Hate me now! Czyli o wielkim zawodniku zwanym Durantula!

Dziś nie będzie powrotu do przeszłości i do bohatera NBA z lat 90-tych. Tym razem skupię się na obecnie grającym zawodniku, który przyznam szczerze jest moim idolem (choć wiadomo niepodważalnym numerem jeden jest dla mnie Michael Jordan. To on zaszczepił we mnie i pewnie w wielu z Was miłość do koszykówki).

O kim mowa tym razem?

Kevin Durant! Durantula! Snake! Najbardziej znienawidzony gracz w Oklahomie i pewnie przez wielu to czytających. Postaram się przybliżyć historię kariery i wytłumaczyć obiektywnie, skąd moja nieukrywana sympatia do Duranta.

Zacznijmy od dotychczasowych osiągnięć by przedstawić bohatera artykułu:

– Mistrz NBA 2017 i 2018 roku
– MVP finałów NBA 2017 i 2018
– MVP ligi 2014
– 9x All-Star Game
– 6 x first All-NBA 2010, 2011, 2012, 2013, 2014, 2018,
– 4 x najskuteczniejszy zawodnik sezonu zasadniczego 2010, 2011, 2012, 2014
– MVP All-Star Game 2012
– Rookie of the Year 2008
– MVP Rookie Challange Game 2009
– Mistrz Olimpijki 2012,2016
– Mistrz Świata 2010
– MVP Mistrzostw Świata 2010
– laureat nagrody Naismith 2007 (najlepszy zawodnik grający w collage)
– Big12 Player of the Year 2007
– najskuteczniejszy zawodnik play off 2011, 2013, 2014, 2016
– koszykarz roku USA Basketball 2010
– pierwsza piątka najlepszych graczy Mistrzostw Świata 2010

Kevin Wayne Durant urodził się 29 września 1988 roku w Suitland w stanie Maryland na obrzeżach Washingtonu. Dorastał wraz z trójką rodzeństwa – siostrą Brianną i dwoma braćmi Anthonym (także koszykarzem) i Rayvonne. Od początku duży wpływ na wychowanie Duranta miała jego babcia Barbara, szczególnie po rozwodzie rodziców Duranta. Wychowany w katolickiej rodzinie, do dziś dziękuje babci oraz mamie za wsparcie. Przyznaje się do tego niemal w każdym wywiadzie.

Durant od samego początku był wysokim chłopcem, co we wczesnych latach przeszkadzało mu w kontaktach z rówieśnikami. I tu z pomocą przyszła babcia, która skutecznie przekonała „małego” Kevina, że jego wzrost jest jego błogosławieństwem. Durant rósł jak na drożdżach i wieku 10 lat postanowił, że zostanie koszykarzem. Pierwszym klubem, któremu zaciekle kibicował stali się Toronto Raptors wraz z ich ówczesną gwiazdą Vincem Carterem (szacunek do tego gracza pozostał do dziś). Naukę i grę w szkole średniej zaczynał na dwóch uczelniach National Christian Akademy i Oak Hill Akademy (grał tam w rozgrywkach Amateur Athletic Union z takimi graczami jak Michael Beasley, Ty Lawson).

Tam jego talent dostrzegł trener Charles Craig. Trener miał spory wpływ na rozwój talentu Duranta. Od początku ich relacje wybiegały poza granice koszykówki. Niestety ich współpraca została przerwana w brutalny sposób – na skutek niespodziewanej śmierci trenera w strzelaninie. W hołdzie dla mentora i dużego wpływu jaki wywarł na jego karierę, Durant zaczął nosić koszulkę z numerem „35” (jest to wiek trenera w chwili śmierci).

Po 3 latach nauki Durant przeniósł się na ostatni rok szkoły do Montrose Christian School. Po zakończeniu nauki w szkole średniej przeniósł się do University of Texas, choć Ty Lawson namawiał Duranta do wybrania innej uczelni. Zapewne wpływ na ową decyzję i wybranie Longhorn miał Russel Springman, asystent pracujący na owej uczelni, który od początku szkoły średniej był w ciągłym kontakcie z Durantem.

