Hey, Hey tu Buzzer NBA, czyli Jurassic Park w końcu zdobyty, Davis pisze historię w Pelicans, Rockets po raz 11, Butler Out, Joker z MVP lutego, Jazz zatrzymani!

Boston Celtics (41-19) 110 – 98 Detroit Pistons (28-30)

Kozak meczu: Daniel Theis – 19 punktów, 7 zbiórki i 2 bloki

Ten mecz pokazał, co znaczy dla Bostonu Marcus Smart (moim zdaniem jeden z bardziej niedocenianych graczy) bo to dzięki niemu ich defensywa staje się dwa razy lepsza. Po trzech porażkach przed All-Star weekend Celtics wyglądali znów jak za najlepszych swoich dni. Najlepsza defensywa ligi, szeroka ławka rezerwowych (słyszał ktoś z was nazwisko Theis przed tym meczem?) i generał Kyrie wystarczyły, by przejechać się po Pistons, którym jeszcze potrzeba zarówno zgrania jak i głębi składu, by równać do najlepszych.

Atlanta Hawks (18-42) 93 – 116 Indiana Pacers (34-25)

Kozak meczu: Domantas Sabonis – 21 punktów, 13 zbiórki i 3 asyst

Ciężko powiedzieć coś ciekawego o meczu, który skończył się zanim się zaczął. Indiana legitymuje się najlepszym bilansem w lidze licząc od początku stycznia (15-6), a Hawks wprost przeciwnie, im praktycznie zależy już tylko na jak najwyższym numerze w nadchodzącym drafcie. Atlanta nie potrafi od 8 spotkań przełamać granicy 100 punktów. Z kolei Pacers grają radosną, ofensywną koszykówkę prowadzeni do boju przez Oladipo i spółkę i pewnie zmierzają do playoffs.

Charlotte Hornets (26-33) 122 – 105 Washington Wizards (34-25)

Kozak meczu: Kemba Walker – 24 punktów, 7 zbiórki i 2 asyst

Wyśmienicie ostatnio grający Waszyngton znalazł w końcu pogromcę w postaci Charlotte Hornets. Mimo świetnego meczu Beala, reszta Wizards złapała lekką zadyszkę. Może było to spowodowane tym, że dzień wcześniej walczyli do upadłego z Cavaliers, a może po prostu Szerszenie maja na nich sposób, bo wygrali z nimi zdecydowanie już 3 raz w tym sezonie. Myślę, że jakby przed meczem ktoś powiedział Wizards, że Kemba Walker swoje pierwsze punkty zdobędzie w ostatniej minucie drugiej kwarty (20 punktów dołożył po przerwie) to miejscowi byliby spokojni o wynik. A tu zonk! Hornets wygrali swój drugi mecz po weekendzie All-Star, grając świetnie zespołowo i podtrzymali swoje nadzieje na playoffs.

Milwaukee Bucks (33-25) 122 – 119 Toronto Raptors (41-17)

Kozak meczu: Giannis Antetokounmpo – 26 punktów, 12 zbiórki i 6 asyst

Powinno się tu zacząć od tego, że Raptors nie przegrali z Bucks, przegrali z sędziami!!! Żałosny mecz w wykonaniu całego składu sędziowskiego, szkoda słów…

Mecz sam w sobie niezwykle emocjonujący i zacięty, aczkolwiek wygrała drużyna lepsza w przekroju całego spotkania. Wynik może tego nie oddaje, ale Milwaukee grało płynniej i po prostu lepiej, Toronto jakby jeszcze nie złapali swojego rytmu po 8 dniowej przerwie. Pakę Valunciunasa doprowadzającą do dogrywki zapamiętam na całe życie! Poza tym trzeba oddać Antkowi, że kluczowe punkty w dogrywce zdobył w pojedynku jeden na jeden z DeRozanem, kończąc swój rzut pięknym czyściochem! Seria wygranych z rzędu Raptors zakończona. Podsumowując Greak Freak zagrał swoje, niezniszczalny Jason Terry wbijał szpilę zza linii jak za najlepszych czasów i w ten sposób Raptors przegrali 5 mecz w tym sezonie na własnym parkiecie (najlepszy wynik w NBA 24-5)

Minnesota Timberwolves (36-26) 102 – 120 Houston Rockets (45-13)

Kozak meczu: James Harden – 31 punktów, 2 zbiórki i 9 asyst

W Houston oglądaliśmy bardzo wyrównany mecz do momentu kontuzji Jimmy Butlera. Ostatnio było sporo na jego temat, bo Jimmy na własną prośbę nie zagrał ani minuty w Meczu Gwiazd. Dziś lider Wolves doznał poważnie wyglądającej kontuzji w starciu w Rockets.

Na szczęście pierwsze informacje mówią o tym, że najprawdopodobniej nie doszło do zerwania wiązadła w kolanie, ale Jimmy zdecydowanie odpocznie dłużej od parkietu. Trzymamy kciuki, bo takich Wolves jak w tym sezonie już dawno nie oglądaliśmy, zdrowia Jimmy! Pod nieobecność lidera Wolves, trio Harden, Paul oraz Capela, zrobiło swoje i Rockets wciąż za szczycie Zachodu.

Cleveland Cavaliers (35-23) 112 – 89 Memphis Grizzlies (18-39)

Kozak meczu: LeBron James – 18 punktów, 14 zbiórki i 11 asyst

W Memphis po raz kolejny przykro patrzeć na sytuację, jaka panuje w jednym z moich najbardziej ulubionych zespołów ostatnich lat, Grizzlies. Gospodarze nie tylko przegrywają po raz kolejny, ale przegrywają bez walki, bez charakteru. Dziś byli tylko tłem dla LeBrona i spółki. James ze swoim 11 triple-double w sezonie, dodatkowo otrzymał wsparcie od nowych Cavs, dzięki czemu po wczorajszej porażce z Wizards, Kawaleria ponownie ze zwycięstwem na koncie.

