Magic biją Szerszenie. Smith Jr. dowodzi zwycięskimi NYK, Westbrook kontynuuje piękną historię, mimo porażki OKC. Kontuzja Davisa…

Charlotte Hornets (27-30) 89 – 127 Orlando Magic (27-32)

Kozak meczu: Terrence Ross – 21 pkt, 1 zb. i 2 as.

Mecz pokręcony jak mechaniczna pomarańcza Kubricka, lub twory Davida Lyncha. Na całe szczęście mam słabość do tych dzieł. Gospodarze gromią gości z Karoliny Północnej, prowadząc już 75:36 na początku trzeciej kwarty. Piąta kolejna wygrana Orlando. Bilans 8-1 w samym obecnym miesiącu. Kibice Magic, na najlepszą ósemkę konferencji czekają już sześć sezonów. W tym czasie, organizacja nawet raz nie zajmowała miejsca powyżej jedenastego w konferencji. Sezony 1994/95 i 2008/09, wspominane niczym rok 1986, przez kibców Chicago Bears. Obecnie, ekipa imponuje skutecznością. Double-double Vucevica i Gordona, plus 16 punktów odpalonego ostatnio Isaaca. Wisienka na torcie ponownie w postaci zmiany Terrence Rossa. Super rezerwowy, realnym kandydatem w starciu o koronę najlepszego zmiennika Wschodu. Magic przegrało dwa pierwsze mecze z Szerszeniami w tym sezonie. Miła odskocznia w rywalizacji numer trzy. Dodatkowo, przerywając ciąg trzynastu porażek z ekipą ze Spectrum Center. Pierwszy triumf od grudnia 2015!

Hornets, czterokrotnie doznali goryczy porażki na przestrzeni pięciu spotkań. Już tylko jedna wygrana dzieli drużynę od ósmych w tabeli Tłoków. Kemba, bez celnego strzału zza łuku. Jeremy Lamb z 14 punktami zostaje najlepszym strzelcem pierwszej piątki Szerszeni. Walker przerywa tym samym serię siedmiu spotkań jako najlepszy punktujący Charlotte. Zawodnik po sezonie trafi na rynek wolnych agentów. Michael Jordan, będzie zmuszony sięgnąć głęboko do kieszeni, by pozostawić dziewiąty numer draftu 2011 w swoim zespole.
Ciężko doszukiwać się pozytywów po takim laniu. Zmiana Malika Monka, jedynym zdarzeniem godnym odnotowania. Były obrońca Kentucky, zapisuje piętnaście oczek w 25 minut.

Co dalej?

Magic – przyjazd Bulls.
Hornets – przyjazd Wizards.

New York Knicks (11-47) 106 – 91 Atlanta Hawks (19-39)

Kozak meczu: Dennis Smith Jr. – 19 pkt, 2 zb. i 7 as.

Mały szok spotkał mnie w Georgii. Z jednej strony uśmiercił mój kupon, z drugiej jednak dał odrobinę radości fanatykom Big Apple. Bilans więc na remis. NYK dominuje pierwszą połowę spotkania, stosunkowo wysoko uciekając w zamykającej ćwiartce.
Dwie drużyny z piątki najgorszych w lidze, stworzył zatem dość osobliwe widowisko. Taki już urok maszyn tankujących. Nowy Jork przerywa serię osiemnastu przegranych. Sama liczba daje już do myślenia. Podwójna zdobycz Jordana i 19 oczek Smitha Juniora. Pozytywny streetball, przeniesiony na ligowe parkiety w wykonaniu wychowanka NC State.
Po czternaście punktów Jenkinsa i Allena z ławki. Aby nie było tak kolorowo… drużyna nadal bez wygranej w domowej arenie od pierwszego grudnia. Madison Square Garden, to obecnie najbardziej pechowa arena NBA. Najważniejsze jednak przerwanie najgorszej serii w historii organizacji.

Po głośnym rozbiciu Lakers, soczysty klaps od najgorszej drużyny ligii. Tak się robi Hip Hop!
Double-double Younga, 21 punktów Dedmona i szesnaście oczek Bazemore z ławki. Wieżowiec z Lancaster, wykręca do tego cztery trójki. Od D League, po najskuteczniejszego strzelca ekipy NBA. Atlanta od pewnego czasu jest ligowym wzorcem budowy ekipy od fundamentów. Muszę przypomnieć, że do grupy już zdolnej młodzieży, w następnym drafcie dochodzą aż dwa wybory w top piętnaście loterii. Jeden od Dallas, drugi własny, najprawdopodobniej w najlepszej piątce. Tak się robi biznesy na młodzieży! Fajne czasy wracają do tego „raperskiego” miasta. Po spotkaniu dwójka graczy wyleciała na Rising Star game.

Co dalej?

Hawks – przyjaz Pistons.
Knicks – przyjazd Timberwolves.

Oklahoma City Thunder (37-20) 122 – 131 New Orleans Pelicans (26-33)

Kozak meczu: Julius Randle – 33 pkt, 11 zb. i 6 as.

Tylko trzy spotkania w nocy, jednak aż dwie niespodzianki. Piękno ligi ponownie daje o sobie znać. Element zaskoczenia ponadczasowy jak Mercedes klasy G. Trzecia siła Konferencji Zachodniej, przełamana w bagiennej Luizjanie. Świetna druga połowa Pelikanów, totalnie zaskoczyła gości z równin Oklahomy. Thunder, na dwie minuty przed zakończeniem, zbliżyło się do gospodarzy na trzy punkty. Cztery następne pudła, uniemożliwiły osiągnięcie pozytywnego wyniku. NOP, niczym feniks wraca po dwóch ostatnich porażkach. W rytm zdania albo grubo, albo wcale. Po całej szopce związanej z Lakers, kibice w Nowym Orleanie potrzebowali takiego spotkania. Co by nie napisać, był to mecz dwóch wybitnych jednostek klubu. Wysokie double-double Randle i 32 oczka Holidaya. Panowie łącznie polecieli na poziomie 65 punktów. Były gracz Jeziorowców, ze sporą zasługą w zwycięstwo w finalnych minutach. Rywalizacja miała również smutne oblicze. Anthony Davis, kończy spotkanie po pierwszej kwarcie. Powodem kontuzja lewego ramienia.

OKC, przerywa serię czterech zwycięstw. To dopiero druga porażka w ostatnich trzynastu grach. Paul George od ośmiu spotkań nie schodzi poniżej 27 punktów, trzykrotnie przekraczając „czterdziechę”. Tej nocy zapisał skromne jak na siebie 28 oczek. Wizyta w Smoothie King Center, stała jednak po znakiem Westbrooka. Russ, wykręca triple-double jedenasty raz z rzędu. Śrubowanie nowej historii najlepszego asystującego ligi. Przypominam, że od 41 spotkań zdobywa najwięcej asyst dla swojej drużyny. To rekord miasta Oklahoma i Seattle. Podwójna zdobycz Noela z ławki, miłym zaskoczeniem w jedyne 22 minuty. Niestety tylko 22% skuteczność za trzy. Przed samym spotkaniem dowiedzieliśmy się ze klub zasilił Markieff Morris. Pozytywne zbrojenie się na fazę Playoffs.

Co dalej?

Thunder – przyjazd Jazz.
Pelicans – wyjazd do Indianapolis.

Zdjęcia: Źródło NBA
Wideo: Źródło YouTube/HH, YouTube/MS, YouTube/RFS, YouTube/FD

Redagował: Bartek Bartkowiak

Oprawa graficzna: Padre