Hey! Hey! Tu Buzzer NBA! Czyli PointGod wprowadza Rakiety do finału konferencji! Historyczny mecz CP3! Mitchella szanują i lubią wszyscy! Respect Jazz! Warriors pojadą do Texasu! Arsenał w ataku mistrzów to potwór, który zakończył przygodę Pelicans!

Playoffs 2018 – Day 25:

 

Mecz nr.5 (Houston wygrywa 4-1)

Utah Jazz 102 – 112 Houston Rockets

Kozak meczu: Chris Paul – 41 punktów, 7 zbiórki i 10 asyst (w tym 8 trójek i 0 strat!)

Kolejna świetna drużyna żegna się z Playoffs. Utah Jazz dostarczyli nam ogromnych emocji przez cały sezon, a bitwy z Thunder zapamiętamy na długo! Kilka godzin temu Jazz mimo charakteru i walki do samego końca, musieli uznać wyższość Houston, które zakończyło tą serię w 5 meczach. Na drodze do przedłużenia marzeń stanął dziś Chris Paul, który rozegrał prawdziwy kosmiczny mecz!

Paul, który dzięki temu zwycięstwu po raz pierwszy w karierze awansował do finału konferencji, był nie do zatrzymania, a jego występ w tym w spotkaniu przypominany będzie do końca jego kariery! Paul dosłownie oszalał, zdobywając 41 punktów, 7 zbiorek, 10 asyst. Do tego huknął 8 razy za 3 i zdobył 20 punktów w decydującej o wszystkim 4 kwarcie!

PointGod został pierwszym zawodnikiem w historii Playoffs, który zdobył 40 lub więcej punktów, dokładając do tego 10 asyst, nie zaliczając przy tym ani jednej straty! Czapki z głów! Często krytykowany za postawę w Playoffs z czasów Clippers, Paul rozegrał chyba najlepszy mecz w swojej karierze. W tej decydującej 4 kwarcie, oglądaliśmy show jednego aktora! On po prostu nie mógł spudłować, zdobywając miedzy innymi 13 punktów z rzędu!

Początek meczu nie zapowiadał takich popisów w ofensywie. Oba zespoły długo nie mogły złapać rytmu, choć jakimś cudem run 11-0 pozwolił Rockets złapać oddech. Tym samym na przerwę gospodarze schodzili z 8 punktową przewagą. 3 kwarta to prawdziwe show ze strony tego niesamowitego debiutanta z Utah!

Mitchell na pompce, nie zamierzał pogodzić się z porażką w meczu numer 4 i poleciał w tej ćwiartce na poziomie 22 punktów, samodzielnie zdobywając ich więcej, niż cala ekipa Houston!

Niestety na ponad 7 minut przed końcem, kiedy Rockets prowadzili różnicą 5 punktów, kontuzji kolana doznał właśnie Mitchell, który musiał zostać odprowadzony do szatni.

Tym samym Jazz zabrakło argumentów w końcówce, a pokaz ze strony Paula zakończył i przygodę w tych Playoffs! Wiele brawa dla jednych i drugich! Dla Rockets za potwierdzenie aspiracji mistrzowskich, oraz dla Jazz, za te wszystkie zwycięstwa i walkę do samego końca! Mitchell i spółka mają przed sobą piękne czasy, a melodia Jazz powróci jeszcze silniejsza.

 

Mecz nr.5 (GSW wygrywa 4-1)

New Orleans Pelicans 104 – 113 Golden State Warriors

Kozak meczu: Draymond Green – 19 punktów, 14 zbiórki i 9 asyst

Przed meczem numer 5 wielu z nas trzymało kciuki za Pelicans. Zgodnie z sumieniem, zawsze wyznaje zasadę, bić mistrza! Mimo, że serducho bylo za Pels, glownie z powodu Rondo, ktorego pokochałem w czasach jego gry dla Celtics, to rozum podpowiadał, że Warriors juz nie beda chcieli wracać do Nowego Orleanu!

Całą pierwszą połowę tego meczu goście walczyli jak równy z równym. Nie do zatrzymania był Anthony Davis, który do przerwy uzbierał blisko 20 punktów. Godnie go wspierał Holiday, dzięki czemu do przerwy zaledwie 3 punkty przewagi Warriors.

Początek 3 ćwiartki to scenariusz, który zabił wiele emocji w meczach przeciwko aktualnym Mistrzom! Gospodarze po prostu zdemolowali Pelicans, notując run na poziomie 23-4, dzięki czemu wypracowali sobie bezpieczną przewagę przed decydującą kwartą! Ciosy wobec gości padały z każdej strony! Gwiazdy Warriors na zmianę nękali obronę Pelicans, a wynik 3 kwarty zakończył się dominacją gospodarzy na poziomie 36-19! Ponownie jedna kwarta zadecydowała o losie całego meczu.

Choć Pelicans walczyli ambitnie do samego końca, to nie udało się już odwrócić losów tego meczu. Po prostu arsenał w ataku mistrzów to prawdziwy potwór! Trio Durant, Curry, Thompson na poziomie 84 punktów. A do tego jeszcze naprawdę walczący jak zwierzak, Green!

Tym samym przygoda Pelicans w Playoffs dobiegła końca! Podobnie jak Jazz, chłopaki i tak zrobili chyba więcej niż tak naprawdę mogli! Mimo braku Cousinsa, zespół pokazał charakter i zbudował prawdziwa chemię, której można pozazdrościć! Kibiców im przybyło, ale kolejny sezon może być jeszcze lepszy! Warriors vs Rockets, chcieliśmy… mamy to!