Hey! Hey! Tu Buzzer NBA! Czyli Win or Die! Mamy mecz mecz numer 7!

Playoffs 2018 – Dzień Trzynasty:

 

Mecz nr.6 (Remis w serii 3-3)

Boston Celtics 86 – 97 Milwaukee Bucks

Kozak meczu: Giannis Antetokounmpo – 31 punktów, 14 zbiórki i 4 asyst

Ta seria po prostu nie mogła się zakończyć inaczej! Od tej pamiętnej niedzieli z przed prawie 2 tygodni, po której wielu z nas wciąż szuka paznokci, a na pulpicie dalej widnieje Rozier, było pewne, że ta bitwa szybko się nie skończy! Po raz pierwszy w tegorocznym Playoffs doczekaliśmy się 7 meczu w serii! Wszystko dzięki temu, że przed kilkoma godzinami Bucks udźwignęli presję wyeliminowania i pokonali u siebie Celtów! Jak widać, w tej rywalizacji o sukcesie decyduje własny parkiet! Nikomu narazie nie udało się pokonać rywala na wyjeździe, choć oglądaliśmy łącznie 3 końcówki, które decydowały się dosłownie w ostatnich setnych sekundach!

Dziś początek należał do gości z Bostonu, którzy urwali pierwsza ćwiartkę 2 punktami! W drugiej, przełomowej jak się ostatecznie okazało kwarcie, prawdziwy Fear The Deer ze strony gospodarzy zadecydował o końcowym sukcesie! Choć nie nastąpił żaden wielki nokaut, bądź gwałt na zawodnikach z Bostonu, to jednak twarda obrona zatrzymała ich na poziomie 29%, dzięki czemu Bucks schodzili do szatni z 9 punktowa przewagą.

Bucks do zwycięstwa prowadził ten najbardziej nabuzowany Kozioł, czyli Grecki Świr, Antetokounmpo! Giannis poleciał na poziomie 31 punktów, 14 zbiorek, 4 asyst i 2 przechwytów! Celtics tym razem nie potrafili poradzić sobie z jego fizycznością, dlatego druga połowa nie przyniosła zmiany wyniku! Antka dzielnie wspierali coraz lepszy po kontuzji Brogdon oraz pewny siebie Middleton.

Po raz kolejny zawodził Bledsoe, któremu seria z Celtics wyraźnie nie służy!

Choć zabrakło wielkich emocji w końcówce, to po raz kolejny był to mecz walki, w której zadecydowała obrona. Słaba skuteczność na poziomie 37% nie pomogła Celtics i teraz młodzi gniewni staną przed szansą, aby wprowadzić Boston do półfinału przed własną publicznością! Szykujmy się na prawdziwa wojnę z soboty na niedzielę!