Denver Nuggets (17-8) 107 – 113 Charlotte Hornets (12-13)
Kozak meczu: Tony Parker – 19 punktów, 4 zbiórki i 3 asyst
Wyjątków ciężko było mi wyróżnić jednego gracza tego meczu. Z jakiego powodu? A z takiego, że pudłował praktycznie każdy. Mimo słabej skuteczności z obu stron, to Hornets odlecieli na inna planetę w tej drugiej ćwiartce, dzięki czemu utrzymali prowadzenie do samego końca.
Tym samym Nuggets przegrywają po raz pierwszy od 7 gier, a Hornets wskazują na 7 miejsce Wschodu. Świetny z ławki nieśmiertelny Tony Parker. Doświadczony Francuz jako prawdziwy nauczyciel młodego Kemby.
Philadelphia 76ers (18-9) 117 – 111 Detroit Pistons (13-10)
Kozak meczu: Jimmy Butler – 38 punktów, 6 zbiórki i 6 asyst
Pod nieobecność Embiida, który mimo braku kontuzji odpoczywał w starciu przeciwko Pistons, Sixers musieli naprawdę walczyć do końca, aby ostatecznie pokonać na wyjeździe Pistons.
W tym meczu walki o wszystkim zadecydowała 4 kwarta, która dzięki świetnej grze Butlera, pozwoliła wyrwać Sixers ten mecz na wyjeździe.
Zabrakło nam dziś słownych pojedynków między Procesem a Drummondem, któremu pod nieobecność Embiida nie udało się mimo wszystko pokonać Philly. Warto wspomnieć, że świetny mecz zaliczył z ławki Muscala, zdobywca 18 punktów.
Indiana Pacers (15-10) 112 – 90 Orlando Magic (12-14)
Kozak meczu: Bojan Bogdanovic – 26 punktów, 3 zbiórki i 2 asyst
Duet wysokich Gordon & Vucevic to było dziś za mało, aby powstrzymać gości z Indianapolis. Pacers, którzy wciąż bez kontuzjowanego Oladipo, bardzo zespołową grą zdobywają Orlando.
Kolejny raz wielki wkład w ostateczny sukces Pacers ławki rezerwowych, którzy godnie wsparli Bogdanovica.
Ten kolejny sympatyczny bialasek z Europy pokazuje jak bardzo w ostatnich latach wzrósł poziom talentu z naszej części świata. Marzy się, aby u nas w kraju było podobnie.
Toronto Raptors (21-6) 105 – 106 Brooklyn Nets (9-18)
Kozak meczu: D’Angelo Russell – 29 punktów, 5 zbiórki i 5 asyst
Największa niespodzianka tej nocy miała miejsce na Brooklynie. Po 7 porażkach z rzędu, Nets pokonali u siebie najlepszą drużynę w lidze, czyli Raptors. Mało tego, Brooklyn w końcu udowodnili, że potrafią wygrywać w meczu na styku, który kończy się dodatkowo dogrywką.
Pod nieobecność LeVerta, w rolę lidera wskoczył Russell, który poszedł na wymianę ciosów z Leonardem.
Mimo, że gwiazdor Raptors, robił co mógł, ostatecznie musiał uznać wyższość gospodarzy. Warto docenić wkład Allena, który zdobywał kluczowe punkty w końcówce 4 kwarty oraz w dogrywce.
Sacramento Kings (13-11) 129 – 110 Cleveland Cavaliers (5-20)
Kozak meczu: De’Aaron Fox – 30 punktów, 12 asyst i 3 przechwyty
W Ohio królowała dziś ofensywa! Królowała to najlepsze słowo, ponieważ Królowie dosyć swobodnie przejęli ten mecz w drugiej połowie.
Liderem kolejny raz Fox, który ma papiery na jednego z najlepszych rozgrywających w nadchodzących latach.
Większa ilość strat, oraz brak lidera, nie pomogło Cavs.
Oklahoma City Thunder (16-8) 112 – 114 Chicago Bulls (6-20)
Kozak meczu: Lauri Markkanen – 24 punktów, 7 zbiórki i 2 asyst
Seria siedmiu porażek Byków przerwana. Bulls na domowej arenie niespodziewanie pokonują Thunder. Wkład Jima Boylena, nowego szkoleniowca Chicago, widoczny na pierwszy rzut oka. Wysłanie na ławkę Jabari Parkera, nowe zadania ofensywne Markkanena i przebudowywanie defensywy.
Świeże pomysły na grę mają być wdrażane z każdym kolejnym meczem. Powiększenie ilości treningów i prace kondycyjne to tylko kilka z inicjatyw nowego prowadzącego.
Wygrana ekipy z Illinois stała pod znakiem zapytania do samego końca. Oklahoma, otwierając trzecią kwartę prowadziła 91:87. Ambicja i nieustępliwość gospodarzy pozwoliła na wyszarpnięcie cennego triumfu. Luki w defensywie Thunder pogrążające w zamykającej kwarcie. Paul George pudłuje game winnera zza łuku.
