Dallas Mavericks (2-2) 104 – 111 Atlanta Hawks (2-2)
Kozak meczu: Kent Bazemore – 32 punktów, 3 zbiórki i 7 asyst
Do Atlanty wpadli dziś Mavericks, którzy już w pierwszej kwarcie zdemolowali gospodarzy różnicą 20 punktów. I kiedy kibice Hawks przygotowywali się na baty swojej drużyny, nastąpiła prawdziwa pogoń gospodarzy, która odebrała tlen Dallas, zakończona niespodziewanym zwycięstwem Atlanty.
W pojedynku 3 i 5 wyboru draftu, Doncic indywidualnie lepszy od Younga, ale to Trae zwycięski tego wieczora! Bohaterem Jastrzębi był Bazemore, który poleciał na poziomie 32 punktów. Dodatkowo piękny widok Dirka oraz Vince Cartera, plotkujących wspólnie.
Brooklyn Nets (2-2) 102 – 86 Cleveland Cavaliers (0-4)
Kozak meczu: D’Angelo Russell – 18 punktów, 1 zbiórki i 8 asyst
Dramatyczna sytuacja w Ohio. Cavs pozbawieni Króla, który zapakował koronę do Los Angeles, wyłapują wszędzie i od każdego! Tym razem przebiegli się po nich Nets, którzy w 3 ćwiartce rozbili gospodarzy różnicą 21 punktów.
Po stronie Brooklynu cała ekipa bardzo zespołowo, pewnie i z uśmiechem na ustach po swoje. Cavaliers 0-4 na starcie i powoli pewnie przychodzi im na myśl tankowanie.
New York Knicks (1-4) 87 – 110 Miami Heat (2-2)
Kozak meczu: Hassan Whiteside – 22 punktów, 14 zbiórki i 3 bloki
Na Florydzie spore lanie od Heat dostali dziś nowojorscy Knicks. Choć to goście wygrali pewnie pierwszą kwartę, to im głębiej w las, tym było coraz gorzej. O wszystkim zadecydowała 3 ćwiartka, w której Heat przebiegli się po rywalu, wygrywając tę cześć 45-20! Tym samym emocje w tym spotkaniu zakończyły się po 36 minutach.
W zespole Heat najlepszym dziś graczem był wielkolud Whiteside, który dzielił i rządził w pomalowanym.
Minnesota Timberwolves (2-3) 105 – 112 Toronto Raptors (5-0)
Kozak meczu: Kawhi Leonard – 35 punktów, 5 zbiórki i 2 asyst
Czekaliśmy kiedy w końcu Raptors wybiegną przeciwko komuś z Zachodu i doczekaliśmy się. W Jurassic Park zameldowali się Wolves, którzy nie grając źle, nie potrafili mimo wszystko powstrzymać Leonarda.
Kawhi w trybie MVP rozstrzelał Lesne Wilki na poziomie 35 punktów, przy 65% skuteczności! Po stronie gości nieco gorsza skuteczność oraz słaba gra Townsa spowodowała, że Raptory wygrywają po raz 5 i pewnie zasiadają na tronie Wschodu! Kałaj szybko nam przypomniał, że mimo rocznej przerwy, jest to jeden z największych gwiazdorów tej ligi.
Charlotte Hornets (2-3) 110 – 112 Chicago Bulls (1-3)
Kozak meczu: Zach LaVine – 32 punktów, 4 zbiórki i 5 asyst
Kibice Bulls, macie to! Pierwsze zwycięstwo w sezonie odnotowuje Chicago. Bohaterów po stronie gospodarzy było w tym meczu dwóch! Pierwszy to oczywiście najlepszy strzelec LaVine, który faulowany na zaledwie 0,5 sekundy przed końcem meczu po stracie Hornets, wytrzymał i wykorzystał obydwa osobiste, zdobywając w całym spotkaniu 32 punkty.
Drugim Byczym kozakiem okazał się Cameron Payne, który ukłuł Szerszenie 7 razy zza łuku! Tym samym lepsze nastroje w wietrznym mieście, w którym wszyscy wciąż czekają na powrót do gry Lauri Markkanena.
Utah Jazz (2-2) 100 – 89 Houston Rockets (1-3)
Kozak meczu: Donovan Mitchell – 38 punktów, 5 zbiórki i 7 asyst
W Houston podobnie jak w Bostonie, małe kłopoty w raju. Pod nieobecność zawieszonego Paula, do Texasu wpadli Jazz, którzy zgarnęli pulę, biorąc malutki rewanż nad Houston za ostanie Playoffs. Doczekaliśmy się również pierwszego naprawdę wielkiego meczu Mitchella.
