Hey! Hey! Tu Buzzer Nba! Czyli Davis, który zamienił grzecznego Pelikana w prawdziwa Bestie z zachodu! Próba zamachu na dzieciaka z Finlandii! Rockets po raz 13! Tłoki tracą moc!

Los Angeles Lakers (26-34) 123 – 104 Atlanta Hawks (18-43)

Kozak meczu: Brandon Ingram – 21 punktów, 10 zbiórki i 6 asyst

W Atlancie prawdziwa wyprzedaż zawodników nie sprzyja w odnoszeniu zwycięstw. Dziś na starcie z Hawks wpadli energiczni Lakers i bez najmniejszego problemu rozbili tankujących gospodarzy. Warto pochwalić Lakers za bardzo zespołową grę, która zakończyła się dwucyfrowym dorobkiem aż 9 graczy! Numerem jeden okazał się dziś Ingram, który nie tylko punktował, ale również obsługiwał innych kolegów. Thomas miał zastępować Balla w pierwszej piątce, a tymczasem sprawdza się system, kiedy obaj panowie wchodzą z ławki!

 

Memphis Grizzlies (18-41) 98 – 109 Boston Celtics (43-19)

Kozak meczu: Kyrie Irving – 25 punktów, 6 zbiórki i 5 asyst

Przed tym meczem Grizzlies przegrali 9 z rzędu, a do tego byli jedyną drużyną z zachodu, która nie wygrała jeszcze na wyjeździe ze wschodem! Nic nie zmieniło się także i po tym meczu, no może z wyjątkiem tego ze teraz maja 10 przegranych z rzędu 🙂 Memphis nic nie pomógł powracający do składu po dwóch meczach nieobecności Gasol, choć on zagrał całkiem nieźle (18 punktów, 8 zbiorek i 8 asyst). Niestety jego koledzy nie byli już tak dobrzy. Na dowód tego wystarczy wspomnieć niemoc Memphis w drugiej kwarcie, kiedy nie potrafili oni zdobyć punktów przez ponad 8 minut!!! Generał Kyrie znów poprowadził swoich żołnierzy do zwycięstwa (25 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst), ale sam mecz nie należał niestety do wybitnych.

 

Chicago Bulls (20-40) 87 – 104 Brooklyn Nets (20-41)

Kozak meczu: Allen Crabbe – 21 punktów, 3 zbiórki i 1 asyst

Przegrać w sporcie to żaden wstyd, ale przegrać w taki sposób jak Chicago z Brooklynem to żenada. Równie dobrze Byki mogli się po prostu położyć obok parkietu i nawet nie udawać ze zależy im na wygranej. Wiem, wiem, draft i te sprawy, ale jakiś szacunek dla godła klubu trzeba mieć… Brooklyn wygrał, bo oni akurat w nadchodzącym drafcie nie maja swojego wyboru, wiec zależało im trochę bardziej. W tym meczu na uwagę zasługują tylko dwa momenty: pierwszy to wsad Allena ponad Markannenem (moim zdaniem kandydat na dunk sezonu), a druga to hołd oddany dla Drazena Petrovicia podczas pierwszej kwarty.

Tragicznie zmarły w 1993 zawodnik miał szansę być jednym z najlepszych Europejczyków w historii NBA (dla mnie i tak jest).

 

Golden State Warriors (47-14) 125 – 111 New York Knicks (24-38)

Kozak meczu: Klay Thompson – 26 punktów, 4 zbiórki i 5 asyst

Golden State lubią grać z NY, dziś wygrali z nimi 8 potyczkę z rzędu! Wygrali tak jak to mają w zwyczaju, czyli świetną grą w ataku. Curry i spółka niespecjalnie przykładali się do gry obronnej od początku tego meczu i po prostu czekali, aż ich ofensywa załatwi sprawę. Doczekali się w trzeciej kwarcie, w której wychodziło im praktycznie wszystko, a trójki spadały na Knicks ze wszystkich stron. Wygranie tej części meczu różnicą 21 punktów (39-18) ustawiło wynik spotkania. Warriors wygrali mecz, który wygrać musieli niemal z urzędu. Gdzieś już tą piosenkę słyszałem, a Wy???

 

Detroit Pistons (28-32) 94 – 123 Toronto Raptors (42-17)

Kozak meczu: Kyle Lowry – 20 punktów, 6 zbiórki i 4 asyst

Po ostatniej porażce z Bucks trener Casey delikatnie mówiąc nie był zadowolony… i nie o samą przegraną chodziło tylko o styl. Dwa dni ciężkich treningów przyniosło spodziewany efekt. W dzisiejszym meczu Raptors dosłownie roznieśli aspirujące do Playoffs Detroit. Pierwsza piątka zdominowała ten mecz do tego stopnia, że w czwartej kwarcie na parkiecie przebywały już tylko rezerwy. Jedynym zawodnikiem Pistons, który miał jakieś argumenty przeciw zespołowej grze Toronto był jak zawsze Drummond (18 punktów, 18 zbiórek, 4 przechwyty i 3 bloki). No cóż, stare powiedzenie mówi, że 5 na jednego to banda łysego najlepiej obrazuje ten mecz 🙂

 

Phoenix Suns (18-44) 116 – 125 New Orleans Pelicans (34-26)

Kozak meczu: Anthony Davis – 53 punktów, 18 zbiórki i 5 bloków

Jeżeli tak dalej pójdzie, to za każdym razem kiedy grają Pelicans nie będzie wyjścia i z góry na slajderze na naszej stronce pojawi się Anthony Davis! Ten Pelican z pianą na ustach oszalał po raz kolejny, demolując Suns w pomalowanym na poziomie 53 punktów, 18 zbiorek i 5 bloków!

