Hey! Hey! Tu Buzzer NBA! Warriors rozstrzelali Rockets w drugiej połowie i tym samym wracamy do Houston na mecz numer 7!

Playoffs 2018 – Day 38:

 

Mecz nr.6 (Remis w serii 3-3)

Houston Rockets 86 – 115 Golden State Warriors

Kozak meczu: Klay Thompson – 35 punktów, 6 zbiórki i 4 przechwyty

Mecz w Oakland rozpoczął się dziś prawdziwym szokiem dla kibiców zebranych w Oracle Arena. Mimo absencji CP3, Houston wybiegli nabuzowani i pewni siebie i po pierwszych 12 minutach demolowali obrońców tytułu 39-22! Houston znaleźli swoje klepki na parkiecie rywali i huknęli 8 trójek w samej tylko pierwszej kwarcie.

Ciężko było w to uwierzyć, ale Warriors byli w tym momencie w gigantycznych kłopotach. Kolejny raz jak na dłoni widać było, jak ważnym zawodnikiem jest dla mistrzów Iggy, który nie wystąpił w tym meczu. Kiedy wielu kibiców Rockets otwierało już szampana, gospodarze ruszyli w pogoń, aby uratować szansę na wielki finał! Steve Kerr musial znaleźć sposób, aby zachować koncentrację swoich zawodników.

Choć nie przychodziło to łatwo, Warriors stopniowo odrabiali straty i na przerwę zeszli przegrywając 61-51. Obrońcy tytułu nie potrafili upilnować Hardena, ktory do przerwy zdobył 22 punkty, wspierany przez Gordona, 16 punktów oraz Arizę, 14 punktów. O wszystkim w tym czasie decydowały rzuty za 3, w ktorych Rockets prowadzili 11 do 4, będąc zaledwie 2 kwarty od wielkiego finału!

Problem w tym, że Warriors potrafią odpalić w sekundzie i jak już złapią rytm to ciezko ich powstrzymać. W koncu mówimy o mistrzach NBA i o jednej z najlepszych drużyn w historii tej ligi. Lawina ze strony gospodarzy rozpoczęła sie od samego początku 3 kwarty. Warriors ruszyli na poziomie 13-0 obejmując prowadzenie!

Który to już raz zespół Steve Kerra demolował rywala w 3 kwarcie meczu! Głównym aktorem był w tym momencie Thompson, a gospodarze rozbili gości 33-16 i wyszli na prowadzenie 84-77.

To co wydarzyło się w ostaniej kwarcie ciężko do końca zrozumieć! Warriors dosłownie rozjechali dobrze do tego momentu grających Rockets! Splash Brothers wariowali nawzajem, trafiając łącznie w meczu 14 trojek. Ciosy ze strony gospodarzy spadały na Rakiety z każdej strony! Nawet powracający na parkiet po przerażającym upadku z przed 2 miesięcy Patrick McCaw zdobył swoje punkty!

Mistrzowie zatrzymali Houston w tej 4 kwarcie na poziomie 9 punktów, wygrywając całą drugą połowę 64-25. Tym samym wracamy do Texasu, aby dziki zachód rozstrzygnął wszystko na parkiecie w Houston! Po stronie Warriors najlepiej punktowali Thompson 35 punktów, Curry 29 punktów oraz Durant 23 punkty.

Houston pięknie wystartowali, ale później było juz tylko gorzej. W ich szeregach najlepszym strzelcem był Harden, 32 punktu, 7 zbiorek i 9 asyst! Czekamy teraz z nadzieją na informacje w sprawie CP3, choć podobno nie wyglada to dobrze. Po raz pierwszy od 1979 w obu konferencjach  dojdzie do meczów numer 7!