Hey! Hey! Tu Buzzer NBA! Czyli noc cudów! LeBron ty ambitny psychopato! Król jest tylko jeden! Thunder z piekła do nieba! Jazz przegrali wygrany mecz! Raptors na pompce w końcówce ratują Jurassic Park! Houston to było za dużo na Wolves! Brodacz i spółka w półfinale!

Playoffs 2018 – Dzień Dwunasty:

 

Mecz nr.5 (Toronto prowadzi 3-2)

Washington Wizards 98 – 108 Toronto Raptors

Kozak meczu: Demar DeRozan – 32 punktów, 2 zbiórki i 5 asyst

Naprawdę muszę oddać honor i przyznać się do tego, że byłem pewien iż będzie to łatwa seria dla Raptors. Końcówka sezonu oraz 2 pierwsze mecze nie wskazywały na to, że Raptors będą musieli tak mocno ściskać pośladki i napinać muskuły, aby powstrzymać Wizards u siebie w tym 5 starciu!

Przez całe spotkanie obie drużyny walczyły cios za cios, a niesamowicie ogłuszająca atmosfera panująca zarówno w środku, jak i na zewnątrz, nie robiła na Wizards większego wrażenia.

Duet Beal & Wall, 46 punktów, wspierany przez Marcina, 10 punktów i 12 zbiorek, zmusił gospodarzy do walki godnej Playoffs!

Dopiero run Raptors 14-5 w ostatnich 4 minutach zapewnił im ostatecznie zwycięstwo, dzięki czemu Toronto wraca do stolicy USA prowadząc 3-2! Głównym autorem zwycięstwa został DeRozan, 32 punkty, wspierany przez Lowry, 17 punktów, 10 asyst!

Warto raz jeszcze podkreślić tę niesamowita atmosferę w Air Canada Centre! Ten doping zasługuje na finały, ale do tego jeszcze długa droga, która wciąż może się zakończyć na pierwszej rundzie, ponieważ Wizards pokazują zaangażowanie i wcale nie stoją na straconej pozycji! Wracamy do DC!

 

Mecz nr.5 (Cleveland prowadzi 3-2)

Indiana Pacers 95 – 98 Cleveland Cavaliers

Kozak meczu: LeBron James – 44 punktów, 10 zbiórki i 8 asyst

Słuchajcie… nie wiem jak już opisywać to wszytko co wyprawia w tym sezonie najbardziej ambitny psychopata i sportowiec na tej planecie w jednym! LeBron James po raz kolejny, dosłownie sam, w pojedynkę, pokonał silnych Pacers, budując przy tym dodatkowo historie, którą ja chcę opowiadać swoim wnukom do końca życia!

Ile razy zadajemy sobie pytanie, nie tym razem, przeciwnik jest za silny, Cavs jest za słabe, trener jest kiepski, nic z tego nie będzie! Powiem tak, dopóki na parkiecie biega ten psychol, to faworyt jest tylko jeden! Nie ma rzeczy nie możliwych w NBA, ale LeBron to ktoś więcej, ponieważ jemu średnio niemożliwe przychodzi co mecz!

Seria z Indianą z Playoffs godna jest zapamiętania na zawsze i niech trwa jak najdłużej! W tym meczu pełnym emocji i walki, oglądaliśmy wszystko! Piękne zagrania, walkę w obronie i ten kosmiczny finał, w którym Król raz jeszcze nałożył koronę i wysłał Pacers z klapsem do szatni! Po pierwszej połowie Indiana prowadziła różnicą 7 punktów, a LeBron uzbierał w tym czasie 20 punktów, rzucając 9 na 11 z gry!

Świetna 3 ćwiartka Cavs nie tylko pozwoliła odrobić straty, ale jeszcze dodatkowo wyjść na 8 punktowe prowadzenie! Ostania kwarta to ten sam scenariusz co w ostatnich 2 spotkaniach! Pogoń Pacers, która pozwoliła wyrównać i dodatkowo zmusiła LeBrona do stary, dzięki której to Pacers stanęli przed możliwością wygrania tego spotkania w swojej ostatniej akcji!