Od samego początku pokazuje na co go stać. Już dość wysoki (6 stóp 9 cali), chudy i szybki jak na swój wzrost pokazuje, że mamy do czynienia z dużym talentem strzeleckim. Pierwszy sezon kończy ze średnią 25,8 pkt na mecz (co daje mu 1-sze miejsce w Big 12 a zarazem 4-te w kraju), 11,1 zbiórki na mecz i 67 bloków w 32 grach. To owocuje pierwszą nagrodą w jego dorobku i zostaje uznanym Collage Player of the Year, a także graczem pierwszego składu All American. Pierwszy rok na studiach staje się jego ostatnim rokiem. Durant postanawia przystąpić do draftu w 2007 roku.

Trzeba dodać, że stał się pierwszym zawodnikiem, który jako „freshman” otrzymuje dwie nagrody za swoje osiągniecia, a mianowicie nagrodę Oscara Robertsona (najlepszy koszykarz akademicki) i nagrodę Adolpha F.Ruppa (najlepszy koszykarz akademicki NCAA). Michael Jordan również jest laureatem tych nagród, tyle że już jako „senior”, czyli na ostatnim roku studiów.

Wiadomym było, że gracz z takim talentem stanie się opcją numer 1 wśród skautów z NBA. Zostaje wybrany z numerem drugim draftu przez Seattle Supersonics, którzy niestety rozegrali najgorszy sezon w swojej historii z dorobkiem 31 zwycięstw w 82 grach i kończąc na 15 miejscu w Konferencji Zachodu. Drużyna wymagała ewidentnej przebudowy. Odszedł Ray Allen. Rashard Lewis został wolnym agentem. Pojawił się nowy trener. Jak się okazało loteria draftu była przychylna dla włodarzy Seattle.

Wybierali zaraz po Portland Trail Blazers (którzy to wybrali Grega Odena. Nawiasem mówiąc mają pecha do wyborów centrów, trafiają im się centrzy o których się mówi w żargonie koszykarskim „człowiek szkło”. To jak potoczyła się dalsza kariera Odena, można delikatnie podsumować stwierdzeniem… nie wyszło). A Durant? Strzał w dziesiątkę dla fanów Seattle. Przed podpisaniem kontraktu z Seattle właściciele wielkich firm produkujących obuwie sportowe zabiegali o jego podpis. Najskuteczniejsza na placu boju okazała się firma Nike i podpisała kontrakt opiewająca na 60 mln dolarów. Durant odrzuca korzystniejszy finansowo kontrakt z Adidasem tłumacząc, że grał w ich obuwiu od dzieciństwa i czas na zmianę.

Seattle Supersonics

Początki kariery w Seattle to już popis strzelecki Duranta. Pierwszy mecz i nasz bohater rzuca 18 punktów notując przy tym 5 zbiórek i 3 przechwyty. Choć drużyna osiąga marne 20 zwycięstw w 82 spotkaniach sezonu zasadniczego, nie przeszkadza to Durantowi w doskonaleniu swoich umiejętności. Jako debiutant uzyskał średnią 20,3 pkt na mecz.

Tymczasem w klubie zaczynały się spore transformacje. Właściciele widząc, że klub nie przynosi już zysków, zażądali przeniesienia klubu w bardziej dochodowe rejony. Durant, który w tym czasie grał coraz lepiej, nie dał rady powstrzymać właścicieli przed zmianą lokalizacji klubu. Na osłodę i zakończenie działalności klubu z Seattle, otrzymuje nagrodę Rookie of the Year 2007 (niekwestionowany lider w głosowaniu).

