Jokic bez litości wobec Clippers! Cud w MSG, Knicks wygrywają! Były Raptor boleśnie przypomniał się kibicom w Toronto!

Orlando Magic (28-33) 113 – 98 Toronto Raptors (44-17)

Kozak meczu: Terrence Ross – 28 pkt, 9 zb. i 1 as.

Kiedy w czasie seansu „Szóstego Zmysłu”, dowiadujemy się lub domyślamy, że Bruce Willis jest duchem, popadamy w ciężkie zaskoczenie. Głównie dlatego, film Shyamalana aż tak zapada w pamięć. Podobne odczucia mam w temacie aktualnej dyspozycji drużyny z Florydy. Skazywane przez wielu na następny wysoki pick Magic, zaskakuje swoją grą. Tylko dwie porażki w ostatnich dziesięciu meczach, oraz realne szanse na fazę Playoffs. Przykra wpadka z Bulls, zrekompensowana na dalekiej północy. Magic przez trzy kwarty było drużyną lepszą od klubu z Ontario, wyraźnie akcentując zamykającą ćwiartkę. Clippers ma Williamsa, Pacers ma Sabonisa, Orlando posiada natomiast w swoim rosterze Terrence Rossa. Zawodnik może zostać śmiało nazywany „Super Rezerwowym”, pełniąc role jednego z najlepszych zmienników całej konferencji. Wychowanek Huskies, rozbił totalnie swój były klub, zostając najlepszym punktującym spotkania. Taki zawodnik, to spełnienie nocnych marzeń i snów każdego coacha NBA. Wobec słabszej postawy Gordona i Fourniera, standardowo już nie zawiódł Nikola Vucevic. Czarnogórzec, dopisuje double-double numer 43 w sezonie. Trzecie miejsce w zestawieniu podwójnych zdobyczy. Wyżej tylko Embiid, Gobert i Drummond. Odblokował się Jonathan Isaac. Szósty wybór draftu 2017, od kilku spotkań jest pewnym punktem swojej drużyny. Zbyt szybkie nazwanie Bustem, powoli traci rację bytu. Pamiętając jego występy w Florida State, cieszy progres tego zawodnika. Gracz bardzo mocno utożsamia się ze stanem Floryda, gdzie spędził całą dotychczasową kariere i dzieciństwo.

Park Jurajski, przerywa serię siedmiu zwycięstw. Druga siła ligi, solidnie wyłapuje w domowej Scotiabank Arenie. Całkowita hibernacja Raptorów wobec słońca Orlando. Brak Kawhiego, tym razem przyćmił totalnie gospodarzy. Podwójna zdobycz Lowryego i Siakama, 16 oczek Gasola i 14 punktów Ibaki z ławki. Debiut Jodie Meeksa, przeciwko swojemu byłemu pracodawcy.

Co dalej?

Raptors – przyjazd Celtów.
Magic – wyjazd na Manhattan.

LA Clippers (33-28) 96 – 123 Denver Nuggets (41-18)

Kozak meczu: Nikola Jokic – 22 pkt, 16 zb. i 3 as.

Zdecydowanie ciężki mecz w odbiorze. Fani dogrywek, buzzerów czy ostrej walki, mogli odczuć spory zawód po meczu w Pepsi Center. Przyjezdni z Miasta Aniołów, potrafili tylko w drugiej kwarcie doprowadzić do remisu. Druga połowa spotkania, to prawdziwy pogrom z rąk Bryłek. Nokaut jak w walce Ali vs Foreman dawno temu w Kongo. Bilans 26-4 na domowej arenie. Twierdza Colorado niezagrożona. To najlepszy bilans w historii klubu, po trzydziestu spotkaniach sezonu zasadniczego, w mieście u podnóża Gór Skalistych. Abstrahując od wysokości lokalizacji areny, największa ilość domowych zwycięstw w całej lidze. To robi wrażenie. Jestem pełen podziwu co do trenera Michaela Malone. Pamiętam go doskonale z okresu pracy w Sacramento. Ekspresyjny i wybuchowy, równocześnie bez pomysłu na grę defensywną. To jaką transformację przeszedł pracując w Denver, zasługuje na laury. Czwarte kolejne zwycięstwo Bryłek. Drugie miejsce na silnym zachodzie, to już nie przypadek. Podwójna zdobycz Jokica i Millsapa, na poziomie aż 16 zbiórek. Podkoszowi gospodarzy, skutecznie zabili starania LAC. Duet kończy łącznie z 43 punktami i 32 zbiórkami. Szesnaście punktów Murraya. Denver to bardzo zgrany kolektyw, epatujący również mocą ławki. Solidne zmiany Thomasa, Harrisa, Plumleego i Morrisa. Nic tylko czekać na fazę PO i powrót młodziutkiego Portera do regularnej gry. Porównania do Griffina, kiedy grał jeszcze w Missouri, muszą przecież zostać zweryfikowane.
Już tylko siedem spotkań z ekipami ze wschodu, przed organizacją z Colorado, w ramach obecnego sezonu zasadniczego. Jak ten czas leci…

