LeBron z kumplami odciął paliwo w końcówce Rockets! Ostra bitka na wschodzie łupem Świra! Bośniacka Bestia zdobywa Brooklyn! Curry pakuje z góry! Boban godnie zastapił Embiida!

Phoenix Suns (11-49) 98 – 111 Cleveland Cavaliers (13-46)

Kozak meczu: Cedi Osman – 19 pkt, 5 zb. i 5 as.

W pojedynku najsłabszych drużyn tej ligi, często możemy oglądać emocje niczym z poziomu finału NBA. Bo w końcu nikt nie chce być tą najgorszą. Tym razem zabrakło emocji, ponieważ Phoenix dalej budzi we mnie najgorsze możliwe uczucia związane z jednym z ulubionych klubów. Powtarzam można przegrać, ale po walce. W Suns biega tak wiele talentu, że mecz z tankującymi Cavs powinien być przynajmniej wyrównanym widowiskiem.

Tymczasem Suns jedynie w pierwszej ćwiartce powalczyli, oddając inicjatywę efektownymi momentami zawodnikom gospodarzy, którzy zespołowo dali trochę radości kibicom z Ohio. Cieszy forma Love i radość z gry Osmana. Wciąż liczę na więcej od Sextona, ale myślę, że w przyszłym sezonie narobi większego hałasu. Po stronie Suns, co raz mniej podoba mi się Booker, który przypomina mi nieco najgorszą wersję Melo, bez zaangażowania w obronie.


Co dalej?

Suns vs Hawks
Cavaliers vs Grizzlies

 

Miami Heat (26-31) 102 – 106 Philadelphia 76ers (38-21)

Kozak meczu: Tobias Harris – 23 pkt, 11 zb. i 1 bl.

Ale to był dobry mecz! Pod nieobecność Embiida, goście z Florydy mocno nastraszyli Proces z Philly! Bohaterem pierwszej połowy został nieoczekiwanie zmiennik Embiida, Boban! Bobi nie pomylił się ani razu, zdobywając w samej tylko pierwszej połowie 16 punktów. W 3 ćwiartce za sprawą lepszej obrony i szybkim wychodzeniem do ataku, doprowadzili do remisu, dzięki cios za cios pozwolił emocjonować się tym meczem do samego końca.

Kolejny świetny mecz Wade, który kontynuując swój ostatni taniec, wyprowadził Heat na prowadzenie, kiedy na zegarze pozostało mniej niż 2 minuty. W całym spotkaniu Flash na poziomie 19 punktów z ławki. Kluczowy moment tego meczu to trójeczka ze strony niezawodnego białaska Sixers, Reddicka! Dzięki temu gospodarze uciekli na 4 punkty, minutę przed końcem i dociągnęli zwycięstwo do końca! Warto wyróżnić za ten mecz duet Simmons & Harris i co naprawdę zaskakuje, spokój Butlera, który coraz częściej staje się 4 opcją zespołu z Philadelphii.

Co dalej?

Sixers vs Blazers
Heat vs Pistons

 

Portland Trail Blazers (35-23) 113 – 99 Brooklyn Nets (30-30)

Kozak meczu: Jusuf Nurkic – 27 pkt, 12 zb. i 3 bl.

Kolejny zajefajny mecz tej nocy! Na Brooklyn wpadli Blazers, aby zdobyć twierdzę Nets, która nie klęka przed nikim! Pierwsza połowa to prawdziwy cios za cios, z ciekawym debiutem w tle! W Nowym Yorku ponownie pokazał się bowiem Enes Kanter, który zamienił miejscówkę z Knicks na Blazers! Turecki środkowy z miejsca pokazał jak bardzo wartościowym wzmocnieniem z ławki będzie on dla zespołu z Portland! W niecałe 20 minut, Kanter na poziomie 19 pkt i 9 zbiórek, uulllaaa!

Kiedy po przerwie gospodarze poprawili nieco słaba tego wieczora skuteczność, mecz wszedł w decydujący moment, przy minimalnej przewadze Blazers. Wtedy szybko nastąpił Dame Time, który daleką trójeczka odebrał tlen miejscowym. Na wyróżnienie najbardziej zasłużył Nurkic! „Bosnian Beast” dodatkowo z plakatem meczu, kiedy to na 2 minuty przed końcem, pięknie urwał, mając na swoich barkach pół drużyny Nets!

