Hej hej tu Buzzer Nba! Czyli Boogie out, monster Greek freak, ostre lanie Spurs ze strony Philly oraz Cavs w końcu bronią swój land

Atlanta Hawks (14-34) 110 – 121 Charlotte Hornets (20-27)

Kozak meczu: Dwight Howard – 18 punktów, 15 zbiórki i 7 bloków

Zwycięskie trzy ćwiartki z czterech plus Superman Howard z potężnym double-double, podpartym siedmioma czapami, nie mogło pozwolić Jastrzębiom rozwinąć skrzydeł. Howard po raz kolejny udowodnił w tym sezonie, że podobnie jak Drammonda, powinno się go rozpatrywać, jako kandydata do Meczu Gwiazd. Wspierany dodatkowo przez Kembe Walkera, 29 punktów, nie pozwolił drużynie Hawks na zwyciestwo. Najlepszy po stronie Atlanty był dzis Kent Bazemore, rzucił 26 punktów, a wspierał go Taurean Prince z 21 punktami w całym meczu. Było to jednak za mało na dobrze zorganizowane Szerszenie.

 

Indiana Pacers (26-23) 108 – 115 Cleveland Cavaliers (28-19)

Kozak meczu: LeBron James – 26 punktów, 10 zbiórki i 11 asyst

W Cleveland w koncu swoj „Land” obronili Cavs. Lebron wykręcając kolejne triple-double, poprowadził zespół do bardzo ważnej wygranej przeciwko zawsze groźnym Pacers. Tym razem Stephenson nie potrafil zatrzymać bądź sprowokować Krola, który dzis 11 na 17 z gry i z triple-double. Na minus LeBrona w tym meczu to 11 strat. Nowa piatka gospodarzy z Thompsonem solidnie i z podwojna zdobyczą każdego z graczy. Przewaga 17 punktów po 3 kwartach pozwoliła na spokojna końcówkę, dzieki czemu Cavs powracają na zwycięska drogę. Moje osobiste pytanie, co sie dzieje z Crowderem, który jest cieniem samego siebie z poprzednich sezonów.

 

 

Utah Jazz (21-28) 97 – 93 Toronto Raptors (32-15)

Kozak meczu: Donovan Mitchell – 26 punktów, 2 zbiórki i 2 asyst

Niespodzianka w Toronto, gdzie Jazz dosyć zaskakująco zdobyli gorący teren na północy. Kiedy duet gwiazdorów Raptors wspólnie zaledwie 9 na 37 z gry, to wiadomo że nie ma innej opcji niz porażka Dinozaurów. Decydujący moment to trójeczka Rubio, którą odpalił na zaledwie 5 sekund przed końcem spotkania, dzieki czemu to Jazz świętują wyjazdowe zwycięstwo. Liderem Utah po raz kolejny był jeden z głównych kandydatów do nagrody debiutanta roku, Mitchell, który uzbierał 26 punktów.

 

Los Angeles Lakers (19-29) 108 – 103 Chicago Bulls (18-31)

Kozak meczu: Brandon Ingram – 25 punktów, 9 zbiórki i 5 asyst

Zaledwie 14 celnych rzutów z gry na 49 oddanych pierwszej piątki Chicago to zdecydowanie za mało, aby pokonać młodzież z Lakers. Choć nie raz już w tym sezonie Bulls do zwycięstwa prowadził duet Portis-Mirotic, to tym razem ich dobra gra nie wystarczyła, aby obronić United Centre. Bardzo dobry mecz rozegrał Ingram, który liderował Lakers, a jego 25 punktów, 9 zbiorek oraz 5 asyst pozwoliło Lakers na cenne zwycięstwo na wyjeździe. Dzieki temu przedłużają swoja serię zwyciestw do 4 z rzędu. Widać, że najgorsze w tym sezonie jest juz za Lakers, tylko wciaż ciekawi mnie, dlaczego mają zamiar pozbycia sie Randle, ktorego osobiscie bardzo lubię za jego waleczność.

 

LA Clippers (24-24) 109 – 100 Memphis Grizzlies (17-31)

Kozak meczu: Lou Williams – 40 punktów, 2 zbiórki i 10 asyst

Kolejny szalony popis Lou Williamsa pozwolił Cllipers pokonać kilka godzin temu Grizzlies. Wariat z LA wystrzelił na poziomie 40 punktów w zaledwie 34 minuty, do czego dorzucił jeszcze 10 asyst i 4 przechwytów. Mimo triple-double Marca Gasola to Clippers dzis góra w Memphis. Lou jak dla mnie ma juz nagrodę dla najlepszego rezerwowego w kieszeni, a jedyne pytanie jakie pozostaje, to ile jeszcze tych 40 punktowych meczow zaliczy przed końcem sezonu. Poza tym jedno pewne, na dzis walczą oni ile mogą o awans do playoffs, a o tankowaniu nie ma mowy.

 

Brooklyn Nets (18-31) 91 – 116 Milwaukee Bucks (25-22)

Kozak meczu: Giannis Antetokounmpo – 41 punktów, 13 zbiórki i 7 asyst

W Milwaukee do gry powrócił Giannis, który odpoczywał ostatnio z powodu obolałego kolana. Antek szybko pokazał do kogo należy zespół Bucks, i dosłownie w pojedynkę zmiótł z parkietu gosci z Brooklynu. Lider Kozłów z linijką dnia 41 punktów, 13 punktów, 7 asyst, 2 przechwytów i 2 bloków.

