Before Sunday NBA…#3

Before Sunday NBA#3

Hej! Jak tam w nowym roku? Obiecaliście sobie oglądać więcej koszykówki, może jakieś inne cele związane z koszykówką? A może całkowicie zmieniacie swoje życie?
Cokolwiek by u was nie zmienia się jedno. Mija kolejny tydzień w NBA i Bartosz Buzzer przychodzi do was z podsumowaniem mijającego tygodnia. Dla tych co dopiero trzeźwieją po sylwestrze, mogą to być najświeższe informacje. Dla każdego coś dobrego.
Przed wami Before NBA Sunday #3!

Chcę zacząć od czegoś mało oczywistego. Myśleliście, że Jimmy Butler przechodząc do 76ers stanie się grzecznym chłopcem? Wyobrażaliście sobie potulnego i uśmiechniętego Jimmy’ego dywagującego z Embidem nad wpisami na twitterze? Czy może wręcz przeciwnie, uznawaliście wersję furii którą dostanie Butler, gdy zobaczy Simmonsa przed PS4 i ciągle siedzącego w internecie Embida? No cóż, nie ważne którą z tych wersji mieliście w głowach po jednym z najgłośniejszych transferów tego sezonu – wiedzcie, że nie mieliście racji ani z jednym ani z drugim. Afera i tak jednak jest, nie martwie się! W tym tygodniu mogliśmy usłyszeć, że Jimmy zarzucił w agresywnym tonie trenerowi Brettowi Brownowi, że ten nie właściwie wykorzystuje go w ofensywie. Sytuacja oczywiście wywołała wielki szum w mediach, szczególnie tych z Philadelphi.

Nie dawno przecież słyszeliśmy komentarze Embida, który nie był zadowolony z nowej rotacji składu i z faktu, że przez obrany styl gry zostaje mocno wypychany z możliwości gry w pomalowanym. Cała sytuacja „wielkiej” trójki z 76ers nie jest w tym momencie kolorowa. Czy więc problem jest faktycznie tak duży? Jeśli wierzyć informacją z obozu teamu, nie aż tak bardzo. Brett Brown broni swojego gracza i nie określa tego gestu jako brak szacunku. Twierdzi, że komunikacja między nimi wciąż jest dobra i Jimmy jest człowiekiem z którym da się nawiązać nić porozumienia, w przeciwieństwie do opinii wielu ludzi o nim. Czy Brown mówi prawdę, czy tylko broni zawodnika? Trudno oceniać, ale jedno jest pewne – w tym momencie budowa procesu została lekko zachwiana i jak najszybciej włodarze 76ers muszą znaleźć na to sposób. Butler jest świetnym graczem, ale złączenie w rotacji właśnie Jimmy’ego, Simmonsa i Embida jest bardzo trudnym zadaniem i nie funkcjonuje to na poziomie gwiazdroskim. Nie tego oczekuje Philadelpia. Oni oczekują sukcesów na teraz, za długo na to czekali.

Teraz chcę przejść do głównego wątku. Nie wszyscy wiedzą, ale prywatnie zajmuje się prowadzeniem strony „Koszykarski Masochista”. Często na łamach tekstów umieszczanych tam opisuje niesamowite historie koszykarzy, którzy od zera i największe trudny przeszli do osiągania sukcesów. No dobrze, ale co z tego? Nie przyszedłem tu reklamować siebie. Chciałem powiedzieć, że właśnie taką drogę przechodzi właśnie Derrick Rose. Róża zalicza naprawdę bardzo dobry sezon, prawie 19 punktów na mecz i 5 asyst wchodząc z ławki. Jeden z kandydatów na ten moment do rezerwowego sezonu. Powrót po tak wielu kontuzjach… każdy zna ten temat. Musiałbym napisać książkę, aby opisać wszystko co powinniście usłyszeć o jego karierze i woli walki. W tym momencie ma szansę na coś niesamowitego. Jest na czele w głosowaniu All Star na zachodzie i jak tak dalej pójdzie, może zagrać nawet w pierwszej piątce. Gość, który miał tyle razy kończyć karierę zagra w meczu gwiazd, to już brzmi niesamowicie! I tu pojawia się pytanie. Uprzedzam, Derrick ma wielu zwolenników w Polsce, czasem niestety nieobiektywnych i patrzących bardziej przez sentyment. Czy Derrick Rose zasłużył swoją grą na All Star Game?

