Hey! Hey! Tu Buzzer NBA! Czyli dogrywka w Parku Jurajskim! Popis Dragica przeciwko talentom Lakers! Szpital w Warriors! Embiid uczcił swoje urodziny na tablicach! Celtics na spacerze w Orlando! Thunder po raz 5!

Boston Celtics (47-22) 92 – 83 Orlando Magic (21-49)

Kozak meczu: Terry Rozier – 17 punktów, 7 zbiórki i 5 asyst

Boston bez Kyrie, Browna, Smarta i oczywiście Hayworda pokonał dziś po meczu bez wielkiej historii Orlando. Wystarczy powiedzieć, że w połowie trzeciej kwarty Boston wygrywał 62-36.

Od tego momentu przez większość meczu na parkiecie grały głębokie rezerwy i mimo ze Orlando odrobiło cześć strat, mecz nie był wielkim widowiskiem. Celtics do zwycięstwa poprowadził dziś Rozier 17 punktów, 7 zbiórek, 5 asyst.

Był to mecz, który Celtics chcieli wygrać, a Magic przegrać, czyli wszystko zakończyło się happy endem…

Brooklyn Nets (21-48) 116 – 120 Philadelphia 76ers (38-30)

Kozak meczu: Joel Embiid – 24 punktów, 19 zbiórki i 4 asyst

Embiid zrobił sobie dziś mały prezent urodzinowy wygrywając z Nets i przy okazji ustanawiając swój nowy rekord kariery w zbiórkach, 24 punkty, 19 zbiórek, 4 asysty, 2 bloki. Mecz był dobrym widowiskiem i trzymał w napięciu do ostatnich sekund, w których zwycięstwo ostatecznie wyszarpali 76ers, dzięki trójce Covingtona na 35 sekund do końca. Ponownie świetnie zagrał Simmons, 21 punktów, 8 zbiórek, 12 asyst, oraz Reddick, który dołożył 23 punkty.

Dzięki temu zwycięstwu 76ers wciąż są w grze o czołową czwórkę wschodu, a co za tym idzie, przewagę własnego parkietu w Playoffs. Zapowiada się pasjonująca walka o miejsca 3 i 4 w ostatnich tygodniach sezonu zasadniczego miedzy Indianą, Cleveland, Philly i Washingtonem!!!

Dallas Mavericks (22-47) 115 – 122 Toronto Raptors (52-17)

Kozak meczu: DeMar DeRozan – 29 punktów, 4 zbiórki i 8 asyst

Wielkie zespoły potrafią wygrywać mecze w których nic im nie wychodzi. Taki był ten mecz! Toronto bez Lowrego grało dziś padakę przez niemalże 4 kwarty, ale mimo to znaleźli sposób na wygranie tego spotkania.

DeRozan męczył się niemiłosiernie, 29 punktów przy 8/23 skuteczności z gry, ale zarówno w końcówce 4 kwarty, jak i w dogrywce wziął na siebie ciężar gry, jak na prawdziwego lidera przystało. Cichym bohaterem był Valenciunas, mający ostatnio najlepszy okres w swojej karierze. Litwin zdobył 21 punktów i 12 zbiórek a co ważniejsze trafił 5/6 osobistych w ostatnich sekundach meczu w dogrywce.

Brawa należą się tez dla Dallas za fajną zespołowa grę i ambicję! Małą ciekawostką jest fakt, że w czwartej kwarcie, kiedy do remisu doprowadził DeRozan, na zegarze pozostało 1:15, a mimo to żadna drużyna nie potrafiła umieścić piłki w koszu. Nie raz krytykowałem Valunciunasa, ale ostatnio chłopak pięknie leci!

LA Clippers (37-31) 113 – 121 Oklahoma City Thunder (42-29)

Pierwszy Kozak meczu: Russell Westbrook – 16 punktów, 10 zbiórki i 11 asyst

Drugi Kozak meczu: Steven Adams – 18 punktów, 14 zbiórki i 5 bloków

W Oklahomie dobre wiadomości ze względu na Paula Georga, który po dosyć poważnym upadku na parkiet w meczu przeciwko Hawks, wybiegł dziś na parkiet, aby pomóc kolegom w arcyważnym spotkaniu z Clippers. W całym meczu PG13 uzbierał 19 punktów, 7 asyst oraz 7 zbiorek.