Byliśmy świadkami zupełnie innego stylu gry Bulls. Współpraca trójki Markkanen-LaVine-Holiday owocuje w postaci 69 punktów. Wsparcie Parkera i Lopeza z ławki skutecznie wzbudzało zamęt pod koszem. Talentu nie brakuje, czas na wielkie zmiany.
OKC przerywa serię czterech kolejnych wygranych. Russell Westbrook z triple double numer 108 w karierze. Wyprzedza więc już Jasona Kidda, a do drugiego w rankingu wszechczasów Magica Johnsona traci tylko 30 potrójnych zdobyczy. Słabsza dyspozycja George odbiła się na całej formie drużyny. Skrzydłowy pudłował aż 10 razy z dystansu.
Memphis Grizzlies (15-9) 107 – 103 New Orleans Pelicans (13-14)
Kozak meczu: JaMychal Green – 24 punktów, 8 zbiórki i 2 przechwyty
Emocje w Luizjanie. Miśki wyrywają zwycięstwo w ostatnich dwóch minutach spotkania. Od stanu 103:103 miał miejsce pokaz gry defensywnej z prawdziwej walki. Sześć dodatkowych niecelnych prób rzutowych Pelikanów nie pomogło w uzyskaniu korzystnego wyniku.
Double-double trójki Davis, Randle i Holiday, mimo aż 28 niecelnych rzutów w ich wykonaniu. Skuteczność za trzy na poziomie 24% i 18 prostych strat…
Bohaterem Memphis stał się nieoczekiwanie rezerwowy – JaMychal Green. Silny skrzydłowy Grizzlies zaszalał trafiając aż 9 razy z 12 prób. Słabsza dyspozycja Conleya odpaliła natomiast Kyle Andersona. Double-double gracza z pozycji numer cztery może cieszyć. Przyponiał o sobie rownież Joakhim Noah. Francuz w ciągu 17 minut na parkiecie uzbierał 13 punktów. Archaiczna koszykówa Memphis raz jeszcze skuteczna.
Los Angeles Lakers (15-10) 120 – 133 San Antonio Spurs (12-14)
Kozak meczu: DeMar DeRozan – 36 punktów, 8 zbiórki i 9 asyst
Niemożliwe stało się możliwe. Spurs odrabia 12 punktową stratę z końca trzeciej kwarty i gromi Lakers w końcówce 23 oczkami! DeRozan w roli lidera spisał się idealnie.
Moc ławki San Antonio obnażyła wszystkie braki Los Angeles. 53 punkty dodane przez czterech zadaniowców z Texasu. Ostrogi trzeci raz w sezonie biją Lakers!
Marco Belinelli, przechodzi do historii jako pierwszy gracz z ponad 50 celnymi trójkami dla 9 rożnych drużyn NBA. Jeziorowcy byli zmuszeni radzić sobie braz Brandona Ingrama i opuszczającego 10 mecz z rzędu Rajona Rondo.
LeBron James bliski triple-double (35-11-8). LAL notouje bolesną klęske w Texasie, przerywając serię czterech wygranych.
Miami Heat (10-14) 115 – 98 Phoenix Suns (4-22)
Kozak meczu: Bam Adebayo – 22 punktów, 10 zbiórki i 2 asyst
Oglądanie PHX w obecnym sezonie może wywoływać żal i smutek. W ich przypadku termin chłopiec do bicia nabiera niestety nowego znaczenia. Słońca tym razem na własnej arenie rozjechane przez Heat. Mecz dla Suns zakończył się na krótko przed końcem drugiej kwarty. Od tego właśnie momentu nie mieli już nic do powiedzenia.
Brak Warrena i Bookera dodatkowo wzmacia opinię czerwonej latarnii ligi. Liczba 21 strat i 42 niecelnych rzutów najlepiej klaruje obraz tego widowiska. Double-double Aytona jedynym pozytywem wartym odnotowania.
Miami w tym spotkaniu mogło pozwolić sobie na wiele. Rekord kariery Adebayo, powrót po długiej przerwie Dragica na poziomie double double, przełamanie i 20 punktów Winslowa. W Arizonie koszmar trwa dalej.
Golden State Warriors (18-9) 105 – 95 Milwaukee Bucks (16-8)
Kozak meczu: Klay Thompson – 20 punktów, 5 zbiórki i 6 asyst
Mistrzowie z udaną wyprawą do Wisconsin. Kozły, nie licząc momentów w trzeciej kwarcie, nie stanowiły zagrożenia dla Warriors tej nocy. Drużyna z Oakland mimo wygranej, daleka od swojej normalnej dyspozycji.
Kevin Durant z jedną celną trójką w 6 próbach, a duet Curry-Thompson z aż 10 pudłami zza łuku w 18 strzałach.
Dyspozycja rzutowa Milwaukee następnym gwoździem do trumny. Cała wyjściowa piątka Bucks z podwójna zdobyczą punktową. Nie miało to jednak przełożenia na wynik końcowy.
Double-double Giannisa numer 18 w sezonie. GSW awansuje na trzecie miejsce Konferencji Zachodniej po wyjątkowo rozczarowującym spotkaniu.
Redagował: Buzzer & Bartas
Oprawa graficzna: Padre