Hey! Hey! Tu Buzzer NBA! Czyli mimo wielkich emocji na wschodzie, jedni już prawie na rybach, a inni już tylko krok od finału konferencji! Król po królewsku! Celtics po Celtycku!

Playoffs 2018 – Day 22:

 

Mecz nr.3 (Boston prowadzi 3-0)

Boston Celtics 101 – 98 Philadelphia 76ers

Kozak meczu: Jayson Tatum – 24 punktów, 5 zbiórki i 4 asyst

Mało kto z Nas wierzył w scenariusz, że Sixers przystąpią do meczu nr 3, przegrywając z Celtics 2-0. W pojedynku młodzieży, która porządzi na wschodzie przez najbliższe lata, dużo lepsze wrażenie sprawiali do tej pory młodzi z Bostonu. Początek 3 starcia wyglądał podobnie. Sixers weszli w mecz dosyć nerwowo, co bezlitośnie wykorzystywał Tatum.

Może to nudne co napiszę, ale naprawdę ten młody kocur gra jak doświadczony gwiazdor NBA. Zanim Tatum usiadł po raz pierwszy na ławce zdążył zdobyć 9 punktów, a problemy Celtics rozpoczęły się po jego zejściu z parkietu. Podczas jego nieobecności Sixers zanotowali run 12-0, dzięki czemu wyszli na prowadzenie.

Początek drugiej kwarty to atak ze strony gości. Wsparcie z ławki Browna oraz Morrisa pozwoliło Celtics ponownie odjechać na kilka punktów. Sixers odpowiedzieli genialnym zagraniem Simmonsa do Embiida, który pakując pomarańczę nad Baynesem rozgrzał publiczność do czerwoności!

Dodatkowo gospodarze powtórzyli końcówkę pierwszej ćwiartki, czyli run 11-0 i tym samym schodzili na przerwę z 3 punktową zaliczką. W przerwie pomyślałem, że ta nierówna, szarpana gra ze strony gospodarzy powoduje, że naprawdę Sixers są dziś do ogrania.

Druga połowa podobna do pierwszej. Dużo bardziej opanowana gra ze strony Celtics kontra szarpane tempo Sixers, którzy długimi momentami nie mogli zdobyć punktów. Ostanie 90 sekund 4 kwarty to prawdziwa esencja fazy Playoffs! Kiedy rezerwowy dziś Jaylen Brown zdobył 4 punkty z rzędu i wyprowadził Celtics na 2 punktowe prowadzenie, a na zegarze pozostało niecałe 2 sekundy, to pomyślałem, że Celtics znowu to zrobili, ze ponownie wyszarpali ta 4 kwartę dla siebie!

Tylko że NBA to kosmos, gdzie 2 sekundy to cała wieczność! Piłka trafiła do Beliineliego, który Buzzer-Beaterem doprowadził do dogrywki!

W dodatkowym czasie gry Sixers szybko uciekli na 5 punktów, ale wtedy ponownie nie potrafili zadać tego decydującego ciosu! Sprawy w swoje ręce wziął Al Horford, który najpierw w dziecinny sposób wykorzystał swoją przewagę pod koszem nad Covingtinem, a chwilę później przechwycił złe podanie od Simmonsa, co ostatecznie zadecydowało o zwycięstwie Bostonu!

Mimo, że wszyscy podniecamy się osiągnięciami młodych graczy Celtics, to właśnie Horford był cichym bohaterem serii z Bucks, a teraz przejmuje obowiązki lidera w serii z Sixers!

Ciężko uwierzyć, że mamy już 3-0 dla Bostonu, ale według mojego skromnego zdania Boston ma przewagę, której brakuje Procesowi. Po prostu na ławce Celtics zasiada najlepszy trener tego sezonu.

Spokój, w jaki rozgrywali dziś ten mecz goście, zasługuje na wielki szacunek. Sixers wciąż w grze, a kiedy nie ma się niczego do stracenia to się walczy do końca! Gramy w końcu do 4! Życzę Nam, aby ta seria trwała jak najdłużej! 

 

Mecz nr.3 (Cleveland prowadzi 3-0)

Toronto Raptors 103 – 105 Cleveland Cavaliers

Kozak meczu: LeBron James – 38 punktów, 6 zbiórki i 7 asyst

Nie ma co ukrywać, że nawet najwięksi przeciwnicy LeBrona Jamesa czekają pewnie na wieczory, kiedy ten ambitny psychopata wybiega na parkiet. Bo oczywiście jakimś cudem można go nie cenić bądź nie szanować, ale z pewnością nie ma opcji, aby nie podziwiać tego co wyprawia na parkiecie!

Raptors przyjechali do Ohio walczyć o życie z przeświadczeniem, że w końcu uda się im wyrwać zwycięstwo! Sam DeRozan stwierdził przed meczem żeby zapomnieć o próbach powstrzymania LeBrona, ale że warto ograniczyć poczynania innych!

Choć sam w tej serii kibicuję Raptors, to muszę oddać Królowi co Królewskie! James mimo tych wielkich bojów przez cały sezon i od początku Playoffs, po raz kolejny wybiegł na parkiet, przypominając 20-letniego debiutanta! Od samego początku zabrał się za demolowanie Raptors, którzy momentami przegrywali różnicą 16 punktów!

W odróżnieniu do poprzednich starć w tej serii, to właśnie goście z północy musieli gonić wynik przez cale spotkanie! Kiedy na 8 sekund przed końcem po celnej trójce Anunoby Raptors doprowadzili do remisu, to pomyślałem… mamy to! Czas, aby to Raptors odwrócili losy meczu w dogrywce!

Kiedy nerwowo obgryzałem paznokcie i odwracałem głowę od telewizora, piłka w tym czasie trafiła do LeBrona i usłyszałem tylko, LeBron!!!

Choć z każdym kolejnym dniem powtarzam sobie, że ten Wariat musi się w końcu uspokoić, to on wpada w koronie na parkiet i pisze historię, którą zapamiętam do końca życia!

Ostatecznie pogon Raptors zakończyła się szokiem na ich twarzach, który po Buzzer-Beaterze długo nie znikał z ich twarzy! LeBron raz jeszcze upokorzył Toronto i powoli zabrał marzenia o mojej przygodzie, aby polecieć na finały do Toronto! Król w całym meczu uzbierał 38 punktów, a godnie wspierali go Love, 21 punktów, oraz Korver 18!

Po stronie Raptors brylował Lowry, 27 oczek, ale kompletnie zawiódł DeMar DeRozan, zaledwie 8 punktów.

Tym samym szykuje kolejne rozczarowanie w Toronto. Ciężko uwierzyć, aby Król nagle zapomniał, że jest Królem! Nadzieja umiera ostatnia, dlatego kciuki zaciśnięte do końca! Lepiej niech MVP szybko przyznają Hardenowi, ponieważ z dnia na dzień przybywa głosów, które widzą ten tytuł w rękach LeBrona! Ja swój głos bez najmniejszego wahania oddałbym bym na niego. Przecież to jest kosmos, który przyciąga przed TV kolejnych nowych fanów NBA!