Kiedy w pakiecie kibice OKC dostają jeszcze dodatkowo triple-double Westbrooka, solidne double-double Adamsa, oraz 22 punkty nowego nabytku, Brewera, to mogą liczyć na zwycięstwo swojego zespołu!

Thunder nie zawiedli swoich fanów i odnieśli 5 zwycięstwo z rzędu, spychając tym samym Clippers na 10 pozycję na zachodzie. Główną przyczyną porażki podopiecznych Doca Riversa okazały się dziś straty, których uzbierali aż 21. Z pozytywnych wieści dla kibiców Clippers jest fakt, że Tobias Harris z meczu na mecz staje jeszcze lepszym zawodnikiem, dzięki któremu chyba już nikt nie pamięta o Griffinie. Były Pistons, od momentu transferu do LA, zdobywa średnio 21 punktów, na poziomie 48% z gry!

Druga porażka z rzędu komplikuje trochę sytuację Clippers, ale jeszcze wiele czasu, aby ponownie wskoczyć w drabince konferencji do wymarzonych Playoffs.

Sacramento Kings (23-47) 98 – 93 Golden State Warriors (52-17)

Kozak meczu: Buddy Hield – 22 punktów, 7 zbiórki i 7 asyst

Jeszcze tydzień temu nikt by nie przypuszczał ze Sacramento może pojechać na teren mistrzów NBA i pokonać Warriors na ich własnym parkiecie. Ale mimo wszystko dodatkowo tydzień temu nikt by nie przypuszczał, że Warriors w tak krótkim czasie stracą, ze względu na kontuzje, cale trio swoich największych armat! Przed samym meczem z Kings, gruchnęła wiadomość o tym, że ze względu na uraz żeber, na dwa tygodnie wypada z gry Kevin Durant!

Steve Kerr wystawił wiec do gry bardzo eksperymentalną pierwszą piątkę, w której Cook, Young, Green, Zaza oraz Iguodola! Mimo udanej pierwszej kwarty, Warriors zaczęli tracić siły w pozostałej części meczu.

Dosyć zabawną sytuacją był fakt, że pierwsza piątka Kings nie potrafiła w pełni wykorzystać problemów zdrowotnych Warriors i to ławka rezerwowych doprowadziła dziś do zwycięstwa Sacramento w Oakland.

Głównie za sprawą Hielda oraz Labissiere, ławka Kings zdemolowała ławkę Warriors, 57-23 i to ostatecznie rezerwowi Sacramento zostali bohaterami tego spotkania.

Na wyróżnienie po stronie mistrzów zasłużył młodziutki Cook, który przebywając na parkiecie blisko 40 minut, uzbierał dla gospodarzy 25 punktów, będąc najlepszym strzelcem Warriors w tym meczu! Jak to czasem niewiele brakuje, aby zostać najlepszym strzelcem mistrzów NBA!

Miami Heat (37-33) 92 – 91 Los Angeles Lakers (31-38)

Kozak meczu: Goran Dragic – 30 punktów, 5 zbiórki i 2 asyst

W słonecznym Los Angeles gościli dziś gracze ze słonecznego Miami. Po dość dotkliwej porażce z osłabionymi Warriors, gospodarze chcieli szybko pokazać, że dobra forma z ostatnich tygodni nie była przypadkiem. W zespole Heat wciąż poza grą pozostaje Whiteside, pod nieobecność którego w pierwszej piątce zastępuje Bam Adebayo.

Choć na parkiecie Lakers biegało dziś mnóstwo młodych talentów, to prawdziwym bohaterem i kozakiem był białasek z Europy! Goran Dragic był tego wieczoru nie do zatrzymania, zdobywając 30 punktów, w tym 4 na 7 za trzy, a do tego jego punkty na 15 sekund przed końcem okazały się kluczem do zwycięstwa nad Lakers!

Dodatkową szansę na zwycięstwo zmarnował Thomas, który przez cale spotkanie trafił zaledwie 1 na 9 rzutów z gry!

Po raz kolejny najlepszym Lakersem na parkiecie okazał się Randle, który przez meczem pierwszy raz głośno powiedział o tym, że chciałyby pozostać w Lakers na długie lata.