Hej, hej, tu Buzzer NBA! LeBron i spółka jadą 76ers. Porażki Celtics i Warriors.

Cleveland Cavaliers (13-7) 113-91 Philadelphia 76ers (11-8)

Kozak meczu: LeBron James 30 punktów, 13 zbiórek, 6 asyst

Bardzo pozytywnie. Po tylu latach w wieczór, kiedy w NBA rozegranych będzie kilka spotkań, wszystkie oczy skierowane są na Philadelphię. Przez ostatnich kilka sezonów najczęściej z góry przewidywaliśmy, że ktokolwiek wybiera się do 76ers, to powróci na luzie z łatwym zwycięstwem na koncie. I choć w tym sezonie młodzież z Philly potrafi nieraz oczarować całą ligę, to dziś wpadł do nich „Król” i obił im tyłki aż miło. Phila tylko na początku spotkania dzieki runowi 10-0 na chwilę nawiązała walkę z poważnie skoncentrowanymi dziś „Kawalerzystami”. Chyba nie zaskoczę nikogo pisząc, że Lebron szalał po obu stronach, dając drużynie wszystko, co możliwe, łącznie z buzzer-beaterem na koniec kwarty sprzed twarzy samego Embiida. To właśnie wielki „Dzik” Embiid jako jedyny próbował nawiązać walkę z drużyną z Ohio, i w całym spotkaniu uzbierał łącznie 30 punktów, chociaż Wade w jednej akcji zablokował go tak, że Dzik na pewno zobaczył przed oczami wszyskie gwiazdki 76ers.

Warto zaznaczyć, że cała pierwsza piątka 76ers trafiła dzis łącznie 1 trójkę na 19 prób! Najbardziej w tej kwestii zawiódł Covington, który dzis 0 na 9. Cavs powoli odzyskują wschód, odnosząc już 8 zwycięstwo z rzędu, a Lebron z meczu na mecz wygląda na coraz mocniejszego.

 

Detroit Pistons (13-6) 118-108 Boston Celtics (17-4)

Kozak meczu: Andre Drummond 26 punktów, 22 zbiórki

W meczu na szczycie wschodu nieoczekiwanie lepsi w starciu z Celtics na wyjeździe okazali się Detroit Pistons. Celtowie w żaden sposób nie mogli powstrzymać dziś duetu Harris-Drummond! Pierwszy z nich rzucił dzis 31 punktów, natomiast największy z „Tłoków”, zdominował pomalowane swoim „monster double-double”, do czego dorzucił 6 asyst i 4 przechwyty! Ostatni gracz, który zaliczył podobny występ to sir Charles Barkley w 1991 roku. Drummond zebrał dziś z tablicy tyle samo piłek, co cała pierwsza piątka Celtics razem wzięta.

 

Orlando Magic (8-12) 109-121 Indiana Pacers (11-9)

Kozak meczu: Victor Oladipo 26 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst, 2 przechwyty, 4 bloki

Kolejny świetny występ Victora Oladipo pozwolił Indianie ograć na swoim parkiecie przeżywającą ostatnio kryzys „Magię” z Orlando. Małe przebudzenie w ataku Turnera, który dziś z 18 punktami na koncie oraz kolejny dobry występ z ławki Stephensona i Sabonisa, który wyrasta na głównego kandydata do nagrody dla najlepszego rezerwowego sezonu. To dzisiaj wystarczyło w zupełności wystarczyło na Orlando.

 

Portland Trail Blazers (13-8) 103-91 New York Knicks (10-10) 

Kozak meczu: Damian Lillard 32 punkty

Blazers w MSG zaskoczyli różnorodnością, a przede wszystkim zdominowaniem kosza przez Nurkicia i Vonleha oraz znakomitą postawą Pata Connaughtona (17 punktów – 7/9 FG i 3/4 3P). Lillard jak zwykle zrobił swoje, natomiast słabsza postawa strzelecka CJ McColluma nie odbiła się wcale na wyniku. Popularne wiatraki zdominowały grę na wszystkich polach – momentami przewaga sięgała nawet 30 punktów – a strategia Stottsa inteligentnie ograniczyła Kristapsa Porzingisa, który dzisiaj z 22 punktami, ale na 37% skuteczności. 

