Bez litości! 51 punktów LeBrona w Miami. Lillard w szale bojowym. Warriors potrzebują Stefka! Magic czarują! Defense to Grizzlies!

Memphis Grizzlies (10-5) 100 – 87 Minnesota Timberwolves (7-10)

Kozak meczu: Marc Gasol – 26 punktów, 13 zbiórki i 3 bloki

Grizzlies to jedna z rewelacji obecnego sezonu. Piąta siła Konferencji Zachodniej świetnie radzi sobie na rodzimej arenie (6-1). Gorzej sprawa wygląda w przypadku spotkań wyjazdowych. Wylot do Minneapolis wydawał się więc sporym wyzwaniem dla Miśków. Timberwolves sieją postrach w Target Center. Przegrali w niej tylko jedno spotkanie przy siedmiu triumfach. Od momentu odejścia Butlera są niepokonani (3-0). Pięta Achillesowa ekipy Minnesoty to wyjazdy. Organizacja nie zaznała na nich smaku zwycięstwa, przegrywając wszystkie osiem rywalizacji.

Mecz nie licząc pierwszej kwarty prowadzony pod dyktando Niedźwiedzi. Grizzlies imponowało grą defensywną. 20 strat Wilków zostało zamienione na 19 punktów. Fizyczność i agresja Memphis mogła imponować. Ponownie nie zawiódł młodziutki Jackson junior. Jeden z trzech najmlłodszych graczy ligi na poziomie 13 punktów z ogromnym wkładem w obronę.

Nie potrafiące odszukać własnego tempa T-Wolves zdominowane po dwóch stronach parkietu. Aż 20 zbiórek Townsa nie miało wpływu na wynik. Dobra zmiana Rose’a i Sarica również nie pomogły. Pierwsza porażka Wilków po utracie Butlera.

 

Los Angeles Lakers (9-7) 113 – 97 Miami Heat (6-10)

Kozak meczu: LeBron James – 51 punktów, 8 zbiórki i 3 asyst

Lakers swoją podróż na Florydę rozpoczęło od niespodziewanej klęski w Orlando. W drugim spotkaniu na terenie tego stanu czekała rywalizacja w Miami. Heat walczy z wewnętrznymi problemami. Cztery porażki w ostatnich pięciu spotkaniach nie napawają optymizmem. Dodatkowo zespół średnio radzi sobie u siebie, gdzie ulegał już pięciokrotnie. Brak Dragica (prawe kolano) nie pomagał w równej walce.

Lakers wykorzystało niemoc gospodarzy w pełni. Profesor James z 51 punktami nie miał sobie równych. LeBron przyćmił kolegów z zespołu pewnie prowadząc żółtych do wyjazdowego triumfu.

W Miami brakuje lidera, jednostki, która w trudnych chwilach przejęłaby ciężar gry. Poprawność Richardsona, Ellingtona i Johnson z ławki to zbyt mało na odpalonego Jamesa.

LeBron odchodząc z Miami po finałach 2014 zawsze w ciepłych słowach wypowiada się o mieście i samej organizacji. Król trzynasty raz w karierze przekracza granicę 50 punktów, zajmując szóste miejsce w historii NBA w tej kategorii. Rick Barry już o krok…

 

New York Knicks (4-13) 117 – 131 Orlando Magic (9-8)

Kozak meczu: Nikola Vucevic – 28 punktów, 10 zbiórki i 9 asyst

Przed sezonem Magic było przez wielu spisywane na straty, zespół jednak regularnie w obecnym sezonie sprawia niespodzianki. Zwycięstwa nad Lakers i Procesem w Amway Center bronią się same. Znacznie gorsze humory w odwiedzającym Florydę Knicks. Cztery bolesne porażki z rzędu, brak Porzingisa i porażka z Magic w MSG (11 listopada).

Tym razem Orlando ponownie lepsze! 17 strat Nowego Yorku i 33% skuteczności trójek. To nie mogło skończyć się dobrze… Zaczynający z ławki Hardaway, oraz Burke i Kanter to najlepsi strzelcy NY (łącznie 84 punktów). Zawodnik z Turcji dorzucił aż 19 zbiórek. Była to jednak noc Magic. 31 punktów widowiskowego Gordona plus świetna skuteczność rzutowa Fourniera. Isaac dorzucił bardzo dobrą zmianę. Mimo przyćmionego Rossa i Simmonsa radość na Florydzie.

 

Portland Trail Blazers (11-5) 119 – 109 Washington Wizards (5-11)

Kozak meczu: Damian Lillard – 40 punktów, 6 zbiórki i 5 asyst

Blazers nie wspomina dobrze ostatnich dni. Drużyna Stottsa odniosła dwie porażki w dwóch ostatnich wyjazdach. Dzisiejszy wylot do stolicy był więc dużą szansą na odbudowę. Czarodzieje również w poszukiwaniu wygranej po porażce z Nets. Mecz z Brooklynem przerwał zwycięską serię Wizards. Pokrzyżował również szyki walczącemu z problemami Washingtonowi.

Koszmary Wizards powróciły na własnym parkiecie. Niska skuteczność Walla i Beala ponownie dała o sobie znać. Mimo pogoni w ostatniej ćwiartce, mecz okazał się zimnym prysznicem dla gospodarzy. Powrót urazu Dwighta Howarda, który wyeliminował go z pierwszych 7 spotkań sezonu. Po zaledwie 7 minutach był zmuszony opuścić boisko, teraz czeka go około tygodniowa absencja.

Portland trafiając siedem z dystansu już na początku wyszło na prowadzenie 32:12 i nie oddało go do końca spotkania. Double-double Nurkica, któremu zabrakło dwóch asyst do osiągnięcia triple-double.

 

Golden State Warriors (12-6) 92 – 104 San Antonio Spurs (8-7)

Kozak meczu: LaMarcus Aldridge – 24 punktów, 18 zbiórki i 3 asyst

Trzy przegrane Mistrzów w czterech ostatnich spotkaniach! Brak Currego i Greena plus ostatnia blokada w meczach wyjazdowych. Organizacja z Oakland z trzema ostatnimi porażkami w halach przeciwników. Dochodzi nabyty ostatnio „Texański kryzys”. Warriors przegrało zarówno z Mavs jak i Rockets. Przyszedł więc czas na rywalizacje ze Spurs.

San Antonio również w kryzysie. Trzy wyjazdowe porażki w ostatnich meczach i niespodziewana przegrana aż 20 punktami z Suns. Osłabione GSW uległo w każdej kwarcie na terenie Texasu! Durant na poziomie double-double, pudłował aż siedem trójek.

Klay Thompson (25 punktów) z tragicznym wynikiem 3-11 za trzy. GSW było na prowadzeniu tylko raz, przy stanie 46:45 po przebłysku Igiego. Problemy Currego z pachwiną wygenerowały bilans 2-4 w ostatnich sześciu meczach dla Wojowników.

Nie zawiodły skrzydła Spurs. Para Aldridge-Gay z 43 punktami i 23 zbiórkami! Przy wsparciu asystującego DeRozana imponowali skutecznością.

Redagował: Buzzer & Bartas

Oprawa graficzna: Padre