Hey! Hey! Tu Buzzer NBA! Czyli Północ zatrzymała Rakiety, Blazers cisną dalej i pokonują Mistrzów, LeBron nie zdobywa LA, Wizards stopują osłabionych Pelicans, oraz duet wysokich Nuggets powstrzymuje Lakers!

Chicago Bulls (22-43) 83 – 99 Detroit Pistons (30-36)

Kozak meczu: Blake Griffin – 25 punktów, 8 zbiórki i 8 asyst

W Detroit początkowo to goście z Chicago objęli kilku punktowe prowadzenie, które pozwoliło im wygrać pierwszą kwartę. Niestety dla kibiców Bulls w drugiej kwarcie powróciły ich demony, czyli tragiczna skuteczność z gry, którą po stronie Pistons wykorzystał głównie duet Griffin, Bullock.

Druga połowa tego spotkania to już pełna dominacja Pistons. Głównym aktorem widowiska byl dziś Griffin, który flirtował z triple-double, 25 punktów, 8 zbiorek, 8 asyst. Po stronie Bulls dramatyczna skuteczność pierwszej piątki nie pozwoliła nawiązać walki w tym meczu.

 

Atlanta Hawks (20-46) 87 – 112 Indiana Pacers (38-28)

Kozak meczu: Myles Turner – 17 punktów, 12 zbiórki i 2 bloki

W Indianapolis emocje w starciu Hawks vs Pacers zakończyły się już w pierwszej kwarcie. Gospodarze dosłownie znokautowali Jastrzębie 15-34, pozbawiając ich jakiejkolwiek nadziei na zwycięstwo. Bardzo zespołowa gra na wysokim procencie Pacers powodowała, że przewaga gospodarzy sięgała momentami 30 punktów. Ciężko wyróżnić jednego gracza, ponieważ cala pierwsza piątka zasługiwała na oklaski, może z wyjątkiem Younga. Ostatecznie Pacers zaliczyli spacerek w piątkowy wieczór zwyciężając pewnie z dużo słabszym rywalem.

 

Houston Rockets (51-14) 105 – 108 Toronto Raptors (48-17)

Kozak meczu: Kyle Lowry – 30 punktów, 3 zbiórki i 6 asyst

W meczu na szczycie NBA Rockets gościli w Toronto! Raptors z najlepszym  bilansem na własnym parkiecie w lidze, szybko pokazali Rockets, że nie robi na nich wrażenia seria 17-0! Pierwsza kwarta to absolutna dominacja Raptors, którzy zatrzymali gości na poziomie 28% z gry, wygrywając ją 16-32!

Początek drugiej kwarty to popis ławki rezerwowych Raptors, w szeregach których 5 punktów z rzędu rzucił Malcolm Miller, rozgrywający 3 mecz w NBA! Chwilę po powrocie na parkiet czwartą trójkę w meczu trafił Lowry. Końcówka pierwszej połowy to próba powrotu do meczu Hardena, który zdobywając 8 punktów przywrócił nadzieję Rockets.

Początek drugiej połowy to run Rockets 10-3, dzięki czemu Houston na dobre wróciło do gry. Mimo, że ponownie przewaga Raptors sięgnęła 17 punktów, to dwie trójki Brodacza oraz wjazd pod kosz Arizy, pozwoliły zniwelować stratę gości do 9 oczek. Rockets wyraźnie odzyskali swój rytm gry i przed ostatnią kwartą przewaga Raptors zmalała do 8 oczek! Do połowy 4 kwarty cios za cios, aż do momentu, kiedy na parkiecie pojawił się Harden, który zdobył 4 punkty z rzędu, a po chwili trójeczka Gordona pozwoliła dojść na 4 punkty!

A wiec mecz rozpoczynał się praktycznie od nowa! Lowry ciągnął Raptors imponując z dystansu! Jego kolejna siódma trójka pozwoliła odjechać na 6 punktów na ponad 3 minuty przed końcem. Jednak emocje dopiero były przed nami. 5 punktów z rzędu Hardena doprowadziły do remisu. Po chwili bardzo ważne punkty DeRozana, ale co najważniejsze, świetna obrona przeciwko Hardenowi, na którym wymusił stratę. Osobiste Lowry pozwoliły pomyśleć, że jest po meczu, ale błyskawiczna trójka Gordona zapewniła emocje do ostatniej sekundy. Kiedy dwa osobiste wykorzystał Valanciunas, Houston zostało 5 sekund aby doprowadzić do dogrywki. Źle wyprowadzona piłka zmusiła Hardena do rzutu z dalekiego dystansu, który nie miał prawa być celny i to Raptors mogli świętować!

Piękna seria Rockets zakończona, a emocje godne Playoffs! Kto wie, może właśnie tak będzie wyglądał tegoroczny finał! Mimo 40 punktów Hardena, to Lowry dziś głównym bohaterem!

