Grizzly powoli traci cierpliwość, czyli 5 powodów dla których warto wysłać Gasolowi kartkę na święta.
Nie ma co ukrywać, że to ciekawy moment, aby zainteresować się sytuacją w Grizzlies. Kolejna 8 już przegrana z rzędu popularnych „Niedżwiadków” i dodatkowo absencja Hiszpana w czwartej kwarcie meczu przeciwko Nets, spowodowała, że Gasol w końcu zdecydował się na kilka słów krytyki wobec całego sztabu szkoleniowego.
 
 
 
Gwiazdor Memphis w krótkich słowach stwierdził, że poczuł się niedoceniony i urażony sytuacją z ostatniej kwarty tego spotkania. Nie ma co się dziwić. Gasol, który może nie miał dziś najlepszego dnia, ale przecież to on na co dzień ciągnie na swoich barkach cały zespół, często od pozycji rozgrywającego, aż po pozycje klasycznego centra. Dodatkowo sytuacja zespołu – po raz kolejny kontuzjowany jest Mike Conley, a kilku innych graczy takich jak np. Chandler Parsons, który delikatnie rzecz mówiąc zapomniał jak grać na przyzwoitym poziomie odkąd zainkasował blisko sto baniek zielonych – pozwala myśleć, czy to nie najlepszy moment aby przebudować zespół, który w ostatnich latach miał wiele pięknych momentów dominacji, szczególnie na własnym parkiecie, niepopartych jednak sukcesem w play-offach.
 
 
Pytanie brzmi, kto mógłby zainteresować sie Gasolem? Odpowiedż dosyć prosta: według mojej skromnej osoby – cała liga!
Młodszy z braci Gasol to typ gracza, który jest na wagę złota, takie brakujące ogniwo do sięgnięcia po tytuł dla wielu drużyn.
 
Lista jego zalet jest jak niekończąca się historia, ale tak na szybko wymienie tych 5 glównych:

 

Moją ulubioną zaletą tego Wariata jest przede wszystkim zimna krew jaką zachowuje w końcówkach meczów po obu stronach parkietu. Nie pamiętam, aby jakiś inny gracz w ostatnich latach zaliczył tyle „buzzer-beaterów” bądź „game winner shotów”, co lider Niedźwiadków.

Od kilku lat jest to jeden z najlepszych defensorów parkietów NBA.

Mimo skromnych 213 cm i 120 kg Gasol rozgrywa bądź asystuje lepiej niż większość prawdziwych point guards tej ligi, i to w czasach kiedy króluje tzw „small ball”.

Każdej nocki rzuca minimum jednego „czyściocha” zza łuku, będąc przy tym wzorem współczesnego środkowego, potrafiącego urwać trójeczkę w każdym momencie.

Czapuje blisko 2 razy w każdym meczu, przy czym większość swoich bloków zalicza w wyrównanych końcówkach.

Ciężko mi dziś wytypować zespół, w którym najchętniej widziałbym Hiszpana, ale jedno pewne, to jest bardzo dobry moment aby wielu trenerów bądź GM’ów na poważnie pomyślało, czy to nie najlepszy moment, aby zaprosić Gasola na wigilię!