Orlando Magic (2-2) 93 – 90 Boston Celtics (2-2)
Kozak meczu: Nikola Vucevic – 24 punktów, 12 zbiórki i 3 przechwyty
Małe problemy na starcie sezonu w Bostonie. Po męczarniach w Nowym Yorku, Celtics przegrywają niespodziewanie u siebie z Orlando. Ci, którzy oglądali pierwszy odcinek BuzzerChannel na Youtube, pamiętają może moje słowa, że czym innym jest zastąpienie kontuzjowanych graczy innymi utalentowanymi graczami, a czym innym jest ogarniecie nadmiaru talentu.
W zespole z Bostonu szwankuje przede wszystkim skuteczność. Dziś po świetnym starcie sezonu, przyszedł czas na gorszy mecz ze strony Tatuma, 3 na 12. Cały Boston na słabiutkim 40% z gry i dramatycznym 22% za 3! Choć w końcówce próbowali jeszcze Hayward oraz Irving, to nic z tego.
Po stronie Magic, cala pierwsza piątka zasłużyła na wyróżnienie, ponieważ Panowie praktycznie bez ławki pokonali wielki Boston! Choć nie ma co panikować, ponieważ Czarodziej Stevens zrobi co trzeba, to małe problemy w raju Celtics.
Charlotte Hornets (2-2) 106 – 127 Toronto Raptors (4-0)
Kozak meczu: Kyle Lowry – 16 punktów, 2 zbiórki i 14 asyst
Raptors jak burza przed Wschód. Zgodnie z hasłem „We The North”, Toronto nie zwalnia i dominują na starcie na Wschodzie. Dziś gracze z północy nie pozostawili Charlotte żadnych złudzeń i pewnie rozbili Hornets w swoim Jurassic Park.
Atak to jedno, ale obrona dzięki Leonardowi i Greenowi weszła na wyższy poziom, dlatego Raptors postraszą wielu. Teraz czas na konferencję zachodnią, gdzie Raptors będą musieli udowodnić, że ten dobry początek sezonu to żaden przypadek.
Szaleństwo ze strony Lowry, który obok Leonarda, wygląda jakby łyknął czegoś, czego łyknąć chciałby każdy!
New York Knicks (1-3) 113 – 124 Milwaukee Bucks (3-0)
Kozak meczu: Giannis Antetokounmpo – 31 punktów, 15 zbiórki i 4 asyst
Dzięki szalonej i fantastycznej ofensywnie 3 kwarty ze strony Knicks, mieliśmy walkę do końca w Milwaukee. Niedoceniani gracze z Nowego Yorku potrafią polecieć w ataku, co już udowodnili wcześniej. Ich rekord sezonu w jednej kwarcie to 49 punkciorów.
Dziś w 3 ćwiartce rozbili gospodarzy 18 oczkami, ale nie utrzymali poziomu w decydującej 4 i ostatecznie polegli na parkiecie Giannisa. Greak Freak dalej w trybie MVP na poziomie 31 punktów i 15 zbiórek, godnie wspierany przez Middletona.
Tym samym Bucks po raz 3 i teraz chętnie zobaczyłbym ich przeciwko Raptors, ponieważ w zeszłym sezonie były to prawdziwe wojny, które kończyły się często dogrywkami!
Indiana Pacers (2-2) 91 – 101 Minnesota Timberwolves (2-2)
Kozak meczu: Karl-Anthony Towns – 17 punktów, 15 zbiórki i 2 bloki
Dopiero ostania 4 kwarta zadecydowała o wyniku tego starcia. W meczu, gdzie w końcu zobaczyliśmy walkę w obronie, Wolves pokonali ostatecznie Pacers. Słaba skuteczność z obu stron i wzajemne ciosy i zrywy powodowały, że mecz ten mógł się podobać.
Najlepszym strzelcem gospodarzy ponownie Jimmy Butler, 20 punkty, tym razem otrzymał wsparcie ze strony drugiego gwiazdora Townsa i tym samym Wolves powstrzymali groźnych Pacers.
Dodatkowo Warto pochwalić często krytykowaną w poprzednim sezonie ławkę Wolves. Głównym jej motorem staje się Derrick Rose, ale reszta chłopaków dziś również ze wsparciem dla wyjściowych.
Chicago Bulls (0-3) 109 – 115 Dallas Mavericks (2-1)
Kozak meczu: DeAndre Jordan – 18 punktów, 16 zbiórki i 1 blok
Mimo świetnej skuteczności w ataku, wciąż nie udaje się zwyciężyć Chicago. Mimo powrotu do gry Chrisa Dunna, Bulls zabrakło trochę zespołowej gry, aby pokonać w Texasie Dallas.
Popisy strzeleckie LaVine nie przekładają się na razie na wyniki zespołu. Sporą lekcję na początku sezonu otrzymuje również Carter Jr., któremu w pierwszych 3 meczach kariery przyszło się mierzyć z Embiidem, Drummomdem i DeAndre Jordanem.
