Raptors na szczycie, Giannis w pogoni za Jurassic Park. Durant show w MSG. Holiday ratuje Pelicans oraz kłopoty w raju z Houston.

Chicago Bulls (1-4) 106 – 135 Charlotte Hornets (3-3)

Kozak meczu: Kemba Walker – 30 punktów, 6 zbiórki i 7 asyst

Spore baty wyłapali dziś Chicagowskie Byki w Charlotte! Ekipa, w której przewodzi LaVine nawiązała walkę jedynie w pierwszej kwarcie. Od początku 2 kwarty Hornets zaczęli powoli gwałcić swoich rywali, odbierając im tlen do samego końca.

Ponownie najbardziej szalonym Szerszeniem okazał się Kemba, który w zaledwie 26 minut zdobył 30 punkciorów. Tym samym w meczu bez historii, Hornets bez problemu bija Chicago.

Golden State Warriors (5-1) 128 – 100 New York Knicks (1-5)

Kozak meczu: Kevin Durant – 41 punktów, 9 zbiórki i 5 asyst

W Nowym Jorku gospodarze bardzo długo prowadzili równorzędną walkę z obecnymi mistrzami NBA. Dodatkowo już w pierwszej kwarcie mała negatywna historia w postaci wykluczenia siedzącego na ławce rezerwowych Cousinsa.

Mimo tego Warrors zagrali swoje, a dokładniej, w ostatniej ćwiartce gospodarzy pozamiatał Durant. KD zaszalał i samodzielnie poleciał w tym czasie na poziomie 25 punktów.

Choć odnośnie Warriors wierzyć należy we wszystko, to 73 procent z gry podczas ostatnich 12 minut, co przełożyło się w tym czasie na 47 punktów, robi wrażenie. Durant ostatecznie ugasił wiarę Knicks i dzięki jego 41 punktom Warriors pewnie pobili bohaterów gospodarzy.

Dallas Mavericks (2-3) 107 – 116 Toronto Raptors (6-0)

Kozak meczu: Kyle Lowry – 20 punktów, 4 zbiórki i 12 asyst

Na dalekiej północy emocje zakończyły się już po kilku minutach. Raptors po prostu zdemolowali Mavs na starcie i pewnym momencie pierwszej kwarty prowadzili już 19-2! Kolejny świetny mecz Lowry, który im starszy tym lepszy, a jego wkład w sukcesy Raptors nie podlega żadnej dyskusji.

Od kiedy w ekipie z Toronto pojawił się dodatkowo duet Leonard & Green, Raptors dominują po obu stronach parkietu, odnosząc 6 zwycięstwo w sezonie.

Mimo świetnego występu Doncica, 22 punkty, Mavs nawet przez chwilę nie zagrozili gospodarzom, którzy nie mieli żadnych problemów, aby pokonać dziś gości z Texasu.

LA Clippers (3-2) 133 – 113 Houston Rockets (1-4)

Kozak meczu: Montrezl Harrell – 30 punktów, 6 zbiórki i 2 asyst

No Harden i problem. Rockets przegrywa po raz kolejny, a głównym powodem był brak na parkiecie Brodacza, który nabawił się urazu biodra. Mimo, że do zespołu powrócił Chris Paul, Houston dosyć brutalnie wyłapali od Clippers.

Choć człowiek chciałby napisać, że głównym jokerem tego meczu został Marcin Gortat, to niestety nic z tego. Mimo wielkiego zwycięstwa Clippers znikomy wkład Hammera, który podczas 15 minut nie zdobył żadnego punktu.

Prawdziwym bohaterem był dziś wchodzący z ławki Harrell, który eksplodował na poziomie 30 punktów. Tym samym mała niespodzianka w LA, a już w niedzielę ekipa Buzzera na żywo wesprze Marcina przeciwko Wizards.

 

Milwaukee Bucks (5-0) 125 – 95 Minnesota Timberwolves (2-4)

Kozak meczu: Giannis Antetokounmpo – 15 punktów, 12 zbiórki i 6 asyst

W Minnesocie pojawił się dziś Antek, który już w pierwszej połowie dał do zrozumienia Leśnym Wilkom, z kim mają do czynienia.

Timberwolves wyglądali dziś dramatycznie, o czym najlepiej świadczy fakt, że po 24 minutach gry, duet Butler & Towns, trafił zaledwie 3 na 18 rzutów z gry!

Tym samym Bucks dosłownie pozamiatali gospodarzy i odnieśli swoje 5 zwycięstwo w sezonie, goniąc przy tym Raptory z Północy.

 

Brooklyn Nets (2-3) 115 – 117 New Orleans Pelicans (4-0)

Kozak meczu: Jrue Holiday – 26 punktów, 3 zbiórki i 5 asyst

Oj mało zabrakło, aby doszło dziś do sporej niespodzianki w Nowym Orleanie. Dopiero ostania akcja Holidaya, na 3 sekundy przed końcem, uratowała tyłki Pelicans.

Mimo, że dziś Davis odrobinę skromnie, to i tak gospodarze obronili swój parkiet.

Warto pochwalić graczy z Brooklynu, którzy do samego końca walczyli o zwycięstwo z dużo wyżej notowanym rywalem.

 

Washington Wizards (1-4) 112 – 116 Sacramento Kings (3-3)

Kozak meczu: Nemanja Bjelica – 26 punktów, 12 zbiórki i 3 asyst

Coraz smutniejsze nastroje w ekipie Wizards. Gracze ze stolicy wyglądają naprawdę słabiutko, co powoli zmusza do większych refleksji na temat tego zespołu. John Wall to taki Westbrook ze Wschodu, który bardzo często nie istnieje w końcówkach, lub pudłuje i nie kreuje innych.

Dziś Wizards łatwo oddali koncówkę Sacramento, którzy bez wielkiego wysiłku obronili swój teren, wygrywając decydującą ćwiartkę 10 punktami. Młodzież z Foxem na czele pokazuje na starcie sezonu, że Kings nie chcą już być chłopcami do bicia i bez presji powalczą z każdym.