 

Brooklyn Nets (7-13) 103-117  Houston Rockets (16-4)

Kozak meczu: James Harden 37 punktów, 10 zbiórek, 8 asyst

W Houston miejscowi Rockets nie mieli problemów, aby pokonać coraz bardziej osłabionych ze względu na kontuzje Nets. Można powiedzieć, że to już standard tego sezonu, kiedy Harden blisko triple-double, Chris Paul, jeżeli gra, to z największą liczbą asyst na parkiecie (dzisiaj 14), a Capela obsługiwany przez dwóch All-Stars około 20 punktów w każdym meczu. Jeszcze słowo o Paulu: 65 asyst i 7 strat w tym sezonie – MISTRZ.

 

Dallas Mavericks (5-16) 108-115 San Antonio Spurs (13-7)

Kozak meczu: LaMarcus Aldridge 33 punkty, 10 zbiórek

Długo oczekiwany powrót Parkera nastąpił w derbach Texasu. Mały Francuz pobiegał dziś na parkiecie blisko 14 minut, podczas których uzbieral 6 punktów i 4 asysty, a Spurs mimo problemów z pierwszej połowy, pokonują Dalllas. Poraz kolejny Dallas nie znaleźli odpowiedzi w tym sezonie na lidera „Ostróg” Aldridge’a, który dziś z 33 punktami na koncie dominował na parkiecie, dzięki czemu San Antonio wygrywa 108-115.

 

Sacramento Kings (6-14) 110-106 Golden State Warriors (15-6)

Kozak meczu: Willie Cauley-Stein 19 punktów

Chyba największe zaskoczenie minionej nocy, nawet mimo braku Curry’ego i Duranta. Sacramento odniosło pierwsze zwycięstwo nad Golden od 2013 roku. Sacramento, jeśli myśli o wygrywaniu, musi grać konsekwentnie całym zespołem i liczyć na wsparcie George’a Hilla oraz De’Aarona Foxa. Ktoś musi obsługiwać wysokich i nie bać się wejść pod kosz. Mecz ważył się do ostatnich sekund. Najważniejszą akcję przeprowadził Bogdanović, kryty przez Greena. Pod presją czasu zdecydował się na penetrację, zawisł w powietrzu, wyczekał Greena, a potem rzutem o tablicę zapewnił bardzo istotną, 2-punktową przewagę. Jak bardzo był to ważny moment dla Bogdanovicia i całego zespołu możecie zobaczyć poniżej:

Willie Cauley-SLAM wreszcie zaczął grać to, czego od niego oczekiwano, a oddanie piły do Cartera, by ten znowu zachwycił nas wsadem, bardzo eleganckie: 

 

Los Angeles Lakers (8-12) Los Angeles Clippers (8-11)

Kozak meczu: Lou Williams 42 punkty, 4 zbiórk

Lou Williams swojego czasu był wybierany na najlepszego szóstego gracza w sezonie. Tajemnicą poliszynela, że odszedł z Lakersów, bo nie miał ochoty grać w zespole, który tankuje. Jakby na to nie spojrzeć miał dzisiaj dodatkową mobilizację, by zagrać dobrze. I zagrał. Wpadały mu nawet bardzo trudne rzuty pod presją czasu, jak step back na Caldwellu-Popie za linią 7,24. Jak zwykle dostał solidne wsparcie od Griffina, ale ten… w czwartej kwarcie doznał groźnie wyglądającej kontuzji kolana. Opuścił boisko o własnych siłach, ale na parkiet już nie wrócił. Mam jednak takie dziwne wrażenie, że Austin Rivers mógł zachować się mniej fajtłapowato.

I chociaż młodzież długo dawała radę, Kuzma swoją robotę wykonał, to w Lakersach wciąż wieje nudą: Lonzo po dwóch triple-double wrócił na właściwe dla siebie tory strzeleckie – 1/7 z pola i 1/6 za trzy. Takimi statystykami podstawowego PG nie da się wygrać, nawet z Clippers, którzy przecież mają swoje problemy. Ta akcja, kiedy Lonzo chciał zniwelować 5-punktową stratę mówi wszystko…