 

Utah Jazz (36-30) 95 – 78 Memphis Grizzlies (18-47)

Kozak meczu: Jae Crowder – 22 punktów i 3 asysty

Kiedy w całym meczu Marc Gasol trafia zaledwie 3 razy z gry, to nie może to oznaczać niczego dobrego dla Memphis. Grizzlies po raz kolejny doznają upokorzenia i wyraźnie przegrywają na własnym parkiecie z Jazz. Co zaskakujące, po stronie Jazz, bohaterem dziś nie została ani Mitchell, ani Gobert, którzy zaliczyli dosyć słaby mecz. Do wyjazdowego zwycięstwa nad tankującymi Grizzlies najbardziej bowiem przyczynili się Crowder, 22 punkty, oraz Ingles, 16 punktów. Tym samym Jazz wygrywają po raz 5 z rzędu i dalej walczą o Playoffs na zachodzie.

 

New York Knicks (24-42) 112 – 120 Milwaukee Bucks (35-31)

Kozak meczu: Giannis Antetokounmpo – 28 punktów, 10 zbiórki i 5 asyst

Zaskakująco twardo o zwycięstwo przeciwko słabym Knicks musieli dziś walczyć Bucks! Giannis i spółka wyraźnie nie są w najlepszej formie i na dziś pierwsza runda Playoffs to ich absolutne maximum. Nie ukrywam, że chciałbym się mylić, ale dzisiejszy kolejny już mecz pokazał, że Bucks w ostatnich tygodniach nie potrafią zdominować swoich rywali. W starciu z Knicks o zwycięstwie Bucks zadecydowała dopiero 4 kwarta, a decydująca okazała się świetna skuteczność z gry na poziomie 56%. Milwaukee dzięki temu wygrali dopiero 2 z ostatnich 8 meczów. Na szczęście problemy Hornets oraz Pistons powodują, że ekipa Bucks na dziś wciąż pewna awansu do Playoffs. Przeciwko Knicks najlepszy na parkiecie był dzisiaj Antetokounmpo, a dzielnie wspierał go Middleton, który zakończył spotkanie na poziomie 30 punktów.

 

Washington Wizards (38-28) 116 – 97 New Orleans Pelicans (38-27)

Kozak meczu: Otto Porter Jr. – 19 punktów, 7 zbiórki

Do Nowego Orleanu zajechali dziś Wizards. Wiadomo było, że gospodarze, którzy do meczu z Wizards przystępowali bez kontuzjowanego Davisa, nie będą mieli łatwego zadania. Podkręcona kostka zmusiła lidera Pelikanów do odpoczynku, ale jest spora szansa, że Davis powróci do gry w niedzielę. Pod nieobecność swojej gwiazdy, Pelicans byli wręcz skazani na porażkę z silnymi Wizards. Zaskakująca jedynie była bardzo słaba, aby nie powiedzieć tragiczna gra, starterów z Nowego Orleanu. Choć ciężko w to uwierzyć, to jedynym zawodnikiem pierwszej piątki, który przekroczył granicę 10 punktów był Rondo!

Po stronie gospodarzy bez wyraźnego lidera, ale najlepsze wrażenie pozostawił Otto Porter, zdobywca 19 punktów. W ten sposób zakończyła się piękna seria 10 zwycięstw z rzędu Pelicans, ale bez Davisa nie miało prawa być inaczej.

 

Los Angeles Lakers (29-36) 116 – 125 Denver Nuggets (36-30)

Kozak meczu: Nikola Jokic – 21 punktów, 6 zbiórki i 6 asyst oraz Paul Millsap 21 punktów, 6 zbiórek i 3 bloki

W górach Colorado gościli dziś Lakers, którzy na co dzień cieszą się gorącą pogodą Kalifornii. W meczu przeciwko Nuggets obie ekipy umówiły się chyba w szatni, że zapomną o obronie i niech o zwycięstwie zadecyduje moc danej drużyny w ataku!

Warto zauważyc, że na koniec trzeciej kwarty obie ekipy procent z gry zarówno za 2, jak i za 3 miały wciąż na poziomie ponad 50%! Wynik przed czwartą kwartą to 2-punktowe prowadzenie Lakers, 96-94! W decydującej o losach spotkania ćwiartce, mecz przejął w końcówce duet Millsap – Jokic. Zarówno jeden, jak i drugi zdobywali decydujące punkty, a Millsap dodatkowo dominował w obronie, wymuszając faul ofensywny Randla oraz zaliczając piękny blok na Ballu. W ten sposób Nuggets obronili swój parkiet pokonując lekko zagubionych w końcówce Lakers.

