Sweet Lou nie potrafi inaczej! Ekipa Doca Riversa wciąż wierzy i walczy! Rockets już czekają, ale Jazz mogli to zrobić!

Utah Jazz (5) 93 – 100 Houston Rockets (4)

Kozak meczu: Clint Capella- 16 pkt, 10 zb. i 3 bloki.

Wynik Serii: 4-1 Dla Rockets.

To był 3 mecz z rzędu w którym zabrakło naprawdę niewiele aby to Jazz prowadzili dziś 3-2! Minute przed końcem jump shot Rubio, pozwolił Utah, na zmniejszenie strat do zaledwie 1 punktu, 93-94. Po chwili faulowany Tucker, przestrzelił dwa osobiste ale zebrał kluczową zbiórkę w ataku ( podobnie jak w meczu nr 3 ). Faulowany ponownie, wykorzystał tym razem obydwa osobiste. Następnie Harden czapował Goberta i sam dorzucił 2 osobiste, dzięki czemu Rockets uciekli na 98-93, gdy na zegarze pozostało 38 sekund. Kolejne pudło zza łuku Mitchella ( dziś zaledwie 4 na 22 ) zabiło nadzieję ekipy z Salt Lake City! Houston meldują się po raz 3 rzędu w półfinałach konferencji zachodniej. Po kłopotach z oddychaniem w poprzednim spotkaniu, brawa należą się Cepeli ( 16 pkt i 10 zbiorek ) który kolejny raz dominował z łatwością nad Gobertem. Kolejny raz najlepsi strzelcy obu zespołów często cegłami i ślepakami. Mitchell zaledwie 12 punktów, i 0 na 9 za trzy, a Harden który 11 na 12 pierwszych rzutów, złapał rytm, podobnie jak w 3 meczu, w ważnym, decydującym momencie tego meczu. Po tym jak Utah otworzyli 4 kwartę na poziomie 8-0 i wyszli na prowadzenie 77-75, liczyłem na to że seria powróci jeszcze do Salt Lake City. Ekipa z Texasu była do pokonania, ale forma Jazz daleka od najlepszych momentów w sezonie. Doświadczenie Rockets, oraz zdecydowanie wyższe IQ koszykarskie gospodarzy, zrobiło swoje. W Jazz imponował mi nie raz krytykowany Rubio, ale kompletnie zawodził Gobert i Ingless, który nie wspierał należycie Mitchella. Sam Mitchell tez nie rozpieszczał, ale przynajmniej walczył i podejmował ryzyko. Houston po dwóch pierwszych zdecydowanych zwycięstwach lekko zwolnili, i tyłek ratował im często Tucker, Gordon lub Capela. W tej serii stawiałem na niespodziankę, ale jednak Houston ponownie, drugi rok z rzędu, 4-1 przeciwko Jazz. Harden 26 pkt, Capella 16 pkt, Paul 15 pkt. Czas na kolejny etap!

Los Angeles Clippers (8) 129 – 121 Golden State Warriors (1)

Kozak meczu: Lou Williams- 33 pkt, 4 zb. i 10 asyst.

Wynik Serii: 3-2 Dla Warriors.

W Oakland miało być dziś gładko i przyjemnie, a do tego z awansem do polfinalu! Tymczasem skazani za porażkę, po dwóch z rzędu ciosach u siebie, Clippers, ponownie mieli ochotę zaszokować cały koszykarski świat, i raz jeszcze zobaczyć opuszczone szczeny kibiców Warriors. Pierwsza kwarta to popis strzelecki z obu stron, co zakończyło się 41-37. Druga ćwiartka to ucieczka gości w szeregach których brylowali Gallinari, Beverly, Harrell oraz Sweet Lou. Dzięki temu to goście z LA schodzili do szatni prowadząc 8 punktami. Bardzo długo rytmu nie mógł złapać Curry, za to Durant dewastował obronę Clippers. Świetna skuteczność graczy Doca Riversa, zaskakiwała! Kolejna ćwiartka również łupem ambitnych Clippers, których od kolejnego cudu w tej serri, dzieliło zaledwie 12 minut. Na początku decydującej kwarty, każdy z trio Harrell, Gallinari, Williams, na poziomie 20 lub więcej punktów. Po drugiej stronie Durant, który w 40 minucie spotkania, miał na koncie 39 punktów. Zaskakiwał Beverly, który oprócz agresywnej obrony, szalał również w ataku! Na 6 minut przed końcem, 114-108 dla gości! W tym momencie akcje 2+1 zaliczył Stefek, który wcześniej dosyć skromnie. Clippers stanęli a run Warriors na poziomie 14-4 pozwolił im wyrównać na 3 minuty przed końcem. Raz jeszcze w tym momencie szaleć rozpoczął Sweet Lou, który zdobył 8 oczek z rzędu, w tym 3 + 1! Rezerwowy gracz marzeniem każdego trenera! Tym samym Clippers po raz drugi z rzędu pokonują Warriors na wyjeździe i wracają do siebie na mecz numer 6! Trzeba ich oddać, że pokazują pazur, mistrzowie jak widać do pokonania.

Zdjęcia: Jae C. Hong/AP

Wideo: Źródło YouTube/Espn, YouTube, YouTube/Motion Station, YouTube/Clippers, YouTube/SK, YouTube/FreeDawkinsYouTube/MGLHighligts.

Redagował: Buzzer.