 

Nie zasłużył, wiele mu do osiągnięcia takiego poziomu brakuje. Czy Derrick Rose zasłużył na grę w All Star Game? Zasłużył i to zdecydowanie. Do samego Meczu Gwiazd można mieć wiele wątpliwości, czy nadal jest to sportowa rywalizacja czy tylko i wyłącznie mecz pokazowy. Prawda powinna leżeć gdzieś po środku. NBA jest ligą zdecydowanie widowiskową, nie muszę raczej tłumaczyć jak wiele ułatwień zawodnicy posiadają w przepisach, pozwalających na bardziej efektowną grę w porównaniu do tej europejskiej. Wszystko jest robione pod widza. Może w pamięci starszych widzów zawsze pozostaną mecze z przełomu milenium, ale musimy zdać sobie sprawę, że te czasy już minęły. Teraz jest to wydarzenie czysto zgodne z nazwą. Dlaczego tak wiele głosów dostał Jeremy Lin, nie grając przez większość sezonu i będąc tylko grającym z ławki rozgrywającym Atlanty? Bo jest jedynym takim reprezentantem Chin i tam za nim szaleją. Logiczne. Z Gortatem i głosami też tak było parę lat temu. To jest mecz tych najpopularniejszych, najbardziej medialnych i widowiskowych. Które z tych kryteriów spełnia Rose? Każde po trochu plus jedno dodatkowe, ale najważniejsze. Idol, który podbił serca wielu ludzi na całym świecie nie poddał się i pokazał niezliczonej ilości istnień, że ciężką pracą i zaparciem da się osiągnąć swoje cele. Naprawdę, narzekamy na dzisiejszy show biznes, na treści które są w nim przekazywane. Wszędzie narkotyki, nadmierna seksualność i pusta treść. Dlatego pozwólmy żyć historii Rose’a pełnią życia. Dajmy mu ją tworzyć. Jest to wyjątek, coś co niesie za sobą wielkie przesłanie i symbolikę, a trafia do tak wielu ludzi. Niech magia róży unosi się w powietrzu i nie daje spać milionom fanów na całym świecie. Czasem po prostu trzeba odłożyć własne przekonania i ubliżenia. Wyrzucić to z siebie. Poświęcić się dla momentu tak pięknego, że niektórych doprowadza do łez. Koszykówka pisze niesamowite scenariusze i pozwólmy jednemu z najbardziej niesamowitych przenikać do naszej świadomości. Jedziesz z tym Derrick!

Dzisiaj podłapałem tylko dwa wątki, troszkę mało. Uważam jednak, że te tematy były głównie na ustach ludzi w tym tygodniu. Głównie Rose, wszędzie Rose… o matko boska, co tam się będzie działo w lutym! Ponadto Lebron James nabawił się kontuzji pachwiny w meczu z Sacramento, która wykluczy go z gry jeszcze na tydzień. Młodzi jeziorowcy bez niego nie radzą sobie zbyt dobrze, jednak jest to doskonała szansa dla ich rozwoju. Kuzma stwierdził, że nawet bez Lebrona mogą wygrać mistrza. Ktoś mi powie co on tam jara? O Hardenie nie mam już siły pisać. Gość jest NIEMOŻLIWY. To, co wyczynia przekracza ludzie pojęcie. Bije kolejne rekordy i nie zamierza się zatrzymać. Ktoś ma jeszcze wątpliwości, czy przerósł Kobiego w swoim ofensywnym Prime? Mam nadzieje, że nie. Swoją drogą, ten game winner z GSW… a sędziowie – wstydźcie się. A ja myślałem, że Świętokrzyskie słynie z najgorszym sędziów. Leonard wrócił do siebie i pomimo, że został wygwizdany przez kibiców, Spurs uczczili go pięknym filmem razem z Greenem i sam Greg Popovich odbył sympatyczną rozmowę z Kahwim. To się nazywa klasa. Brawa Panowie!

Działo się jeszcze naprawdę wiele, ale opisuje akurat to, co mi przyjdzie na myśl. Na resztę zapraszam do opisu nocek, nie pożałujecie ani nic nie przegapicie! Hej, Hej, tu NBA, z tej strony Bartosz. Mówił do was tuż przed Polską nocą w NBA, na którą serdecznie zapraszam. To musi być nasze święto. A co przyniesie kolejny tydzień? Nie wiadomo, ale jasne jest to, że odpowie nam parkiet!

Redagował: Bartosz Jaglarz