Hej, hej, tu Buzzer NBA! Kyle Kuzma odciął dopływ paliwa Rakietom 38 punktami na 70%. Kelly Olynyk złapany na dopingu!

Toronto Raptors (21-8) 129-111 Charlotte Hornets (11-20)

Kozak meczu: DeMar DeRozan 28 punktów, 8 asyst

Druga kwarta, w ktorej Raptors rozbili Hornets 20 punktami zadecydowała o ich końcowym łatwym zwycięstwie nad klubem Michaela Jordana. Mimo rekordu kariery rezerwowego „Szerszeni” Lamba, który dziś eksplodował na poziomie 32 punktów, reszta bardzo przeciętnie, szczególnie w obronie. To już 9 wygrana Dinozaurów w ostatnich 10 meczach.

Warto zaznaczyć, że poza DeRozanem wystrzelił również Ibaka (24 punkty), którego występ stał pod znakiem zapytania oraz jeszcze bardzo mało rozpoznawany OG Anunoby (20 punktów). Ławka Toronto jak zwykle nie zawiodła i by pokonała ławkę Szerszeni zdecydowanie, gdyby nie występ Lamba.

 

Indiana Pacers (18-14) 105-95 Atlanta Hawks (7-24)

Kozak meczu: Victor Oladipo 23 punkty, 5 zbiórek

Minimalne zwyciestwo w każdej kolejnej kwarcie pozwoliło Pacers pokonać na wyjeździe Hawks. Na swoim poziomie All-Star ponownie byl dzisiaj lider Indiany Oladipo, z dorobkiem 23 punktów.

Aby Pacers mieli szanse w playoffs pokonac Boston badz Cavs, to potrzebują wlasnie takiego Turnera jak dziś. Młody Center Pacers, króremu wróżono piękny sezon gra duzo poniżej oczekiwań ale dzisiaj jego pewność siebie w ataku,20 punktów, oraz w obronie,3 bloki, bardzo pomogła Indianie  w walce z ambitnymi Hawks. W Atlancie natomiast kolejny raz świetny debiutant Collins, ktory uzbierał 18 pkt i ponownie przypomniał nam wszystkim jak wspaniały draft mial miejsce przed tym sezonem.

 

Miami Heat (16-15) 90-89 Boston Celtics (26-8)

Kozak meczu: Kelly Olynyk 32 punkty

W Bostonie Heat po raz kolejny w tym sezonie pokonują po dramatycznej walce Celtics. Jak pamiętamy to Właśnie gracze z Miami zatrzymali kosmiczna Bostońska serie zwycięstw blisko miesiąc temu .Ten mecz to przede wszystkim piękna historia powrotu Kelly Olynyk do byłego zespołu, ktory dzis praktycznie w pojedynkę rozbił Celtów na przełomie 3 i 4 kwarty. Niesamowite jest to ze dosłownie wczoraj Kd13 wspomniał ze czuje ze Olynyk wyskoczy z jakimś numerem i proszę, mamy w redakcji normalnie wróżbitę ! Jeden z brzydszych Bialaskow tej ligi dosłownie zwariował i poleciał na poziomie 32 punktów, przy 80 procentach z gry, w tym jeszcze 6 trójek i niesamowity dunk na minutę przed końcem ! Kelly jestes dzis moim Bogiem !

Kyrie dwoił się i troił, aby zwycięstwo zostało w Bostonie, miał swoja szansę na zepsucie historii Olynyka, ale nie trafił decydującego rzutu i to były Celt jest na ustach wszystkich!

I just love this game!