Dodatkowo zapisuje się w rekordach Sonics, mianowicie jako pierwszoroczniak pobija rekord dawnego gracza Sonics (Boba Rule) w średniej zdobywanych punktów na mecz (20,3 pkt). Jest także liderem swojego zespołu w pięciu statystykach – pkt, bloki, przechwyty, procent rzutów celnych z gry oraz procent celnych osobistych. W ramach ciekawostki – Durant jako gracz Sonics ustala swój rekord strzelecki (42 punkty) przeciwko komu??? Golden State Warriors! Ciekawe czy w Oakland to pamiętają 🙂

Oklahoma City Thunder

Sezon 2008 i na mapie pojawia się nowe miejsce i nowa lokalizacja klubu… Oklahoma! Wiadomo zmieniają się barwy i zmienia się nazwa. Z Ponaddźwiękowca (Supersonics) staje się Piorunem (Thunder). Zespół pozyskuje w loterii draftu Russela Westbrooka i wraz z Durantem stają się mega duetem – w rozumieniu właścicieli klubu z Oklahomy. Samo przeniesienie nie miało wpływu na grę Duranta. Nieustannie rozwija się pod względem średniej punktów (wzrost o 5 pkt – do średniej 25,3) oraz zbiórek i przechwytów. Durant staje się faworytem do zdobycia nagrody Most Improved Player, jednak w głosowaniu zajmuje 3 miejsce. Zespół zaczyna powoli dojrzewać, a Westbrook i Durant dorastać do roli przyszłych All-Star Player.

Przełom w rozwoju Duranta, jak i organizacji Thunder, następuje w trzecim roku grania naszego bohatera w NBA. Zespół z pozycji „chłopca do bicia” nagle notuje 50 zwycięstw (to o 27 więcej niż sezon wcześniej) i awansuje do Play Off. Tutaj jednak notują porażkę z L.A. Lakers w pierwszej rundzie. Jednak na osłodę przychodzą indywidualne nagrody dla Duranta. Dostaje nominację do meczu All-Star Game (do meczu Rookie vs Sophomore) i to do pierwszej piątki! Durant poprawia w tym meczu rekord pkt (46 pkt) i dostaje nagrodę MVP.

W tym meczu pobija rekord należący do Amare Stoudamire z 2004 roku (36 pkt). W drugim dniu imprezy na All Star Weekend wygrywa w grze H.o.r.s.e (gra bardzo popularna w USA – w skrócie polega na rzucaniu do kosza w wymyślny sposób, a reszta uczestników ma powtórzyć rzut pierwszego rzucającego. Jeśli się nie uda, gracz otrzymuje literkę „H”… przegrywa ten, który pierwszy ułoży napis „Horse”), a warto dodać, że przeciwnikami byli O.J Mayo i Joe Johnson (czyli nieźli shooterzy i kreatorzy dziwnych rzutów 🙂 ).

Na koniec sezonu Durant osiąga średnią pkt 30,1 na mecz. Drużyna OKC – mimo przegrania Play Off – zostaje uznana przez fachowców za przyszłość NBA, a może i nawet przyszłego mistrza… Kolejny sezon to boom dla fanów OKC… Durant informuje, że podpisuje 5 letni kontrakt z Piorunami… Znów prowadzi w średniej pkt zdobywanych na mecz (27,7 pkt). Sezon zasadniczy dla Oklahomy znów jest in plus. Play Off również. Dostają się do Finałów Konferencji, ale tam przegrywają z Dallas Maverics Dirka Nowitzkiego (przegrana w 5 meczach).

Durant otrzymuje powołanie do reprezentacji USA na Mistrzostwa Świata (dla przypomnienia dawny „Dream Team”, który po blamażu zmienił nazwę). Tam błyszczy tak samo jak w lidze – stając się liderem drużyny pod względem ilości zdobywanych punktów na mecz, a także otrzymując nagrodę dla najlepszego zawodnika turnieju i plasując się w pierwszej piątce turnieju.

Kolejny sezon 2011/2012 jest skrócony ze względu na lokout, ale to nie przeszkadza Durantowi w ponownym zwycięstwie w klasyfikacji lidera w zdobywanych punktach na mecz oraz w powołaniu na mecz All-Star Game i zdobyciu MVP (36 pkt!!!).

