Philadelphia 76ers (35-28) 128 – 114 Charlotte Hornets (28-37)
Kozak meczu: Robert Covington – 22 punktów, 4 zbiórki i 2 asyst
Po tym meczu Kemba Walker będzie dostawał wysypki za każdym razem jak usłyszy „Trust the process”… Walker zagrał najgorszy mecz w sezonie (5 punktów przy 1/9 rzutach z gry) i mimo dobrej gry Supermana (30 punktów, 6 zbiórek) Hornets odnieśli kolejna porażkę.
76ers wychodziło w tym meczu wszystko. Simmons poflirtował z triple-double (16 punktów, 8 zbiórek, 13 asyst), a do jego poziomu świetnie dostosowali się dziś koledzy. W tym spotkaniu aż 7 zawodników z dwucyfrowa zdobyczą punktową i skuteczności na poziomie niemal 60%. Pomyślcie tylko, że do tego składu dołączy jeszcze Fultz, a w przyszłym sezonie najpewniej ktoś z topowych wolnych agentów. Strach się bać!
Atlanta Hawks (20-45) 90 – 106 Toronto Raptors (46-17)
Kozak meczu: DeMar DeRozan – 25 punktów, 3 zbiórki i 4 asyst
Czy ktoś z managementu Atlanty zapomniał powiedzieć swoim graczom, że oni tankują?… Drugi mecz z rzędu Hawks grają jakby walczyli o mistrzostwo i o ile z mizernymi Suns nie było to może sensacją, to dzisiaj z liderami wschodu sensacja wisiała już w powietrzu! Po trzech kwartach prowadzili 1 punktem i Raptors nie mogli znaleźć na nich sposobu. No ale od czego ma się najlepszą ławkę w lidze! Rezerwowi Toronto znów wzięli sprawy w swoje ręce i przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, osiągając w pewnym momencie czwartej kwarty serię 16-0. W przekroju meczu najlepszym zawodnikiem był DeRozan, ale to Van Fleet, Poetl, Wright zasługują na MVP tego meczu.
Miami Heat (34-31) 113 – 117 Washington Wizards (37-28)
Kozak meczu: Bradley Beal – 30 punktów, 6 zbiórki i 7 asyst
Świetny mecz trafił się nam dzisiaj w Waszyngtonie. Miejscowi prowadzili niemal przez całe spotkanie, ale niezniszczalny Wade (22 punkty, 2 zbiórki, 6 asyst) doprowadził do dogrywki, jak za swoich najlepszych lat, pięknym wjazdem po kosz!
W dogrywce rozgorzała walka kosz za kosz i znów w decydującym momencie na 5 sekund do końca piłkę miał Wade, mógł doprowadzić do remisu lub nawet wygranej, ale tym razem zabrakło mu szczęścia.
Mecz był wyrównany, ale wygrała drużyna lepsza. Wizzards do boju poprowadził dziś Beal (30 punktów, 6 zbiórek, 7 asyst) i tym sposobem Washington przełamał się po 3 porażkach z rzędu i wciąż na realne szanse na pierwszą czwórkę na wschodzie. Między 3 a 8 miejscem jest niezwykle ciasno i walka i rozstawienie w Playoffs zapowiada się bardzo ciekawie!
Houston Rockets (50-13) 122 – 112 Oklahoma City Thunder (37-29)
Kozak meczu: Chris Paul – 25 punktów, 4 zbiórki i 5 asyst
Mimo naprawdę dobrej gry całej drużyny Thunder, nie byli oni w stanie zatrzymać u siebie rozpędzonych graczy Houston! Paliwo rakietowe rozlało się po raz 16 z rzędu i czekamy dalej na drużynę, która sensacyjnie zatrzyma Brodacza i spółkę! Houston pewnie wygrali 3 pierwsze kwarty, ośmieszając często Thunder w obronie. Mimo, że Melo wskoczył w tym meczu na 20 miejsce najlepszych strzelców NBA w historii, to Rockets zespołową grą dosyć pewnie kontrolowali przebieg tego spotkania.
Aż 7 graczy gości z podwójna zdobyczą, ale to duet Harden-Paul, kolejny raz poprowadził Houston do zwycięstwa! Thunder muszą ponownie spiąć tyłki, ponieważ nagle znaleźli się zaledwie dwa zwycięstwa od 9 miejsca na zachodzie!