Tym samym Blazers wciąż w walce o pudło zachodu, a Nets będą bronić pozycji 5-8 na wschodzie.

Co dalej?

Blazers vs Cavaliers

Nets vs Hornets.

 

Boston Celtics (37-22) 97 – 98 Milwaukee Bucks (44-14)

Kozak meczu: Giannis Antetokounmpo – 30 pkt, 13 zb. i 6 as.

Zielone derby NBA! Zawodnicy ruszyli na bitwę o wschód w Fiserv Forum. Pojedynek dwóch wybitnych taktyków z ławki, na papierze musiał gwarantować skoki ciśnienia. Poczuliśmy się przez chwilę, jak w czasie samolotowych turbulencji. Pierwsza kwarta padła łupem przyjezdnych, natomiast druga i trzecia gospodarzy. Kiedy w zamykającej ćwiartce, Milwaukee prowadziło już dziewięcioma punktami, wielu nie spodziewało się takiego powrotu Celtics. Trójki Irvinga i Tatuma, doprowadzają do wyniku 83:85, na pięć minut przed zakończeniem… Goście z TD Garden, nie zamierzali tej nocy łatwo odpuścić w myśliwskim stanie. Otwarta bitka w dalszej fazie, świetnym dowodem siły „prawej” konferencji. Stan remisowy minute przed zakończeniem! Trzydzieści sekund przed końcem, Middelton pakuje soczystą trójkę. Pięć sekund później, Kyrie z udanym wejściem pod kosz. Zamykająca minuta, pod znakiem boiskowego chaosu. Australijski rozgrywający, nieudanie szarżuje pod koszem w ostatniej akcji całego spotkania. Rzut na miarę zwycięstwa równo z syreną, nie znalazł drogi do obręczy.

Kozły z tylko jedną porażką w ostatnich dziesięciu spotkaniach, bez wyjazdowej przegranej w obecnym miesiącu. Aktualny lider rozgrywek z najmniejszą liczbą przegranych w całej stawce. Trener Budenholzer, miał w spotkaniu dostęp do najmocniejszego składu. Piękna wizja tworzona już w Atlancie, przeniesiona do gościnnego Wisconsin. Podwójna zdobycz Giannisa i Middeltona, wsparta piętnastoma oczkami Brogdona. Już jutro, pojawi się na głównej ciekawy tekst o Milwaukee. Pozycja obowiązkowa dla każdego entuzjasty Konferencji Wschodniej. Celtowie zatrzymani po wygranych nad Procesem i Lob City. Możliwość zrównania się bilansem z Philadelphią, przechodzi obok nosa. Double-double Tatuma i Horforda, cztery trójki Irvinga i piętnaście punktów Browna z ławki. Brad Stevens, był zmuszony radzić sobie bez Haywarda i Baynesa. Zdecydowanie zbyt dużo pretensji w stronę sędziów.

Co dalej?

Bucks – przyjazd Timberwolves.
Celtics – wyjazd do Chicago.

 

Sacramento Kings (30-28) 123 – 125 Golden State Warriors (42-16)

Kozak meczu: Stephen Curry – 36 pkt, 6 zb. i 7 as.

Czasami w każdym coś pęka. Taki właśnie jest mój komentarz do tej rywalizacji. Czując wielokrotnie zapach zwycięstwa Sac Town, na koniec straciłem zmysł węchu. Derby Kalifornii raz jeszcze łupem Golden State. Stolica stanu, wpadła do Oracle Areny starając się o przełamanie serii. Królowie utrzymywali prowadzenie w drugiej i trzeciej kwarcie. Losy ostatniej części, ponownie niczym scenariusz dobrego dreszczowca. Najlepiej takiego skandynawskiego, oni wiedzą jak budować napięcie. Warriors, doprowadzają do remisu 104:104, na siedem minut przed zakończeniem, uciekając następnie na pięć oczek. Fioletowi nie poddali się jednak aż do końca. Dziesięć sekund przed zakończeniem, Buddy doprowadza do wyniku 123:125. Dwa niecelne osobiste Igiego, dały szansę gościom na decydującą akcję. Zaraz po wznowieniu gry, Bahamczyk pomylił się jednak w rzucie na miarę dogrywki. Było ponownie bardzo blisko… Dziesięć trójek Curry, 28 punktów Duranta i 18 oczek Klaya. Cousins zanotował podwójną zdobycz przeciwko drużynie, w której spędził blisko siedem sezonów. Przełamanie Mistrzów, po niedawnej porażce z Blazers. Umocnienie pozycji lidera Konferencji Zachodniej, wygrana numer 23 w domowej arenie.