Oklahoma kolejny raz przystępuje do Play Off. Pierwsza runda to rewanż za zeszłoroczne przegranie Finału Konferencji i Dallas Maverics zostają odprawieni gładko w czterech meczach. Następni w kolejce czekają L.A. Lakers. No i cóż… kolejni którzy kiedyś wygrali z Oklahomą dostają łomot (4-1 dla OKC). Finał Konferencji Zachodniej to spotkanie z San Antonio Spurs. Młodość kontra wytrawni gracze i mega trener. Jednak na nic zdały się zabiegi Popovica na rozpędzonych Thunder, a zwłaszcza Duranta, który osiąga w Play Off średnią 28,6 pkt na mecz.

I jest upragniony finał dla OKC, a w nim… pierwsza konfrontacja z LeBronem 🙂 (tylko że najpierw z LeBronem z Miami). Cóż przyznaję, że to były niesamowite finały i mega gra Duranta. On sam grał jak z nut osiągając średnią w finałach blisko 31 pkt na mecz. Jednak przy grze Jamesa nie miał nic do powiedzenia. OKC przegrywają 4-1 (LeBron otrzymuje nagrodę MVP finałów… Kevin będzie musiał jeszcze poczekać na swoją kolej 🙂 ).

Po sezonie Durant wraz z czołowymi zawodnikami z NBA bierze udział w turnieju olimpijskim. Tam kolejny raz pokazuje, że jest czołowym strzelcem na świecie i turniej kończy ze średnią blisko 20 pkt na mecz, 6 zbiórek, 3 asyst i prawie 2 przechwytów. Pomaga swojej drużynie w obronieniu tytułu Olimpijskiego Mistrza.

Po finałach w kolejnym sezonie następuje mega progres w drużynie OKC. Oklahoma osiąga 60 zwycięstw w sezonie, jednak przychodzi pech… kontuzja Westbrooka (drugiego lidera OKC). Teraz w grach postseason ciężar w większym stopniu zaczyna spoczywać na barkach Duranta. Zdobywa znów blisko 31 pkt na mecz, ale to nie wystarcza na dłuższą grę w Play Off. OKC zostaje wyeliminowane w drugiej rundzie przez Memphis Grizzlies (seria kończy się w 5 meczach).

Następny sezon to sezon marzeń dla Duranta. Osiąga znów lidera w pkt na mecz (32,0), znów powołanie do meczu gwiazd i nagroda MVP sezonu (32 pkt na mecz, 7,4 zb, 5,5 as). Poprawia rekord Jordana w ilości kolejnych meczów w których zdobywa 25 pkt lub więcej, do ilości 41! Ustanawia też swój rekord strzelecki (54 pkt) w meczu przeciwko…. Golden State Warriors :).

Pierwsza runda to rewanż na Grizzlies. Choć te mecze i ta seria nie należała do najlepszych w wykonaniu Duranta drużyna przechodzi dalej. Tutaj kolejna ciężka przeprawa z L.A Clippers i wygrana 4-2. Finał Konferencji to spotkanie ze starymi znajomymi – San Antonio Spurs. Popović wyciągnął lekcję z przegranej i odprawia Thunder z kwitkiem na wcześniejsze wakacje w sześcio-meczowej konfrontacji. OKC znów poza finałami.

Przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata w koszykówce w 2014 r. Durant rezygnuje z występów tłumacząc się wyczerpaniem fizycznym jak i psychicznym… Wtedy pojawia się pierwsza fala krytyki… No cóż nie każdy to rozumie. Nie powiem, też byłem zawiedziony, że Duranta nie będzie, ale chyba każdy zawodnik zna najlepiej swój własny organizm i granice swoich możliwości.