 

Sacramento Kings (11-20) 104-99 Brooklyn Nets (11-19)

Kozak meczu: George Hill 22 punkty (7/9 FG%; 4/4 3P) 7 zbiórek

W Brooklynie swoja podróż po wschodnim wybrzeżu kontynuowali Kings, którzy w tym sezonie piszą swoja własną historie! Z jednej strony potrafią przegrać z każdym w bardzo dotkliwy sposób, kiedy np żaden zawodnik pierwszej piątki nie potrafi zdobyć punktów z gry przez całą kwartę. Z drugiej strony potrafią wygrać z każdym, w tym z mistrzami, po czym gęba nam opada i ponownie klaszczemy przez kilkanaście godzin do kolejnej ich porażki. Dzisiejszy mecz z Nets był bardziej z tych normalnych, gdzie pierwsza piątka mocno weszła w mecz i odjechała po pierwszej kwarcie na kilkanaście punktów, dzięki czemu udało się wywieść zwycięstwo na wyjeździe. Liderami Sacramento również tym razem ci gracze, na których doświadczeniu maja się uczyć młodzi Kings. Mowa oczywiście o nieśmiertelnym Randolphie (21 punktów) oraz Hillu, który dzisiaj na poziomie 22.

W Nets coraz smutniej, a powrót do gry Russella potrzebny od zaraz, ponieważ szansa nawet już na marzenia o play-offs oddalają się z minuty na minutę.

 

Orlando Magic (11-21) 94-112 Chicago Bulls (10-20)

Kozak meczu: Denzel Valentine 16 punktów, 10 zbiórek

W United Centrę piękną historię piszą Bulls, którzy dzis po raz siódmy z rzędu pokonują Magic! Historia ta sama, co od dwóch tygodni! Anonimowy Valentine, coraz lepszy i groźniejszy Dunn oraz Mirotić dali kibicom piękny prezent na święta, dzięki czemu noworoczny cud w postaci powrotu Chicago do walki o playoffs, jak najbardziej możliwy! To się w głowie nie mieści, że jedynym niepokonanym zawodnikiem w lidze w tej chwilli jest tylko Mirotić! Gość, który składał nie tak dawno własną szczękę po treningu swojej drużyny! Popatrzcie na tę akcję… To właśnie Chicago Bulls w najnowszej odsłonie. I LIKE IT!

 

Los Angeles Lakers (11-18) 122-116 Houston Rockets (25-5)

Kozak meczu: Kyle Kuzma 38 punktów (70%), 7 zbiórek, 4 asysty

Przez następne trzy tygodnie będzie pauzować Brook Lopez z powodu leczenia skręconej kostki, więc Luke Walton zdecydował się na posadzenie Larry’ego Nacnce’a Juniora na ławce, by zrobić miejsce dla podkoszowego Andrew Boguta oraz Kyle’a Kuzmy. Poprzednie ustawienie przyniosło 8 porażek z 10 rozegranych meczów, natomiast to dzisiaj zakończyło się czymś fantastycznym. Lakers czują się zapewne tak samo, jak Heat, którzy przerwali serię zwycięstw Bostonu. Oba zespoły w dzisiejszym spotkaniu miały po jednej swojej gwieździe: Lakers Kuzmę, natomiast Rockets Harden.

Kyle Kuzma wszedł w mecz jak dzik w paśnik, z perfekcyjnym 9/9, w tym 6/6 za trzy w pierwszej połowie, tym samym wyrównując rekord Donovana Mitchella. Różnica taka, że Mitchell potrzebował na to całego meczu.

James Harden dźwigał swój zespół przez całą trzecią kwartę, zbliżając Rockets do Lakers, ale nigdy nie obejmując prowadzenia. Broda skończył mecz z 51 punktami (w tym dwa 4-punktowe zagrania) i 9 asystami.

Pozbawieni Clinta Capeli musieli radzić sobie z Tarikiem Blackiem, później też notorycznie faulującym P.J. Tuckerem. Ryan Anderson w rotacji Mike’a D’Antoniego praktycznie nie odgrywa żadnej znaczącej roli, poza defensywną, co może gościa trochę frustrować. Dzisiaj zdobył zaledwie 2 punkty i zaliczył -22.

Chris Paul opuścił spotkanie na początku czwartej kwarty. Pojawiła się obawa, że to znowu z powodu kolana, ale Mike D’Antoni powiedział, że jest to związane z naciągnięciem przywodziciela i niepewny jest jego piątkowy występ. Ironia losu taka, że to CP3 zapoczątkował serię zwycięstw i ją zakończył.