 

Golden State Warriors (51-15) 108 – 125 Portland Trail Blazers (40-26)

Kozak meczu: Damian Lillard – 28 punktów, 4 zbiórki i 8 asyst

Do wielkiego starcia na szczycie zachodu doszło dziś w Portland, gdzie miejscowi Blazers podejmowali Warriors. Pod nieobecność Currego wszystkie oczy skierowane były na pojedynek pomiędzy Durant vs Lillard! W pierwszej połowie, głównie za sprawą zdecydowanej przewagi na tablicach, lekką przewagę utrzymywali Blazers. Mimo, że do przerwy w pojedynku strzelców Durant prowadził z Lillardem 22-15, to jednak gospodarze zeszli do szatni z 9 punktową zaliczką.

Trzecia kwarta to cios za cios obu drużyn, a do głosu bardziej doszli Warriors. Mimo, że w ataku gości przebudził się nieco Thompson, to po stronie gospodarzy coraz lepiej grała ławka Blazers, w szeregach której aż 4 graczy zdobyło 10 lub więcej punktów. Po trójce Duranta 5 minut przed końcem 3 kwarty Warriors objęli prowadzenie, które po chwili kolejną trójką podwyższył ponownie KD! Był to moment, w którym wydawało się, że Warriors przejmują kontrole na parkiecie. Szybko złudzeń pozbawili ich jednak gospodarze, którzy dzięki run 0-10 ponownie objęli prowadzenie na koniec 3 ćwiartki.

Początek ostatniej kwarty to świetna postawa graczy rezerwowych Blazers, którzy przy wsparciu McColluma, powiększyli przewagę do 11 punktów. Tej zaliczki nie oddali już do końca! W ten sposób Portland po raz kolejny w tym sezonie Portland pokonali Warriors i wydłużyli swoją serię do 9 zwycięstw z rzędu!

 

Orlando Magic (20-46) 88 – 94 Sacramento Kings (21-45)

Kozak meczu: Garrett Temple – 23 punktów, 2 zbiórki i 2 asyst

Na koniec tej szalonej nocki Sacramento Kings pokonali u siebie Magic. Ku mojemu zaskoczeniu bohaterami tego spotkania nie byli ani Bogdanovic, ani Hield, ani Randolph, tylko duet Temple & Koufos! Chyba żadna inna druzyna w NBA nie miała tak wielu innych bohaterów danych spotkań co Kings! Dziś to głównie przewaga w pierwszych 3 kwartach pozwoliła gospodarzom na kontrolę gry w ostatniej ćwiartce.

Wymienionych wyżej bohaterów wspierał dodatkowo z ławki niezniszczalny Vince Carter, 15 punktów, miło ze strony włodarzy zespołu, że nie został wykupiony przez Kings i zwolniony z kontraktu. Po stronie Magic jedynie Simmons, 25 punktów, zasługuje na oklaski, ponieważ reszta zespołu ewidentnie zawiodła. Obie ekipy skreśliły ten sezon już dawno, ale na plus dla kibiców Kings jest fakt, że w meczach u siebie gracze Sacramento dostarczają wielu emocji swoim fanom! 

Niestety w meczu groźny upadek, podobny nieco do upadku Browna z wczorajszej nocy, zaliczył Skal Labissiere. Mam nadzieję, że zawodnikowi nic poważnego się nie stało i życzę dużo zdrówka!

 

Cleveland Cavaliers (38-27) 102 – 116 LA Clippers (35-29)

Kozak meczu: DeAndre Jordan – 20 punktów, 23 zbiórki

W Los Angeles zagościł dzis Król LeBron, który juz w pierwszej kwarcie szybko zrozumiał, że jeżeli chce pokonać dziś Clippers, to ponownie musi się wspiąć na wyżyny swoich możliwości. Clippers bowiem zmietli w pierwszej kwarcie Cavs z parkietu, wygrywając 17-35 i zatrzymując przy tym Cavs na poziomie 36%, w tym 14% za trzy! O dziwo najlepszym w tym czasie zawodnikiem na parkiecie byl anonimowy Sindarius Thornwell, zdobywca 11 punktów.

Kolejne dwie kwarty po pościg Cavs, którzy robili co mogli, aby zmazać te blizny z pierwszej kwarty. LeBrona wspierali glownie Clarkson, z lawki, 21 punktów oraz Nance Jr., 16 punktów. Niestety dla kibiców LeBrona, nie było dziś opcji, aby pokonać świetnie funkcjonujący zespół Clippers!

W ekipie Doca Riversa aż 6 graczy z podwójną zdobyczą, a najlepszym graczem meczu okazał się Jordan, 20 punktów, 23 zbiorki. Kto wie, jakby to było, gdyby DeAndre trafił do Cavs w niedawnym okienku transferowym. Na dziś to właśnie on był głównym ojcem zwycięstwa nad LeBronem, a jego Clippers wciąż w grze o Playoffs.