Kiedy jednak stajesz naprzeciwko ponad dwumetrowego Wariata, który ma kod MVP zamiast DNA we krwi i dodatkowo grasz na jego terenie, to nie licz na łatwe punkty! LeBron czapuje Oladipo w obronie, po czym daleką trójką zalicza Buzzer-Beatera, Cavs wygrywa, a my grzecznie się ukłońmy i cieszmy tym, że mamy go możliwość oglądać!

Tym samym LeBron zdobywa w całym meczu 44 punkty i przy wsparciu Korvera, 19 punktów, zdobywa internet na kolejne 24 godziny! Król jest tylko jeden! 

 

Mecz nr.5 (Houston wygrywa 4-1)

Minnesota Timberwolves 104 – 122 Houston Rockets

Pierwszy Kozak meczu: Clint Capela – 26 punktów, 15 zbiórki i 1 blok

Drugi Kozak meczu: James Harden – 24 punktów, 5 zbiórki i 12 asyst

Niestety dla kibiców Minesotty przygoda Wolves w Playoffs nie trwała długo! Choć to goście prowadzili do przerwy różnicą 4 punktów, to o wszystkim ponownie zadecydowała jedna kwarta! To wlaśnie 3 ćwiartka, wygrana przed Houston 15 punktami, dodała im energii, aby przejąć ten mecz i wykopać Wolves z Playoffs 2018. Nie ma co ukrywać, że Rockets byli w tej serii po prostu dużo mocniejsi!

Warto dodać, że dla młodych graczy takich jak Towns i Wiggins, to był debiut w Playoffs, a frycowe trzeba zapłacić. Do tego trzeba im oddać, że mierzyli się z najlepszą ekipą w sezonie regularnym. Kibice głowy do góry… jeszcze sporo dobrego przed Wolves w najbliższych sezonach. Wolves kończą swoja pierwszą od 14 lat przygodę z Playoffs, ale na pocieszenie pozostaje nam fakt, że w tej serii oglądaliśmy małe odrodzenie Derricka Rose, który z pewnością powróci na kolejny sezon! 

 

Mecz nr.5 (Utah prowadzi 3-2)

Utah Jazz 99 – 107 Oklahoma City Thunder

Kozak meczu: Russell Westbrook – 45 punktów, 15 zbiórki i 7 asyst

Co za piękna kolejna noc życia w rytmie emocji NBA! Kiedy w 4 minucie 3 kwarty Jazz prowadziła różniąca 25 punktów, a na tablicy widniał wynik 71-46, to każdy człowiek żyjący na planecie Ziemia żegnał już w myślach Westbrooka i spółkę, wylewając dodatkowo na nich wiadro pomyj za sposób, w jaki pożegnają sie z Playoffs!

Ale chwileczkę, to tylko moja wyobraźnia, ponieważ ten mecz trwał kolejnych 20 minut! Do wspomnianego momentu 3 kwarty Russell zdobył 19 punktów, trafiając 5 na 19 z gry! To co się wydarzyło w kolejnych 10 minutach udowodniło dobitnie, dlaczego NBA to prawdziwa Królowa wszystkich dyscyplin i kochanka, której jestem wierny od 26 lat!

Thunder dokonali niemożliwego! W 10 minut dosłownie zrównali Jazz z ziemią i dzięki run 34-7 nie tylko odrobili straty, ale dodatkowo wyszli na 2 punktowe prowadzenie, którego nie oddali już do końca!

Westbrook zdobył w tym czasie 26 punktów, co w sumie dało 45 oczek, Paul George dołożył łącznie 34 punkty i ostatecznie Thunder uciekli spod topora, wygrywając na własnym terenie 107-99!

Tym samym choć na chwilę, Westbrook zamknął nam wszystkim buzie udowadniając, że jest zdolny do wielkich rzeczy! Przecież Jazz w tej 3 kwarcie już było w półfinale konferencji!

Dla Utah może się to okazać największą nauką tych Playoffs! Z pewnością taki zimny prysznic wyjdzie im tylko na dobre! Playoffs to inne zwierze, które dopóki trwa, może zaskoczyć każdego! Brawo dla OKC, że nie poddali się i dokonali niemożliwego, przedłużając kolejną piękną serię tych Playoffs! Ale mamy sezon! Ale mamy Playoffs!