 

Utah Jazz (14-18) 79-107 Oklahoma City Thunder (16-15)

Kozak meczu: Russell Westbrook 24 punkty, 10 zbiórek, 7 asyst

Osłabione kontuzjami Utah Jazz, bez swojego lidera Donovana Mitchella, uległo znacząco Oklahomie City Thunder. Nie dość, że trzeba było polegać na obwodzie, to jeszcze do składu Grzmotów wrócił po wstrząśnieniu mózgu Steven Adams. Kiedy w takiej organizacji jak Jazz wypada trzech kluczowych graczy, w tym jeden rozgrywający, drugi to najlepszy defensor ligi, a trzeci torpeda zza łuku, to w przypadku big trio byłoby naprawdę wstydem przegrać. Nic takiego nie miało miejsca, mecz bez większej historii. OKC jak objęła prowadzenie, tak utrzymała go do końca, prowadząc nawet 33 punktami.

George i Melo dzisiaj zgodni w ataku jak nigdy – obaj po 18 punktów, obaj 5/12. Billy Donovan wreszcie mógł dać swoim gwiazdom pograć mniej niż 30 minut.

 

Detroit Pistons (17-14) 93-110 Dallas Mavericks (9-23)

Kozak meczu: Harrison Barnes 25 punktów, 7 zbiórek

Doprawdy dziwne rzeczy dzieją się w Pistons. Jeżeli Anthony Tolliver jest pierwszą strzelbą, którego natura przystosowała do rozwiązań defensywnych, to właściwie trzeba się zastanowić, na czym tak naprawdę zależy włodarzom z Mo-Town. Reggie Jackson gra poniżej oczekiwań (krytyki), Tobias Harris chyba kapryśność rzutową zapożyczył od Khrisa Middletona, bo wypala raz na ruski rok (4/16 – 25%), a tym samym Andre Drummond przestał łapać statystyki, do których nas przyzwyczaił z początku sezonu. Druga i trzecia kwarta została przegrana przez Tłoki 41-67… W Dallas cieszy wreszcie powrót do składu Dennisa Smitha Jra, który naprawdę elegancko z 15 punktami, 5 zbiórkami i 5 asystami w zaledwie 21 minut.

Chłopaczek pięknie przywitał się z kibicami, zrobił swoje, powiedział do widzenia i tak Dallas mogą się na moment uśmiechnąć.

 

Minnesota Timberwolves (18-13) 112-104 Denver Nuggets (16-14)

Kozak meczu: Karl-Anthony Towns 25 punktów, 10 zbiórek

W Denver do pierwszej piątki powrócił dzis Nikola Jokić, który na parkiecie spędził blisko 36 minut i uzbierał 22 punkty a mimo wszystko Nuggets przegrywają u siebie z Wolves, których po raz kolejny do zwycięstwa prowadzi duet gwiazdorów Towns-Butler.

Moim osobistym zdaniem miano gwiazdora traci powoli Wiggins, ponieważ jego brak zaangażowania w obronie dosłownie wyprowadza z równowagi. Chłopak wyglada jakby był na spacerze w parku z babcia i z tygodnia na tydzień wyglada coraz gorzej. Natomiast coraz częściej zastanawiam się, czy na miano kozaka meczu przypadkiem od meczu z Portland nie zasługuje Jamal Crawford. To chyba w tej chwili jedyny rezerwowy w rotacji Wolves (poza Tyusem Jonesem), który wnosi coś poważnego do zespołu i jest w stanie poderwać swój zespół z zadyszki. Może wreszcie Thibbodeau przejrzał na oczy, bo każdy chciałby mieć taką 6-kę w zespole i jego niewykorzystywanie było grzechem! W trzech meczach od 12 do 16 grudnia zdobywał odpowiednio 2, 2 i 6 punktów. Dzisiaj ich było 20 przy 14 próbach rzutowych. Nadal jednak granie 8 zawodnikami brzmi jak kiepski żart i nawet jeśli teraz to idzie dobrze, przyjdzie taki moment, gdy może się to brzydko odbić.