Denver Nuggets (35-29) 107 – 118 Dallas Mavericks (20-45)
Kozak meczu: Yogi Ferrell – 24 punktów, 4 zbiórki i 2 asyst
Spora niespodzianka jak dla mnie w Dallas! Zdecydowanie lepsza w perspektywie sezonu drużyna z Denver zebrała łomot od tankujących Mavericks! Decydująca okazała się 3 kwarta, którą gospodarze wygrali różnicą 15 punktów! Cała pierwsza piątka gospodarzy zagrała chyba najlepszy mecz w sezonie, a dodatkowo dostała spore wsparcie z ławki w postaci McDermotta oraz Noela.
Po stronie Nuggets, coś złego dzieje się w ostatnich meczach z Jokicem. Gracz, który według mnie był MVP lutego, od trzech meczów nie potrafi przekroczyć granicy 10 punktów. Możliwe ze powrót do zdrowia Millsapa lekko zaburzył taktykę zespołu z Colorado.
New York Knicks (24-41) 87 – 111 Portland Trail Blazers (39-26)
Kozak meczu: Damian Lillard – 37 punktów, 2 zbiórki i 2 przechwyty
Historia tego meczy była niestety bardzo krótka. Piszę niestety ponieważ serce się kroi na widok kolejnego sezonu, w którym ukochani Knicks są wycieraczką dla większości zespołów tej ligi. Początek sezonu był jeszcze bardzo obiecujący. Pamiętam, jak rozbili Cavs, bądź walczyli w święta z Sixers. Niestety kontuzje, najpierw Hardawaya, a ostatnio tak najgorsza Porzingisa, zrobiły swoje. Dziś w Portland zespół Knicks został dosłownie zdemolowany przez kosmicznego ostatnio Lillarda, który potrzebował zaledwie trzech kwart, aby uzbierać 37 punktów. Portland tym samym utrzymują pozycję na pudle zachodu oraz przedłużają swoją serią zwycięstw do 8 z rzędu.
Brooklyn Nets (20-45) 101 – 114 Golden State Warriors (50-14)
Kozak meczu: Stephen Curry – 34 punktów, 6 zbiórki i 4 asyst
W Oakland doszło dziś do ciekawej sytuacji. W pierwszej kwarcie mistrzowie zdemolowali gości z Brooklynu, różnicą 16 punktów, co mogło oznaczać prawdziwy pogrom Nets w dalszej części meczu! Ale nic z tych rzeczy, ponieważ to Nets jeszcze bardziej roznieśli Warriors w drugiej kwarcie wygrywając różnicą 21 punktów! Druga połowa to jednak powrót do scenariusza z pierwszej kwarty. Warriors wzięli się do roboty i ponownie wyszli na prowadzenie, nie oddając go już do końca. Brawo za ambicje dla zespołu Nets, w którym świetny mecz rozgrywał Russell, 22 punkty, 8 asyst.
Po stronie mistrzów, ponownie szalał Curry, który demolował zza łuku 6 razy, i kolejny raz został najlepszym strzelcem spotkania z dorobkiem 34 punktów!
New Orleans Pelicans (37-26) 121 – 116 LA Clippers (34-29)
Kozak meczu: Anthony Davis – 41 punktów, 13 zbiórki i 3 bloki
Po 3 kwartach starcia pomiędzy Pelicans vs Clippers, wydawało się, że wszytko jest już jasne! Pelicans za sprawa trio Davis, Holiday, Rondo, prowadzili różnicą 15 punktów i pewnie zmierzali w stronę 9 zwycięstwa z rzędu! W drugiej kwarcie kibice Pelicans najedli się jednak trochę strachu, kiedy to parkiet opuścić musiał Davis, który udał się wprost do szatni, po tym jak DeAndre Jordan łokciem trafił go w biodro.
Na szczęście scan był negatywny i Davis powrócił do gry w dalszej części spotkania. Emocje zaczęły się w czwartej kwarcie, w której Clippers, glównie dzięki Williamsowi oraz Harrellowi, nie tylko odrobili stratę 20 punktów, ale dodatkowo na niecale 2 minuty przed końcem, wyszli na 4 punktowe prowadzenie! W tym momencie sprawy w swoje ręce wziął Anthony Davis, który zdobywając 6 punktów z rzędu ponownie wyprowadził Pelicans na prowadzenie, którego goście nie oddali już do końca! W całym spotkaniu mimo kontuzji, Davis uzbierał 41 punktów, a ekipa z Pelicans przedłużyła serię zwycięstw do 9 z rzędu!