Niedziela Masochisty #2

Kolejny tydzień minął, All Star Game dalej tak samo na językach większości fanów koszykówki. Ruszyła fala niezadowolenia po nie wybraniu Doncica i Rose. Na temat tych zawodników pisałem już tydzień temu i brak powołań dla nich nie zdziwił mnie jakoś mocno, aczkolwiek po ogłoszeniu pierwszych piątek i rezerwy przystanąłem jednak na chwilę. Miałem w sobie pewną nadzieję co do jednego powołania, lecz szybko została ona rozwiana. O kim mówię? O Rudym Gobercie.


Nie chcę żebyście mnie źle zrozumieli. Nie chodzi tutaj tylko o brak powołania dla Francuza do meczu gwiazd. Chociaż mógłby się tam znaleźć na przykład zamiast Klaya Thompsona, który zalicza średni sezon. Wykorzystam to jednak jako pretekst i inspiracja do wszczęcia szerszego tematu. Jak to możliwe, że gracz takiego kalibru jest tak niedoceniany? W czasach, gdy monitorujemy praktycznie wszystko i każda aktywność na parkiecie jest poddana analizie statystycznej. W czasach, gdy narzekamy na obronę, której rzekomo nie ma. W takich czasach najlepszy gracz defensywny tamtego sezonu jest praktycznie wszędzie pomijany.

W tym sezonie ponownie będzie walczyć o tę nagrodę, mając za głównego konkurenta Greckiego Świra. Skala obronnego talentu w jego wykonaniu jest ogromna. Potrafi szybko stłumić zamiary penetracji pomalowanego wybitnym atakującym i dać im do zrozumienia, że grając przeciwko Jazz nie będą mieć łatwo. Jest fenomenem warunków fizycznych, gdyż posiadając 216 cm porusza się w obronie nie gorzej niż gracze z niższych pozycji. Gobert jest również liderem w lidze pod względem procentu skuteczności akcji z gry. Lider z klasyfikacji wykonanych wsadów.

236 cm zasięgu mówią same za siebie. Statystycznie 15 punktów i 12 zbiórek na mecz. Może tutaj jest problem? Na tle ligi są to statystyki bardzo dobre, ale nie nadzwyczajne. Ledwo dwie zbiórki więcej od Westbrooka. Dużo mniej punktów od Embida. Dominuje w rubryczkach statystycznych, które interesują raczej nielicznych. Reszcie trudno docenić wkład Goberta. Nie widzą tego, co Francuz daje drużynie na parkiecie. Nie widzą faktu, iż jest on bestią w pomalowanym, praktycznie nie do powstrzymania.

Pomimo tego wszystkiego Francuz wciąż robi swoje. Bycie docenianym w oczach nielicznych jest czasem lepsze, niż zdobywać uznanie w oczach wszystkich. Bycie geniuszem w rzeczach mniej docenianych jest tak samo wartościowe, a nawet czasem wymaga więcej poświęcenia. W cieniu łatwiej robić swoje, jeśli ma się za zadanie brudną robotę. Nie tylko dla pieniędzy, ale również dla dobra drużyny. W najważniejszych momentach wychodzi niezbędność takich zawodników dla całej układanki. Nie raz bardziej, niż graczy pierwszoplanowych. Myślę, że to nie podłamie Goberta. Jest za twardym graczem. Takich wojowników nie ma zbyt wielu, więc nauczmy się ich doceniać.

Zdjecia: Zródło NBA

Wideo: YouTube/Justinlag

Redagował: Bartek Jaglarz – #Koszykarski Masochista

Oprawa graficzna: Padre