Po dwóch wygranych, Lob City zmuszone uznać wyższość przeciwnika. Wśród wyjściowej piątki, tylko Gallinari przekroczył dziesięć punktów. W całym spotkaniu natomiast, tylko Lou Williams pozostawił po sobie dobre wrażenie. Najlepszy rezerwowy sezonu 14/15, podtrzymuje swoją opinie złota z ławki. Kings, biorąc udział w szaleńczej pogoni za LAC, z uśmiechem przyjmuje informacje o każdej przegranej swojego oponenta. Derby stanowe, już drugiego marca. Wszystko wskazuje na to, że ostateczna walka o ósemkę Zachodu, będzie miała miejsce pomiędzy trzema klubami z Kalifornii. Emocje gwarantowane. Co ciekawe Clippers, jeżeli nie chce oddać swojego picku pierwszej rundy do Bostonu, jest zmuszone obecnie masowo przegrywać. Wybór jest bowiem chroniony w 1-14.

Co dalej?

Nuggets – przyjazd Thunder.
Clippers – przyjazd Mavs.

San Antonio Spurs (33-28) 118 – 130 New York Knicks (12-48)

Kozak meczu: Damyean Dotson – 27 pkt, 5 zb. i 2 as.

Noc bez niespodzianki, to noc stracona. Koszmar ludzi bawiących się w zakłady, powracający co pewien czas. Zespoły tankujące, w wybranych spotkaniach sezonu, są nieobliczalne niczym Conor McGregor na konferencjach. Tej nocy, przekonało się o tym samo San Antonio Spurs. NYK, rozbija gości w trzeciej kwarcie, już nawet 20 punktami. Próba pogoni, zakończona niepowodzeniem. Gospodarze w samej końcówce, ponownie skutecznie uciekają z wynikiem. Knicks, notuje dwie wygrane w ostatnich trzech spotkaniach. To miła odmiana, po niedawnej serii osiemnastu przegranych. Zaimponowała mi młodzież z Big Apple. Double-double trójki Smith Junior, Knox i Robinson. Dziewiętnaście oczek Mudiaya z ławki. Bohaterem Manhattanu, niespodziewanie człowiek od wykonywania przeważnie parkietowej czarnej roboty, Claude Makelele trenera Fizdale, Damyean Dotson. Urodzony w Teksasie obrońca, zaczarował na poziomie ośmiu trójek! Normalnie Stefek by się nie powstydził… Mimo wygranej, Nowojorczycy pozostają ostatnią siłą Konferencji Wschodniej. Droga do Ziona, na ostatniej prostej. Madison Square Garden to najbardziej pechowa arena NBA. Aż 24 porażki we własnej hali. Przyjemna odskocznia od szarej rzeczywistości. To pierwsza wygrana w NY od 1 grudnia, przerwanie serii 18 klęsk w MSG.

Ostrogi przegrywają drugi mecz z rzędu. Jedno zwycięstwo w ostatnich siedmiu rywalizacjach. Nie wygląda to dobrze… Teksańczycy, zrównują się bilansem z Clippers, równocześnie czując na plecach oddech Kings i Lakers. Osiemnaście punktów Aldridge i piętnaście oczek Forbesa. Dawny książę Toronto, na poziomie 32 punktów i 9 zbiórek. Co ciekawe, DeRozan bez jednej oddanej próby zza łuku. Greg Popovich, to James Hetfield świata koszykówki. Dwadzieścia trzy sezony w San Antonio, pięć tytułów mistrzowskich. Po takich dokonaniach, ciężko oglądać po spotkaniach aż tak zmartwioną minę. Pytanie gdzie leży problem…

Co dalej?

Spurs – wyjazd na Brooklyn.
Knicks – przyjazd Magic.

Zdjęcia: Źródło NBA
Wideo: Źródło YouTube/HH, YouTube/MS, YouTube/FD,

Redagował: Buzzer & Bartas

Oprawa graficzna: Padre