Mimo ze Nets zdołali odrobić 14 punktów straty w trzeciej kwarcie, kiedy do przerwy tracili do gospodarzy aż 23 oczka, to ostatnia ćwiartka ponownie wyraźnie na korzyść gospodarzy, którzy wygrali teą cześć gry aż 16 punktami. Jedyne co pozytywne dla Nets w tym spotkaniu, to najlepszy wystep wracającego do siebie po kontuzji Russela, ktory dzis uzbieral 14 punktów w 21 minuty z lawki.

 

Houston Rockets (34-13) 113 – 115 New Orleans Pelicans (27-21)

Kozak meczu: DeMarcus Cousins – 15 punktów, 13 zbiórki i 11 asyst

W Nowym Orleanie doszło dzis do najciekawszego spotkania pomiędzy Rockest a Pelicans, niestety z wielkim dramatem w tle. Poczatek spotkania to cios za ciosem z obu stron, i dopiero druga kwarta do zdecydowany popis gospodarzy, którzy rozbili w tym czasie Rockets różnicą 14 punktów. Po obu stronach parkietu szalał ponownie Cousins, ktory byl jednoczesnie najlepszym asystującym w swoim zespole. Trzecia i czwarta kwarta to pogoń gości z Houston, których o dziwo tym razem w ataku prowadził nie Harden a Chris Paul. W całym spotkaniu uzbieral on łącznie aż 38 punktów. Na 1:17 przed końcem spotkania po trójce Arizy mieliśmy remis po 109, co gwarantowało ogromne emocje w końcówce. Po celnym rzucie za 2 Holidaya oraz kilkanaście sekund później ofensywnej zbiórce i dobitce Cousinsa, to Pelicans na niespełna 15 sekund przed końcowa syrena wyszli na 4 punktowe prowadzenie. Cosusins dodatkowo faulowany stanął na lini osobistych i przestrzelił, po czym ruszył do zbiorki i wtedy nastąpił dramat jego i nas wszystkich. Boogie podniósł lewa nogę, po czym obalił sie na parkiet co wróżyło najgorsze.

Lider Pelicans nie byl w stanie samodzielnie sie poruszać, i z pomocą kolegow udał sie do szatni, a kilka minut później wszystko bylo już jasne. Boogie zerwał Achillesa i zakończył sezon, a rehabilitacja moze potrwać nawet 10 miesięcy. Serce sie kroi, że wszytko wydarzyło sie na zaledwie 8 sekund przed końcem meczu. Pelicans ostatecznie dowieźli zwyciestwo z Rockets, ale chyba wszyscy woleli by przegrać ten mecz, byle Cousins pozostał zdrowy. Tyle na chwile obecna w temacie.

 

Portland Trail Blazers (27-22) 107 – 93 Dallas Mavericks (16-33)

Kozak meczu: Damian Lillard – 29 punktów, 3 zbiórki i 3 asyst

Dzisiaj do Dallas przyjechali Portland Trail Blazers. O wszystkim zadecydowała druga kwarta, wygrana przez gosci 35-19. Duet strzelców Lillard – McCollum plus wsparcie z ławki Eda Davisa wystarczyły, by stępić ostrogi gospodarzom. Dallas miało w tym meczu ponizej 40% z gry i tylko trzech graczy Barnes, Smith Jr. i Matthews, mieli podwójne zdobycze punktowe. To było za mało na zespołowosc i energię Portland.

 

Philadelphia 76ers (24-21) 97 – 78 San Antonio Spurs (32-19)

Kozak meczu: Joel Embiid – 18 punktów, 13 zbiórki i 3 asyst

W San Antonio jedne z największych batów u siebie wyłapali dzisiaj Spurs. Po efektownym zwyciestwie nad Cavaliers, mało kto by sie spodziewał tak mocnego lania, jakie zafundowali gospodarzom goście z Philadelphi. Jednym z głównych przyczyn porażki Spurs okazały sie rzuty za 3, ponieważ gospodarze trafili zaledwie 3 na 24 próby. Ledwie jedna wygrana kwarta i to tylko 1 punktem, nie mogła inaczej zakonczyc tego spotkania. Embiid i spółka dosłownie zmietli Spurs, odnosząc wielkie zwyciestwo na dalekim zachodzie.

 

New York Knicks (22-28) 107 – 85 Phoenix Suns (17-32)

Kozak meczu: Enes Kanter – 20 punktów, 10 zbiórki i 1 blok

W Arizonie kolejna dotkliwa porażka Suns, którzy przegrywają u siebie z Knicks. Solidna pierwsza piątka graczy z City, plus kolejny obok Beasleya, do tego joker z ławki Knicksów w postaci Treya Burke, rozbiła gospodarzy, u których naprawde dzieje sie źle. Zaledwie 15 asyst w całym spotkaniu i do tego procent z gry na poziomie 35%, to dzis główne przyczyny porażki Suns. Ciezko zrozumieć, co tak naprawde dzieje sie w klubie z Arizony w ostatnich latach. Zostaje tylko nadzieja ze w koncu Słońca odbija sie od ligowego ogona, ale jeszcze wiele czasu potrzeba, aby miało to miejsce.