Choć dzięki równie świetnej grze Bookera, 40 punktów, to Phoenix dosyć pewnie wygrało pierwsza kwartę tego meczu, to kolejne ćwiartki to już wścieklizna Davisa w pigułce. Ten w odróżnieniu do poprzednich sezonów, nie ma zamiaru się łamać i dosłownie dominuje od czasów kontuzji Cousinsa, jak kiedyś najlepsi centrzy lat 90-tych. Dzięki kolejnej 6 wygranej z rzędu, Pelicans są na najlepszej drodze, aby obronić 8 pozycję na zachodzie, czego życzą im chyba wszyscy!

 

Orlando Magic (18-42) 105 – 112 Oklahoma City Thunder (35-27)

Kozak meczu: Paul George – 26 punktów, 8 zbiórki i 3 asyst

W Oklahomie bardzo trudne warunki Thunder postawili dziś Magic z Orlando. Pierwsza kwarta padła łupem gości, którzy podobnie jak gospodarze zapomnieli, że w baskecie równie ważna jak atak jest obrona. Mimo początkowych problemów, Thunder potrafili obronić swój land przed magią z Florydy. O dziwo jakimś cudem to nie trio gwiazd, ani zawsze solidny Adams byli dziś ojcami sukcesu. Westbrook i Melo na fatalnym procencie z gry, co uruchomiło nieco bardziej w tym meczu rezerwowych OKC. Zdobyli oni dwukrotnie więcej punktów niż rezerwy Magic, 24-48, co przy najlepszym na parkiecie PG13, 26 punktów, pozwoliło pokonać po niełatwym meczu Magic.

 

Indiana Pacers (34-26) 103 – 109 Dallas Mavericks (19-42)

Kozak meczu: J.J. Barea – 19 punktów, 2 zbiórki i 9 asyst

Do największej niespodzianki tej nocy doszło dziś w Dallas! Tankujący na maxa gospodarze pokonali bardzo mocnych gości z Pacers! Bohaterem spotkania został rezerwowy kurdupel J.J Barea, który w zaledwie 26 minut zdobył 19 punktów i rozdał 9 asyst! Prawdziwą ozdobą tego meczu był popis obu drużyn w ataku w ostatniej kwarcie meczu, kiedy to łącznie uzbierały 79 punktów! Na plus, że kibice w Dallas w końcu zobaczyli zwycięstwo Mavs u siebie!

 

Houston Rockets (47-13) 96 – 85 Utah Jazz (31-30)

Kozak meczu: James Harden – 26 punktów, 11 zbiórki i 5 asyst

A wiec Rockets po raz 13 z rzędu! Paliwo rakietowe po raz kolejny rozlało się po swoim przeciwniku, co pozwoliło Houston kontynuować ich piękną serię zwycięstw! W starciu z walecznymi Jazz zadecydowała 3 kwarta, którą goście wygrali różnicą 12 punktów, co pozwoliło utrzymać przewagę do końcowej syreny! Pod nieobecność Clinta Capeli, nieoczekiwanego wsparcia z ławki dodał dziś Luc Mbah a Moute, który dorzucił do puli Rockets 17 punktów. Po stronie Jazz, solidnie duet Gobert & Mitchell, ale i tak to było dziś za mało, aby powstrzymać liderów zachodu!

 

Minnesota Timberwolves (38-26) 118 – 100 Sacramento Kings (18-42)

Kozak meczu: Karl-Anthony Towns – 26 punktów, 17 zbiórki i 4 asyst

W ostatnim meczu tej kolejnej, nie przespanej nocki Wolves wybrali się do Sacramento, aby dosyć gładko rozprawić się z lokalnymi Kings! Cała pierwsza piątka Wilków bardzo solidnie i zespołowo, z Townsem jako liderem pokazała, że Minesotta nie składa broni po kontuzji Butlera. Wiadomo ze Kings nie sa wyznacznikiem formy i mozliwosci graczy Wolves, ale najważniejsze jest to, iż widac na twarzach Wilków pełną mobilizację i koncentrację, jaka pewnie pozwoli im utrzymać wysokie miejsce przed Playoffs na zachodzie! Wiele w tej chwili zależy od Teague, który pod nieobecność Butlera musi kreować młodych gwiazdorów Wolves. Z drugiej strony kiedy patrzę na Townsa to mam wrażenie, ze to już gwiazda pełną gębą. Mam tylko nadzieję, że brak Butlera rozbudzi trochę Wigginsa, który według mnie ma bardzo przeciętny sezon!