Młody Kocur Utah przyćmił Hardena i zdobywając łącznie 38 punktów, odebrał cenne zwycięstwo na wyjeździe! Kiedy w Houston gorzej na obwodzie, to wtedy ciężko im wygrywać, ale co najważniejsze, w kolejnym meczu zagra już CP3 i liczyć trzeba, że forma Rockets pójdzie w górę.
Indiana Pacers (3-2) 116 – 96 San Antonio Spurs (2-2)
Kozak meczu: Victor Oladipo – 21 punktów, 5 zbiórki i 9 asyst
Po wielkim zwycięskim boju w Los Angeles, przyszło małe rozczarowanie u siebie przeciwko Pacers. W San Antonio, lokalni Spurs nie mieli dziś za wiele do powiedzenia przeciwko wyjątkowo wyrównanej ekipie z Indiany.
Goście zdecydowanie wygrali mecz, nie oddając przy tym żadnej ćwiartki, a na ich korzyść podziałało świetne wsparcie z ławki w postaci Evansa i Sabonisa.
W Spurs w końcu skromniej DeRozan, 18 punktów, oraz słabsza skuteczność, przyczyną porażki u siebie.
Philadelphia 76ers (2-3) 108 – 123 Milwaukee Bucks (4-0)
Kozak meczu: Giannis Antetokounmpo – 32 punktów, 18 zbiórki i 10 asyst
Pojedynek prawdziwych młodych kocurów w Milwaukee. Duet napompowanych Embiid & Simmons vs napakowany Greak Freak! Mimo, że Sixers odjechali po pierwszej kwarcie 12 punktami, to Kozły szybko wróciły do gry w 2 ćwiartce, a dodatkowo zdemolowały Philly w tej decydującej 3, która pozwoliła im ostatecznie obronić swój parkiet. Tym samym Sixers notują już 3 porażkę w sezonie i to z zespołem z własnej konferencji.
Mimo, że młode gwiazdy Sixers poszalały, to po drugiej stronie oglądamy nieco innego jak do tej pory Giannnisa! Grecki Świr wyglada jakby w tym sezonie chciał po prostu demolować swoich rywali.
Przy wsparciu lekko niedocenianego Middletona, Bucks naprawdę wyglądają świetnie na starcie sezonu. Fear the Deer pełną gębą!
Los Angeles Lakers (1-3) 131 – 113 Phoenix Suns (1-3)
Kozak meczu: Lance Stephenson – 23 punktów, 8 zbiórki i 8 asyst
Kibice Lakers doczekali się w końcu zwycięstwa swoich ulubieńców. W starciu przeciwko Phoenix o wszystkim zadecydowała głównie 2 kwarta, w której Lakers pobili Suns, różnicą 20 punktów.
Wsparcie dla Króla przyszło tym razem nieoczekiwanie ze strony JaVala, 20 punktów, oraz Stephensona, który z ławki poszalał na poziomie 23 punktów, 8 zbiorek i 8 asyst. LeBron bez wielkiej presji ,19 punktów, 7 asyst i 10 zbiorek. Lakers pokonują Suns 131-113!
Odnotować trzeba też, że w tym meczu kontuzji uda doznał lider gości Devin Booker.
Memphis Grizzlies (2-2) 92 – 97 Sacramento Kings (2-3)
Kozak meczu: Buddy Hield – 23 punktów, 7 zbiórki i 2 asyst
Pogoń z drugiej polowy Kings pozwoliła im ostatecznie obronić własny parkiet w starciu przeciwko Grizzlies. Młodzież Sacramento pokazała dodatkowo trochę koncentracji w obronie i zatrzymała doświadczonych rywali na poziomie 38% z gry!
Duet Fox & Hield, wspierany z ławki przez Bagleya zrobili swoje, a popisy powracającego do pełni formy Conleya to dziś za mało, aby pokonać Kings.
Washington Wizards (1-3) 122 – 144 Golden State Warriors (4-1)
Kozak meczu: Stephen Curry – 51 punktów, 4 zbiórki i 3 asyst
Szybko, brutalnie i tyle w temacie! Stefek potrzebował 31 minut, aby rozstrzelać Waszyngton na poziomie 51 punktów, w tym 11 na 16 za 3, po czym wysłał Wizards w plastikowych workach z powrotem do stolicy! Warriors wygrywają 144-122. Cóż więcej napisać.
Kiedy Curry włącza tryb kosmity, to nie ma obrońcy, który może to powstrzymać, ponieważ tak naprawdę może on wtedy rzucać nawet z własnej polowy. Gdzieś wkoło dodatkowo zakręcił się Durant, ale jego 30 punktów nie robi dziś jakoś wrażenia!