Ale jaja! Czyli jak stracić kilka baniek w kilka sekund.

Parę dni temu o mało co nie brakowało, aby jedna z największych gwiazd ligi Anthony Davis nie połamał się na mopie opartym za koszem. I choć na szczęście skończyło się to tylko szpagatem, to serce coacha i kibiców Pelicans z pewnością zabiło szybciej.

W historii NBA było za to wiele przypadków, z których nie da się nie zaśmiać pod nosem, bądź przeciwnie, złapać za głowę, wiedząc, jak wiele kapuchy kosztowało danego gracza. Postaram się z pamięci podać wam kilka przykładów, kiedy to było głośno o kontuzji gracza, która nie miała miejsca bezpośrednio na parkiecie:

Wojowniczy ostatniej nocki Enes Kanter, jeszcze grając w barwach Thunder, był tak mocno sfrustrowany swoim słabszym meczem, że w drodze na ławkę postanowił znokautować krzesło, co kosztowało go kilkanaście meczów z powodu złamania przedramienia.

Brad Miller, były gracz między innymi Pacers i Kings, prawie sobie odciął palec pomagając przy zmywaniu naczyń!

Wielki Kobe Bryant opuścił kiedyś kilka meczów z powodu kontuzji pleców, której nabawił się przy odkurzaniu własnego domu.

Kevin Love w latach gry dla Minnesoty dopiero co wrócił po kontuzji łokcia, po czym złamał rękę robiąc pompki na pięściach, przez co opuścił znaczną część sezonu.

Były center Lakers, Andrew Bynum, podczas rehabilitacji kolana postanowił wybrać się z kumplami na kręgle, podczas których pogłębił kontuzję na wiele tygodni.

Carlos Boozer, którego chyba najbardziej zapamiętamy z czasów gry dla Jazz, złamał kiedyś rękę, potykając się po ciemku o swoją własną torbę na siłowni, przez co opuścił ponad 8 tygodni.

Blake Griffin wykluczył się do końca sezonu 2 lata temu, ponieważ postanowił „zabić” jednego z pracowników od sprzętu Clippers, łamiąc sobie rękę na jego twarzy!

Greg Oden z Blazers, były numer 1 draftu, który niestety przegrał karierę przez kontuzje kolan. Raz nabawił się kontuzji wykluczającej go na cały sezon, gdy wstawał z sofy we własnym domu.

Sir Chalres Barkley opuścił kiedyś mecz otwarcia sezonu, ponieważ przesadził z balsamem do ciała, którym postanowił posmarować sobie dodatkowo twarz przed koncertem Claptona, przez co poparzył sobie kąciki oczu.

Derrick Rose, który również nieustannie walczy ze swoimi kolanami, nabawił się kiedyś dość zabawnej kontuzji. Po zjedzeniu w swoim łóżku, poszedł po butelkę wody, po czym położył się na pozostawionym nożu, przez co uszkodził sobie bark.

Lista takich „silly” kontuzji jest bardzo długa. Pamiętam coś jeszcze o waleniu w szybę Amar’e Stoudemire’a, bądź niefortunne golenie ciała Arenasa, ale już nie pamiętam szczegółów.

Choć nieładnie zaglądać innym do kieszeni, to przecież dziś na wesoło. Kasa, jaka uciekła tym zawodnikom przez te dziwne zdarzenia, to kasa, jakiej często nie zarobimy w jednym życiu.