Trwa pech Kings w meczach z Warriors. Cztery spotkania, cztery minimalne porażki rzutem na taśme. W Sacramento wydaje się jednak, że znają sposób by rywalizować na równi z GSW. Pod nieobecność Bjelicy, ponownie byliśmy świadkami równej wojny. Dziewiętnaśce punktów Hieda, osiemnaście oczek Foxa i trzy trójki Brewera. Bohaterem fioletowych, został jednak ponownie Marvin Bagley III. Były gwiazdor Duke, uzbierał wysokie double-double z ławki. Ktoś jeszcze chce nazwać go bustem? Harrison Barnes, na poziomie trzynastu punktów, w meczu przeciwko swojemu byłemu pracodawcy. Sacramento, tylko jedna porażka w ostatnich dziesięciu domowych spotkaniach. Mimo przegranej, misja Playoffs nadal aktualna.

Co dalej?

Kings – wyjazd do Oklahomy.
Warriors – przyjazd Rockets.

 

Houston Rockets (33-25) 106 – 111 Los Angeles Lakers (29-29)

Kozak meczu: LeBron James – 29 pkt, 11 zb. i 6 as.

„Tears in Heaven”, parafrazując słowa Erica Claptona. Tak najlepiej było można przedstawić sytuację Jeziorowców przed spotkaniem. Dopiero dziesiąte miejsce w konferencji plus Król, zmuszony tłumaczyć mediom co jest nie tak… LeBron James, w najnowszym wywiadzie, zapowiedział ostrą walkę o powrót do ósemki. Nie wiem jak Wy, ale ja w słowa Władcy jestem w stanie uwierzyć. Miłościwie nam panujący, potwierdził swoją słowność. Lakers, po laniu w drugiej i trzeciej kwarcie, zaliczają iście królewski powrót. Odrobienie 15 punktów, wsparte niszczycielskimi ostatnimi czterema minutami. Od stanu 97:97, gospodarze w Staples Center rozbijają gości z Teksasu. D’Antoni i Paul zdecydowanie nie wytrzymali końcówki, wyłapując techniczne. Żółci z przełamaniem po porażkach z Hawks i Sixers. Cztery trójki Bullocka, double-double Jamesa i Ingrama plus 18 oczek Kuzmy. Jako kibic Kings, mam masę ambiwalentnych odczuć w temacie Lakers. Cieszy jednak obraz tak zmotywowanego Jamesa. Pamiętajmy o ciężkim kalendarzu LAL w końcówce sezonu. Każda obecna wygrana, bardzo ważna w ostatecznym rozrachunku.

Druga kolejna porażka Rakiet. Podwójna zdobycz Paula i wracającego Capeli, cztery trójki Gordona i równo trzydzieści punktów Brodacza. Clint wrócił do rotacji po piętnastu spotkaniach absencji. Harden, przedłuża serię spotkań na poziomie ponad 30 punktów, do 32 gier. Czy seria 65 spotkań Wilta Chamberlaina jest do przeskoczenia? Czas pokaże.

Co dalej?

Lakers – wyjazd do Nowego Orealnu.
Rockets – wyjazd do Oakland.

Zdjęcia: Źródło NBA
Wideo: Źródło YouTube/HH, YouTube/MS, YouTube/RFS, YouTube/FD, YouTube/SK, YouTube/FOX, YouTube/P76ers, YouTube/PTB, YouTube/LAL

Redagował: Buzzer & Bartas

Oprawa graficzna: Padre