Sezon 2014/2015 rozpoczyna się dla Duranta niefortunnie – kontuzja i wykluczenie z gry na 8 tygodni. Następnie kolejne niedobre wieści i kolejna pauza na 17 meczy. Do grudnia zwiedził bardzo dobrze gabinety lekarskie, aż dnia 2 grudnia debiutuje w sezonie przeciwko Pelikanom. Jak dobrze mu się rzucało przeciwko Golden State, tak właśnie w tym meczu skręca kostkę, która znów eliminuje go do końca roku z dalszej gry. Kiedy znów powrócił na parkiet nadarzyła się kolejna kontuzja. Ogólnie w sezonie rozegrał tylko 27 meczy, resztę opuszczając z powodu kontuzji. W marcu oficjalnie zakończył sezon meldując się na liście kontuzjowanych graczy. W tym czasie przechodzi zabieg prawej stopy, a także pracuje nad poprawą komfortu psychofizycznego po wcześniejszych kontuzjach.

Sezon 2015/2016 zaczyna z wielkim optymizmem. Nie ma śladu po kontuzjach. Współpraca z Westbrookiem układa się znakomicie. W tym czasie zapisują się w historii klubu zdobywając 40 pkt (każdy z nich) w jednym meczu (ostatnią parą, która tego dokonała byli Jordan 44 pkt i Pippen 40 pkt w 1996 roku).

Ten sezon to kolejne rekordy na koncie Duranta. Ustanawia nowy rekord w ilości zdobywanych 20 pkt lub więcej w meczu – do ilości 64! OKC gra na poziomie 50 zwycięstw (55) i bez problemu awansuje do Play Off. Tutaj szybko rozprawiają się z Dallas (5 meczy), następnie z San Antonio (6 meczy) i Finał Konferencji a tam… Golden State Warriors w swoim rekordowym sezonie (73-9). Cóż zaczyna się mordercza seria. Chyba nikt tego się nie spodziewał, kiedy OKC prowadziła już 3-1, a przegrała 3-4 z Golden State (dość często Golden staje na drodze Duranta)… I co, po sezonie???

Golden State Warriors

Lato 2016 w Oklahomie było upalne nie tylko ze względu na pogodę, ale również na to co się wydarzyło… Mianowicie Kevin Durant postanowił zmienić barwy klubowe. Jego wyborem padli Dubs (Golden State Warriors. Jeny jak ja się cieszyłem!). Zamiast grillów i piwek popijanych przez fanów OKC w swoich ogrodach i spędzaniu czasu na rozmowach o szansach Thunder na Finał NBA, zaczęły się masowe palenia koszulek z numerem „35” symbolizującym ówczesnego zdrajcę klubu (nadal nie rozumiem tego hejtu… szkoda tych koszulek 😉 ).

Decyzja została krytycznie odebrana przez opinię publiczną (choć nie tak bardzo jak wcześniejsze podobne zdarzenie związane z odejściem LeBrona do Miami i słynnymi słowami „przenoszę swoje talenty na Florydę”). Uznano to za pójście na łatwiznę w zdobyciu mistrzostwa NBA (podobna sytuacja z LeBronem – on dołączył do Wade’a i Bosha tworząc mega trio na Wschodzie) i brak chęci rozwijania się dalej. Cóż, ważne, że sami gracze w Golden State ciepło go przyjęli. Może samo podjęcie decyzji o przejściu do nich spowodowane było wcześniejszym kontaktem ze strony Stepha Curry’ego (wysłał Durantowi sms opisujący całą filozofię gry w Golden nadmieniając jak bardzo będzie pasował do ich składu). Następnie odbyły się dwa spotkania w hotelu z graczami Golden (Igoudala, Curry, Green, Thopsona) i potem z trenerem Kerr’em.