To właśnie Jordan zrobił dziś różnicę, dominując w pomalowanym, dzięki czemu Dallas ostatecznie pokonali Chicago. Coraz pewniejszy Doncic, który nie odpuści lekko walki o ROTY. Młody dziś na poziomie 19 punktów i 6 asyst.
Chicago naprawdę nie grają źle i warto trzymać kciuki, aby przełożyło się to w końcu na wyniki zespołu.
Memphis Grizzlies (2-1) 92 – 84 Utah Jazz (1-2)
Kozak meczu: Marc Gasol – 18 punktów, 13 zbiórki i 4 asyst
Kolejna spora niespodzianka tej nocy w NBA! Utah Jazz przegrywa u siebie z Grizzlies! Przy fatalnej skuteczności na poziomie 35% z gry i 25% za 3, musiało się to tak skończyć.
Jazz nie przypominali dzisiaj tej drużyny, która jeszcze w piątek poszła na wymianę ciosów z samymi Warriors! Nie wchodziło im dosłownie nic, a jedynie solidna gra w obronie pozwalała walczyć do końca.
Po stronie Grizzlies świetny Conley oraz lider Gasol. Dodatkowo pozytywna zmiana w postaci występu w pierwszej piątce Jacksona Jr. Numer 4 draftu, zdecydowanie poprawił możliwości w obronie Memphis, którzy dzięki temu pokonali faworyzowanego rywala.
Washington Wizards (1-2) 125 – 124 Portland Trail Blazers (2-1)
Kozak meczu: Bradley Beal – 25 punktów, 8 zbiórki i 7 asyst
Świetny mecz i wielkie emocje w Portland! Kibice Blazers musieli przełknąć pierwszą porażkę swojego zespołu! Wszystko to za sprawą Wizards, którzy nieoczekiwanie wygrywają na wyjedzie!
Mecz ten miał mnóstwo bohaterów po obu stronach! Ciężko wyróżnić tego jednego, ale na słowa uznania zasługuje Beal, którego celna trojka na 7 sekund przed końcem, doprowadziła do dogrywki.
Bohaterem dogrywki okazał się Morris i to głównie dzięki niemu Wizards odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie! Az 12 grajków z podwójną zdobyczą w tym meczu i w końcu kilka chwil radości ekipy ze stolicy!
Phoenix Suns (1-2) 103 – 123 Golden State Warriors (3-1)
Kozak meczu: Stephen Curry – 29 punktów, 4 zbiórki i 8 asyst
Po tym jak Warriors musieli uznać wyższość Nuggets, zajechali na swój kwadrat do Oracle Arena, gdzie gościli kilka godzin temu zespól Suns! Aktualni mistrzowie postanowili być wyjątkowo niegościnni i lekko rozstrzelali zespól z Arizony, odbierając im tlen w pierwszej połowie.
Suns robili co mogli, ale kiedy Stephen Curry wybiega na parkiet w trybie „on fire” to ciężko powstrzymać aktualnych mistrzów. Skuteczność powyżej 50% i dodatkowo ponad 40% za 3, nie mogła skończyć się inaczej jak łatwym zwycięstwem Warriors.
Po stronie Suns bardzo solidnie duet Booker & Ayton, ale to zdecydowanie za mało.
San Antonio Spurs (2-1) 143 – 142 Los Angeles Lakers (0-3)
Kozak meczu: LaMarcus Aldridge – 37 punktów, 10 zbiórki i 5 asyst
Ale mieliśmy meczycho w LA! Mimo, że na 1:10 minuty przed końcem 4 kwarty Lakers wciąż przegrywali ze Spurs różnicą 8 punktów, to zebrali się w sobie i za sprawą Kuzmy oraz LeBrona doprowadzili do remisu po 128 i dogrywki!
W dogrywce to znowu Lakers odjechali na 6 punktów, ale Spurs gonili do końca, odzyskując prowadzenie na zaledwie 7 sekund przed końcem! Ostatnią szansę po stronie Lakers otrzymał LeBron, ale tym razem jej nie wykorzystał, dzięki temu bohaterem okazał się Mills, który odebrał nadzieję na pierwsze zwycięstwo w sezonie kibicom Lakers!
Ostatecznie Spurs wygrywają 143-142. Po stronie Spurs wielki mecz ze strony duetu Aldridge & DeRozan, którzy łącznie na poziomie 69 punktów.
Choć Kyle Kuzma robił co mógł, jego 37 punktów nie wystarczyło, aby wspólnie z LeBronem, 32 punkty, 8 asyst i 14 zbiórek, wygrać po raz pierwszy w sezonie.
Cały mecz był jak przejażdżka szalonym roller-costerem! Nokaut z jednej strony, aby za chwilę podnieść się z kola i nokautować rywala! Szkoda prawdziwego Moster-Game Kuzmy i świetnego Harta, którego osobiście wstawiłbym do pierwszego składu!
No i ukłony dla DeRozana, który szybko stał się nowym liderem Spurs.