Hey! Hey! Tu Buzzer NBA! Czyli zimny prysznic Sixers zgotowany przez Wade! Miami wraca na Florydę z tarcza w ręku! Spurs w tarapatach! No Stefek No problem… pokaz siły Mistrzów po raz drugi!

Playoffs 2018 – Dzień Trzeci:

 

Mecz nr.2 (Remis w serii 1-1)

Miami Heat 113 – 103 Philadelphia 76ers

Kozak meczu: Dwayne Wade – 28 punktów, 7 zbiórki i 3 asyst

No to wykrakałem! Mamy to! Wade bohaterem! Kiedy wczoraj wieczorem pisałem o słowach Flasha na temat taktyki w starciu numer 2 przeciwko Sixers, moje podsumowanie na temat tego, że fajnie by było, aby nad ranem to właśnie Wade był na ustach wszystkich było czysta nadzieją! Jako były mieszkaniec Miami, gdzie spędziłem blisko 2 lata swojego życia, Wade jest i będzie jednym z tych bohaterów, dzięki którym pasja do NBA doszczętnie wyprała mi głowę! Wade był wtedy prawdziwym Bogiem tego miasta, a obecność LeBrona w nawet najmniejszym stopniu tego nie zmieniła. Tak naprawdę wcale nie jestem fanem Miami, ale właśnie wielkim fanem Wade, dodatkowo za to, na jakim kosmicznym poziomie zagrał w finałach przeciwko Dallas, co według mojego skromnego zdania było jednym z Top 3 indywidualnych występów w finałach NBA w historii.

Jego powrót do Miami to dla mnie najważniejszy moment tego sezonu. Gdzieś tam w serduchu liczyłem, że Mr Miami powróci do domu! Teraz jeszcze jedno marzenie, aby Carter powrócił do Toronto, gdzie również spędziłem blisko 4 lata swojego życia, a gdzie jego loty budowały miłość do basketu w mieście gdzie hokej to religia!

Wracając do meczu. Nikomu jeszcze nie zaszkodził nigdy mały zimny prysznic! Sixers potrzebowali tego i osobiście uważam, że wyjdzie im to na zdrowie. O wszystkim głównie zadecydowała druga kwarta, w której Heat zgwałcili gospodarzy różnicą 21 punktów! W tym czasie Wade szalał jak za najlepszych lat, nie potrafiąc spudłować! W całej pierwszej połowie rzucił 21 ze swoich 28 punktów!

Budząc się rano otrzymałem od Was wiele wiadomości, w których informowaliście jak to wykrakałem na temat Flasha. Jedną z nich była wiadomość od Piotra Puwalskiego, wielkiego fana Sixers, który uczciwie i szczerze ocenił występ swoich ulubieńców:

„Chłopaki dopiero łapią doświadczenie w PO, a Wade naprawdę klasa. Widać doświadczenie i cwaniactwo, którego oczekuje się od takiego zawodnika. Sixersi dużo bezsensownych trójek, które nie wpadały i szczególnie w momencie, gdy dzieliła ich różnica dwóch punktów, naprawdę można było zagrać co innego. Znowu straty. Tragiczna druga kwarta tak naprawdę zrobiła mecz Miami. Whiteside znowu nie istniał, co ładnie wykorzystuje Olynyk i naprawdę dużo lepiej wygląda od Hassana. Czekam na Joela i jego trolling Hassana, Ersan znowu DD. Naprawdę cieszę się, że wrócił. Defensywa Miami lepsza niż w pierwszym meczu. Czekamy co dalej, Barkley mówił, że będzie majster w tym roku” – Piotr Puwalski.

Nie pozostaje mi nic innego, aby tylko podziękować, ponieważ myslę o tym meczu bardzo podobnie. Mamy remis, zaraz powrót Embiida, przenosiny do Miami! Niech się dzieje! 

 

Mecz nr.2 (GSW prowadzi 2-0)

San Antonio Spurs 101 – 116 Golden State Warriors

Pierwszy Kozak meczu: Kevin Durant – 32 punktów, 6 zbiórki i 6 asyst

Drugi Kozak meczu: Klay Thompson – 31 punktów i 5 asyst

Niestety dla nas, dla wielu fanów Spurs, czas pogodzić się z jednym! Choć nadzieja umiera ostatnia, a seria trwa do 4 zwycięstw, to jedno mnie martwi. Dzisiejszy mecz w wykonaniu Spurs to był chyba Max ich obecnych możliwości. Był lider, był zespół, była ławka, było zaangażowanie, a i tak w drugiej połowie Warriors dosyć łatwo przejęli inicjatywę i ostatecznie dosyć gładko pokonali ekipę Popa. Wiadomo, nie da się praktycznie wygrać meczu w dzisiejszej NBA bez mocnego obwodu, szczególnie, że dziś snajperzy Spurs wyglądali na tle Warriors jak ja, który najczęściej nie dorzuca zza łuku, albo wali cegłą po oknach. A w tym aspekcie Spurs nie miało najlepszego dnia, trafiając ledwie 4 trójki przy 15 trójkach graczy z Oakland. Ciężko pogodzić się też z brakiem Leonarda, ponieważ tak długo zespół liczył na jego powrót. Mimo tego, przenosimy się do San Antonio, a Pop to cudotwórca, który nie raz zaszokował wszystkich. Dziś raz jeszcze brawa dla mistrzów. Duet Durant & Thompson nie bez powodu reprezentował zachód podczas meczu gwiazd! Pozytywne wieści to kolejny świetny występ MVP Programu Shaqa, JaVale, który naprawdę godnie zastępuje Zazę!

Podsumowując No Stefek! No Problem! Ale Curry pewnie zazdrosny o nowego ze Splash Brothers! Warriors po raz drugi pewnie pokonują Spurs, 116-101. Duet Durant & Thompson łącznie 63 punkty, 8 razy za 3. Jest moc!