Wreszcie 4 lipca 2016 roku Kevin składa podpis pod kontraktem wartym 54 mln dolarów (kontrakt ważny był 2 lata). Wszystkich ciekawiło jak będzie współpracował z pozostałymi graczami i jak on ze swoim charakterem wpisze się w zespół, który wiadomo miał już swojego lidera i dwukrotnego MVP Ligi Stepha Curry. I co? Dla wszystkich niedowiarków Kevin wpasował się idealnie. 25 października zadebiutował w nowym zespole przeciwko San Antonio i rzucając im 27 pkt! W meczu przeciwko Minnesocie stał się pierwszym graczem w historii zespołu z Oakland mającym statystyki w meczu: 25 pkt, 10 zb, 5 as, 5 blk (a mówi się, że Kevin nie umie bronić…)! W lutym nastąpił powrót do Oklahomy.

Można się domyśleć co się tam działo. Gwizdy i trash talking z dawnym kolegą z zespołu (Russem Westbrookiem – jak Ci Panowie się teraz delikatnie mówiąc nie lubią. Z uwagi na wcześniejszą przyjaźń oceniam to zachowanie jako dziecinne). Durant odpowiada wszystkim dawnym fanom 34 punktami w meczu i wygraną Warriors.

Koniec sezonu to pech Duranta i kontuzja, która wyklucza go na 19 spotkań, ale dzięki świetnej grze Warriors w sezonie regularnym, awansują do Play Off. Po wyleczeniu kontuzji Durant w znacznym stopniu pomaga swojej nowej drużynie w awansie do finału NBA… A tam? Dawny rywal z finałów LeBron James, który broni tytułu. Tym razem Durant nie pozwolił, aby szansa zdobycia tytuł przeszła mu koło nosa. Gra niesamowitą koszykówkę (i nawet hajterzy muszą to przyznać), że przy statystykach jakie osiągał w finale: 35,2 pkt, 8,4 zb, 5,4 as, odbiera statuetkę MVP Finałów i zdobywa swój pierwszy tytuł Mistrza NBA!!!

Co można powiedzieć o finałach? Wszyscy byli przeciwko Durantowi, od fanów po niektóre gwiazdy pop! Znany jest przypadek, kiedy podczas meczu siedząca blisko linii bocznej piosenkarka Rihanna wraz ze swoją znajomą, w momencie, kiedy rzut oddawał Kevin krzyczała „cegła”.

A co na to LeBron James? No cóż, nie był zadowolony, ale przyznał, że od momentu, kiedy wygrał z nim finał (2012 rok), Kevin nabrał doświadczenia, a to jest najlepsza nauka życiowa.

Podsumowując finały, Kevin kilkukrotnie podkreślił, że na całą jego karierę ogromny wpływ miała jego mama oraz babcia. W wieku 8 lat obiecał im, że zdobędzie Mistrzostwo NBA i słowa dotrzymał. Nie zapomina też podziękować graczom z Oklahomy (za to, że na początku kariery pozwolili mu się rozwinąć – ciekawy jestem co oni na to?), a także swoim nowym kolegom z Golden. Po wszystkim rozpętał się aplauz słuchających i zaczęła wielka feta w Oakland!

Zbliżało się lato i Kevin zgodnie z kontraktem odrzucił opcję gracza i został wolnym agentem. Jednak już 25 lipca podpisał ponownie kontrakt z Golden State Warriors, co prawda opiewający na mniejszą sumę niż mógłby podpisać, ale pozwalający na zatrzymanie składu mistrzowskiego (ciekawe, który z graczy byłby w stanie zrobić coś podobnego? Myślę, że jedynie LeBron). Sezon drugi w zespole z Oakland jest podobny do pierwszego. Golden uznane zostaje za faworyta rozgrywek i tak też grają. 10 stycznia 2018 Kevin staje się drugim najmłodszym zawodnikiem, który przekracza granice 20 000 pkt zdobytych w karierze (robi to w meczu z Clippers – zdobywa 40 pkt).

