat Allena, którego Sixers osaczyli z każdej strony. Tym samym Proces wyrywa dwa zwycięstwa na parkiecie rywala i wraca do siebie aby zakończyć te serie. Szkoda Brooklynu, bo młodzi pięknie walczyli. Levert 25 pkt, Russel 21 pkt, Allen 21 pkt. Po stronie Sixers Embiid 31 pkt, Harris 24 pkt, Simmons 15 pkt.

Milwaukee Bucks (1) 119 – 103 Detroit Pistons (8)

Kozak meczu: Kris Middleton – 20 pkt, 8 zb. i 4 as.

Wynik Serii: 3-0 Dla Bucks.

Niespodzianka dla fanów Pistons przed meczem numer 3! Blake Griffin, który miał nie zagrać w tych Playoffs, wrócił do gry, aby swoim heroizmem dokonać cudu przeciwko Bucks. Choć widać było, że kolano Griffina, nie jest do końca zdrowe, on robił co mógł, prezentując kilka efektownych akcji. Problem w tym, że nawet Griffin, to wciąż za mało, aby powalczyć z Bucks. Mimo problemów z faulami Giannisa, koledzy Świra nie wyglądali gorzej kiedy ten siadał na ławce. Goście konsekwentnie powiększali przewagę, zadając ciosy z każdej strony. Oprócz starterów, dwucyfrowe zdobycze rezerwowych Hilla, Mirotica oraz Ilyasova. Mimo braku Snella, Brogdona oraz Gasola, Bucks gładko na 3-0. Pistons przegrywając dziś, wyrównali niechlubny rekord, 13 porażek z rzędu na etapie Playoffs. Tłoki tym samym nie wygrali na tym etapie od 2008 roku. Griffin dziś na poziomie 27 punktów, ale bez wsparcia pd Drummonda. Najlepszy zbierający ligi, kolejny raz udowadnia, że jego ograniczenia w ataku, to spory problem, w tym aby osiągać wielkie sukcesy. W tej serii nie doczekamy się emocji. Detroit krok od wakacji.

Denver Nuggets (2) 117 – 103 San Antonio Spurs (7)

Kozak meczu: Nikola Jokic – 29 pkt, 12 zb. i 8 as.

Wynik Serii: Remis 2-2.

Kolejny raz początek meczu łupem zespołu Popovicha. Tym razem Derrick White, bohater starcia numer 2, w cieniu Derozana i Aldridga. Nuggets potrzebowali wielkiego Jokica, i właśnie w tym czwartym meczu, w końcu się doczekali. W drugiej kwarcie to Jokic ruszył do odrabiania 12 punktowej przewagi gospodarzy. Joker nie tylko punktował rywali, ale dodatkowo obsługiwał kolegów, dzięki czemu do przerwy remis po 54. W drugiej połowie Nuggets zaprezentowali to co dało pudło zachodu na koniec sezonu regularnego. Świetny Jokic wspierany przez Murraya plus wsparcie z ławy, to wizytówka ekipy z Colorado. Tym razem zabrakło emocji, ponieważ Nuggets na wysokiej ofensywnej pompce do końca. Dodatkowo po tym jak Derozan rzucił, sfrustrowany w stronę sędziego, wszystko było jasne. Goście doprowadzają do remisu, a ta seria musi zakończyć się starciem numer 7! Dziś głównym aktorem chwalony Jokic,29 punktów, 12 zbiórek, 8 asyst. Seria ponownie wraca do Denver.

Houston Rockets (4) 104 – 101 Utah Jazz (5)

Kozak meczu: Chris Paul – 18 pkt, 4 zb. i 4 as.

Wynik Serii: 3-0 Dla Rockets.

Przed tym starciem, jedno było pewne. Jazz musieli wygrać, aby podobnie jak Thunder, obudzić w sobie nadzieje, wstać z kolan, a później postawić wszystko na jedną kartę w meczu numer 4. Pytanie brzmiało jak ponownie uruchomić nie istniejącego w tej serii Goberta, oraz drugiego strzelca, który wesprze Mitchella. Już w pierwszej kwarcie było gorąco!

To właśnie Michtell okazał się glównym motorem napędowym Jazz w pierwszej połowie, dzięki czemu Utah prowadzili do przerwy 55-50. Gospodarzom pomógł również dramat w ataku, Hardena, który do przerwy 0 na 10 z gry i do tego 3 straty. Pytanie brzmiało czy po przerwie, Harden odpali w sobie paliwo rakietowe, czy rozegra najgorszy mecz w swojej karierze na poziomie Playoffs. Choć ciężko w to uwierzyć, to po przerwie Harden dalej na zmianę cegłami lub ślepakami. Wydawało się, że kiedy taki  słaby mecz trafia się Brodaczowi, to Jazz rozniosą Rockets w pył, ale problem w tym, że gospodarze również nie rozpieszczali w ataku. Po ciosie z dystansu Greena, 9 minut przed końcem, goście z Texasu wyszli na prowadzenie. W tym momencie Harden miał 0 na 15 z gry, a Rockets i tak na prowadzeniu. Aktualny MVP swoje pierwsze punkty z gry, zdobył dopiero 7 minut przed końcem, ale po chwili odpalił dodatkowo za 3, dając Houston 6 punktowe prowadzenie. Kolejne minuty to festiwal nieskuteczności jednych i drugich, i dopiero kluczowa trójka Gordona, 2 minuty przed końcem, pozwoliła Rockets na prowadzenie 94-90. Jazz walczyli do końca, a pudło z osobistego Tuckera, dało im szanse na doprowadzenie do dogrywki. Niestety dla kibiców w Salt Lake City, Mitchell przestrzelił z czystej pozycji, a Rockets mogli świętować trzecie zwycięstwo w tej serii. Harden 3 na 20 z gry, a mimo tego 22 punkty, 4 zbiórki i 10 asyst. Świetna obrona Jazz, ale zawiodła skuteczność i konsekwencja w ataku. Lepszej okazji aby pokonać Rockets, już chyba nie będzie. Mitchell 33 punkty, ale również zaledwie 9 na 27 z gry. Trzeba przyznać, brakuje Utah drugiego ogniwa, a dodatkowo ceniem samego siebie w tej serii jest Gobert. Houston z wyższym koszykarskim IQ, bezlitośnie wykorzystuje każdy błąd rywali. Moja opinia że Jazz stać na niespodziankę, nie trafiona, bo cud na poziomie 4 zwycięstw z rzędu, mało realny.

Zdjęcia: Usa Today, Espn, Espn, The Rock.

Wideo: Źródło YouTube/Espn, YouTube, YouTube/Motion Station, YouTube/Nuggets, YouTube/SK, YouTube/FreeDawkinsYouTube/MGLHighligts.

Redagował: Buzzer.