Miami Heat (30-29) 123 – 124 New Orleans Pelicans (32-26)

Kozak meczu: Anthony Davis – 45 punktów, 17 zbiórki i 5 bloków

W Nowym Orleanie piękne meczycho pomiędzy Heat vs Pelicans. Ciężko już zliczyć wszystkie „Monster Games” Davisa w tym sezonie przeciwko drużynom z konferencji wschodniej. Dziś, mimo że po przeciwnej stronie na parkiecie w barwach Heat biegał Whiteside, to Davis dosłownie oszalał z linijką dnia 45 punktów, 17 zbiorek, 5 przechwytów, 5 bloków! Sam Davis mógł zostać bohaterem jeszcze w regulaminowym czasie gry, ale chybił decydujący rzut i mecz przedłużył się o dogrywkę! Bohaterem ostatniej akcji został Holiday, który na 7 sekund przed końcem zdobył, jak się okazało, zwycięskie punkty. Swoją szansę miał jeszcze Mr. Miami, Wade, ale niestety minimalnie chybił.

San Antonio Spurs (35-25) 119 – 122 Denver Nuggets (33-26)

Kozak meczu: Nikola Jokic – 28 punktów, 11 zbiórki i 11 asyst

W górach Colorado gościli dziś Spurs, wokół których krąży wiele negatywnych wiadomości związanych z kontuzja Leonarda. Gdyby sezon zakończył się teraz, to w pierwszej rundzie playoffs doszło by właśnie do starcia tych drużyn. Kilka dni temu pisałem, że osobiście w tym starciu do 4 zwycięstw, moim faworytem byliby rozpędzeni Nuggets! Dziś w tym wyrównanym spotkaniu tak właśnie się to zakończyło. MVP lutego w całej lidze, Joker Jokic z kolejnym triple-double w sezonie, plus pięciu innych graczy z podwójną zdobyczą, okazało się kluczem do zwycięstwa nad Spurs, w szeregach których szalał Aldridge, 38 punktów. Nadmiar talentu z Denver w końcu przekłada się na wyniki i coś czuję, że wiele drużyn nie chciałoby trafić na Nuggets w pierwszej rundzie playoffs. Jokic pisze historie!

LA Clippers (31-27) 128 – 117 Phoenix Suns (18-42)

Kozak meczu: Lou Williams – 35 punktów, 3 zbiórki i 4 asyst

W Arizonie doszło do starcia dwóch drużyn, które umówiły się chyba przed meczem, że zapominają o obronie. Niestety dla kibiców Suns, po raz kolejny pierwsza kwarta zakończyła emocje w tym meczu. Clippers dosłownie zgasili Słońca z Phoenix już w pierwszej ćwiartce, kiedy to rozjechali gospodarzy 40-18! Mimo, że aż 6 graczy Suns z podwójną zdobyczą, to po stronie Clippers duet Harris-Williams, łącznie na poziomie 65 punktów! Ostatnie tygodnie pokazują, że Cllipers naprawdę znaleźli rytm w ataku, a dopóki w obronie w pomalowanym broni Jordan, to mogą postraszyć każdego. Wczorajszy przegrany mecz z Warriors przecież nie był żadnym spacerkiem dla mistrzów NBA…

Portland Trail Blazers (33-26) 100 – 81 Utah Jazz (30-29)

Kozak meczu: C.J. McCollum – 26 punktów, 3 zbiórki i 2 asyst

W Utah zawitali dziś goście z Portland. Jak wszystko w życiu, każda seria ma swój koniec. Mimo powrotu na parkiet Ricky Rubio oraz kolejnego dobrego występu Mitchella, który był jedną z najjaśniej świecących gwiazd podczas All-Star Weekend, to seria zwycięstw Jazz dobiegła końca i zakończyła się na 11 wygranych z rzędu. Czasami przerwa na mecz gwiazd powoduje wybicie z rytmu dobrze rozpędzonych drużyn i dziś takie wybicie dotknęło Jazz. Po drugiej stronie bardzo pewny siebie duet Lillard-McCollum zrobił robotę. Liderzy Blazers łącznie z dorobkiem 50 punktów i ze wsparciem od Nurkica, 15 oczek, nieoczekiwanie łatwo pokonali Utah na wyjeździe.

Dallas Mavericks (18-41) 102 – 124 Los Angeles Lakers (24-34)

Kozak meczu: Julius Randle – 18 punktów, 13 zbiórki i 10 asyst

Na koniec tej kolejnej, szalonej, pięknej nocki Lonzo Ball powrócił po kontuzji do składu Lakers na mecz z Dallas! Powrót jak najbardziej udany, ponieważ w zaledwie 17 minut, Ball zdobył 9 punktów, 7 zbiorek i 6 asyst. Lakers nadspodziewanie gładko rozbili Mavericks, głównie dzięki świetnej pierwszej połowie spotkania. Osobiście nie pamiętam meczu, aby łącznie 14 graczy obu drużyn skończyło spotkanie z podwójna zdobyczą! Największą gwiazdą meczu okazał się mój ulubiony gracz Lakers, Randle, który dziś zakończył spotkanie na poziomie triple-double! Isaiah Thomas, dziś z ławki, na poziomie 17 punktów w 25 minut. Lakers przerwali tym samym serię 3 porażek z rzędu i wciąż z szansami na Playoffs, ale to będzie prawdziwy cud, jeżeli dogonią pozycje 8 na zachodzie!