Koniec sezonu 2017/2018 nie jest zbyt dobry dla Golden. Kontuzjowani są wcześniej Curry oraz Thompson i niestety dołącza do nich Durant. Golden traci przewagę parkietu i kończy sezon z 58 zwycięstwami. Play Off nie były zbyt łatwe dla Golden (pamiętne mecze z Houston i niekończące się dyskusje – co by było, gdyby Houston grało z Chrisem Paul’em. Ja odpowiadam – a co by było, gdyby Iguadola nie miał kontuzji? I tak można by się licytować do rana 🙂 ). Golden wygrywa i mamy kolejny finał… Znów spotkanie z LeBronem (4-ty finał NBA i po raz 4-ty taka sama para Golden-Cavs). No i mamy pamiętny pierwszy mecz i niezrozumiałe zachowanie J.R Smitha… (byłem w szoku jak to oglądałem ).

Ale mówi się trudno. Seria chyba najłatwiejsza jaka mogła być. Kończy się 4-0 dla Golden i jak to się mówi „zamiecione”… Powstało pełno memów z tej okazji, ale nie ujmując przegranym, gdyby nie obecność w szeregach LBJ, mogłoby być gorzej. Kevin otrzymuje po raz drugi nagrodę MVP Finałów osiągając średnie 28,8 pkt, 10,8 zb, 7,5 as, i zdobywa swoje drugie mistrzostwo.

Niektórych uważają, że jest konflikt między Durantem a Jamesem, ale powiedzmy sobie szczerze, czy ludzie, którzy siebie nie lubią nagrywają razem piosenkę? (całkiem miły kawałek i niezły bit 🙂 ).

Sam Durant odniósł się również do przenosin Jamesa do L.A , przyznając, że to dobry ruch kiedy się wie, że w danym klubie osiągnęło się wszystko. Czy drogi Duranta i Golden się rozejdą w najbliższe lato? Moim zdaniem zostanie w Golden, bo ma tam świetną atmosferę do grania.

A co z ciekawostek poza boiskowych?

Mało kto wie, że Kevin ma na koncie występ aktorski. Film powstał w czasach grania w Oklahomie. Produkcja niestety nie była rewelacyjna i może dobrze, że Kevin został sławnym koszykarzem, a nie sławnym aktorem :).

Jego serdecznym przyjacielem, nie tylko z boiska, ale i z podwórka, jest Michael Beasley.

Jak na gracza NBA przystało Kevin bardzo lubi grać w gry video. W wolnej chwili zaprasza znajomych na tzw. nocne granie (ciekawe w co grają najchętniej?). W 2018 założył na portalu You Tube swój kanał, który na chwilę obecną ma blisko 600 000 subskrybentów i prawie 20 mln wyświetleń oraz chętnie udziela się np. na Twitterze (moim skromnym zdaniem powinien jednak ograniczyć swoją aktywność w social media, bo czasami jak z czymś wystrzeli… ;). Ostatnio w meczu preseason, który odbywał się w Seattle, w geście podziękowania wystąpił na prezentacji w koszulce dawnej gwiazdy klubu Seattle Supersonic (Shawna Kempa), jednak i po tym wydarzeniu wylała się fala hejtu w stronę Kevina.

Jeszcze jedno na sam koniec

Jestem fanem Kevina Duranta (od początku jego gry w Seattle) i sądzę, że dostanie nominację do HOF, trochę mnie boli jednak, że nie jest doceniany w głosowaniu na DPOY (obrońca roku), a wystarczy spojrzeć na statystyki jakie osiąga. Jest to jedyne osiągniecie, którego nie ma jeszcze w kolekcji. Pewnie to wynika z jego przejścia do Golden (hejt nie ciągnął tak długo za Jamesem po odejściu z CAVS do Heat).

Myślę, że z czasem kurz opadnie i Kevin udowodni niedowiarkom, że jest świetnym obrońcą. Aczkolwiek i tak Golden stało się celem ataków po podpisaniu umowy z DMC minionego lata (Demarcus Cousins), ale mistrzowie są po to, by odpierać presję. Z całego serca im życzę 3peat.

Strenght in numbers!!! You can hate me now 🙂

Pozdrawiam.
Marek Staszewski