 

San Antonio Spurs (22-10) 93-91 Portland Trail Blazers (16-15)

Kozak meczu: Pau Gasol 20 punktów, 17 zbiórek

To była ciężka porażka dla fana Blazers. Wszystko w meczu było dobre, poza skutecznością CJ’a McColluma i tylko złość bierze, że ostatnią akcję rzucał właśnie on, gdy wcześniej nie trafił ani jednej trójki, a ta była na wagę zwycięstwa. Dame też na niższej skuteczności rzutowej, chociaż jego można usprawiedliwiać po części odniesioną kontuzją uda, po której wrócił na boisko, natomiast wyraźnie z ograniczonymi możliwościami. Z tego meczu wyszło jeszcze parę pozytywnych wniosków. Aminu jest znakomitym defensorem, robi kawał genialnej roboty, podobnie jak Ed Davis, chyba obecnie najlepiej zbierający ofensywnie (dzisiaj 6) i najlepiej kończący akcje drugiej szansy. Shabazz Napier wykorzystuje swoje minuty, świetnie dyryguje drugim garniturem oraz zdobywa bardzo ważne punkty, nie dając odjeżdżać rywalowi (jego 14 oczek na 60% skuteczności przy kryciu Ginobili brzmi naprawdę nieźle). O porażce zadecydowały mankamenty oraz karygodni sędziowie, niegwiżdżący przewinień w obie strony, za to chyba szukający przede wszystkim błędu 3-sekund w ofensywie. Niemniej jednak Paul Gasol wyglądał dzisiaj potwornie dobrze do spółki z Aldridgem.

Mniej więcej grali podobnie dobrze, jak w pierwszej połowie trzeciego meczu z GSW z ostatnich play-offów. Drużyna Popa pod nieobecność powoli wprowadzanych do intensywnej gry Tony’ego Parkera oraz Kawhia Leonarda miała swoje lepsze momenty, gdy łapała 10-punktową przewagę, ale też gorsze, gdy dawali się przeganiać nawet 6-punktami. Gregg bardzo mądrze brał czasy, gdy tylko Blazers zdążyli wejść w trans. To ich rozbijało, natomiast napędzało Ostrogi.

 

Memphis Grizzlies (9-22) 84-97 Golden State Warriors (25-6)

Kozak meczu: Klay Thompson 29 punktów (10/16 – 62,5%)

Miśki zagrały jak zwykle dobrze momentami, ale to nie mogło wystarczyć, żeby wygrać. Ostatecznie jednak dramatyczna skuteczność rzutowa spowodowana katastrofalną 3 i 4 kwartą kłuje nieprawdopodobnie po oczach (33%). Andrew Harrison 17%, JaMychal Green 20%, Mario Chalmers 22%, Tyreke Evans 25%, Marc Gasol 33%. Co ciekawe w GSW celowniki chyba ustawiał ten same koleś, co w Memphis. Kevin Lonney 0%, Quinn Cook 14%, Patrick McCaw 17%, Nick Young 37%. Gdyby nie odpalił Klay Thompson na 62,5%, kończąc mecz z 29 punktami, to w sumie każdy wynik byłby tutaj możliwy.

Kevin Durant z 22 punktami i 8 zbiórkami, jednak patrząc na jego osiągnięcia od czasu kontuzji Curry’ego to wyglądają one dużo słabiej. W tej chwili Golden State Warriors mają najdłuższą serię w lidze bez porażki (9), tuż za nimi Chicago Bulls (7).

 

Phoenix Suns (11-22) 95-108 Los Angeles Clippers (12-18)

Kozak meczu: DeAndre Jordan 12 punktów, 20 zbiórek

Kiedy do składu wraca Lou Williams, Clippers zaczynają grać jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dzisiaj jedna z najlepszych szóstek ligi może nie zaskoczyła w jakiś szczególny sposób, natomiast w trudniejszych chwilach została zastępowana przez Austina Riversa i Milosa Teodosicia. DeAndre Jordanowi do szczęścia naprawdę niewiele potrzeba, tylko dobrego rozgrywającego.

Clipps odnieśli bardzo ważne zwycięstwo, ani razu w meczu nie oddając prowadzenia.