Playoffs 2018 – Day 35:
Mecz nr.5 (Boston prowadzi 3-2)
Cleveland Cavaliers 83 – 96 Boston Celtics
Kozak meczu: Jayson Tatum – 24 punktów, 7 zbiórki i 4 asyst
Po tym jak Cavs powrócili do gry po 2 zwycięstwach u siebie wielu z nas ponownie uwierzyło, że LeBron po raz kolejny oszuka rzeczywistość i pokona zespół, który jeszcze zaledwie 4 dni temu dawał jemu oraz jego kolegom prawdziwą lekcję, jak bardzo zespołową grą jest i musi być koszykówka. Po absolutnej dominacji w Bostonie, Celtics musieli zejść na ziemię i chłodny prysznic w Cleveland doprowadził do tego, że ta seria rozpoczęła się od nowa.
Kibiców Bostonu z jednej strony mógł niepokoic fakt, że James poczuł krew i wykorzysta fakt, że Boston stracił pewność siebie. Z drugiej strony kibice Cavs musieli pamiętać o tym, że Boston u siebie to całkowicie inne zwierzę, które nie wpada w panikę, a wręcz odwrotnie, dostaje piany na ustach i pewnie pokonuje kolejnych rywali.
Dokładnie według tego scenariusza rozpoczęło sie to spotkanie. Celtics weszli w ten mecz na wielkiej pompce po obu stronach parkietu, dzięki czemu szybko uświadomili Cavs, że ci ponownie odczują co znaczy Parker TD Garden. Podobnie jak w dwóch pierwszych meczach tej serii, Cavs nie potrafili sforsować obrony gospodarzy. LeBron chyba szybko zrozumiał, że kolegom ponownie ugięły się kolana ze względu na atmosferę panującą w hali.
Ciosy Bostonu padały ze strony kazdego Celta, których do boju prowadził Tatum. Tym samym pierwsza kwarta zakończyła się małym Knockdownem ze strony gospodarzy, którzy uciekli na 12 punktów. Druga kwarta duzo bardziej wyrównana, ze słaba skutecznością obu drużyn. Wiele energii wniósł na parkiet mój ulubiony zawodnik Celtics, Marcus Smart. Ten zawodnIk marzenie kazdego trenera, raz jeszcze wykazywał wielkie zaangażowanie po obu stronach parkietu.
Raz jeszcze dramat po stronie Cavs rozgrywał duet Thompson oraz Smith, którzy na tle młodzieży Bostonu wyglądali naprawdę kiepsko. Jedynie James robił co mógł, dzieki czemu Cavs wygrali druga kwartę 2 punktami i schodzili na przerwę przegrywając 42-53.
Początek 3 kwarty to kontynuacja bardzo zespołowej gry Celtics, w szeregach których punkty zdobywało na zmianę wielu graczy. Po trójce Smarta, gospodarze uciekli Cavs aż na 15 punktów, na co szybko akcją 2+1 odpowiedział James. Nie zatrzymania w tym momencie był Tatum, który jako pierwszy w szeregach Bostonu przekroczył granicę 20 punktów.
Dodatkowo swoja świetną grę kontynuowali rezerwowi Smart oraz Morris, dzieki czemu Boston konsekwentnie powiększał prowadzenie. Kawaleria szarpała i bardzo trudno było jej złapać rytm w ataku, a kolejne straty podcinały im skrzydła. Kiedy kamera pokazała w tym momencie odpoczywającego na ławce LeBrona, jego twarz mówiła wszystko. James przygaszony, zdawał sobie sprawę, że aby odrobić 16 punktów straty w ostatniej kwarcie potrzeba bedzie prawdziwego cudu.
Niestety dla kibicow Cavs początek 4 kwarty nie przyniósł zmiany obrazu ich gry! Kolejna bomba za 3 Smarta i agresywność w ataku Browna odbierała tlen ekipie z Ohio. Na parkiet powrócił w tym momencie Król, któremu zostało zaledwie 9 minut, aby odrobić 20 punktowa przewagę Celtics. Obecność LeBrona pozwoliła zdobyć Cavs 9 punktów z rzędu, głównie dzięki jego współpracy z Jeffem Greenem.
Szybka reakcja Stevensa, ktory poprosił o czas, przywróciła równowagę w obronie Celtics. Dowodem tego były kolejne straty po stronie Cavs, w szeregach ktorych po raz 6 pilke stracił LeBron. W tym momencie dominacja gospodarzy nie podlegała żadnej dyskusji. Kawaleria nie miała absolutnie żadnego pomysłu w ataku, a płomień ich energii gasł z kazdą sekundą. Ostatecznie Celtics pokonali swoich rywali 96-83.
Głównym aktorem zwycięstwa okazał się debiutant Jayson Tatum, zdobywca 24 punktów. Poza nim cala ekipa Bostonu zasłużyła na ogromne brawa za grę w obronie. Tatuma godnie wspierali Horford, 15 punktów oraz Brown, 17 punktów.
Po stronie Cavs zgaszony lekko LeBron James uzyskał 26 punktów, 10 zbiórek, 5 asyst i aż 6 strat. Można powiedzieć, że demony Cavs powróciły. Ciężko się to dziś oglądało. Bez wsparcia kolegów, sam LeBron nie ma szans, aby pokonać Celtics, ale dopoki gramy do 4 zwycięstw, dopóty Kawaleria w grze i niech to wszystko skończy sie w 7!