Świry z LA piszą Historię! Doc Rivers wie jak rzucić 85 punktów w 24 minuty na parkiecie Mistrzów! Proces wstaje z kolan i nokautuje Nets w 3 kwarcie.

Philadelphia 76 Ers (3) 145 – 123 Brooklyn Nets (6)

Kozak meczu: Ben Simmons – 18 pkt, 10 zb. i 12 as.

Wynik Serii: 1-1

Przed meczem numer 2 w tej serii, wiele zależało od tego, w jakiej formie jest Embiida kolano. Tak na szybko, kolano miało się dobrze, ponieważ Joel nie raz w tym spotkaniu niczym Wielkolud akrobata. Ewentualna porażka Sixers, na własnym parkiecie po raz drugi z rzędu, stawiałaby zespół w bardzo trudnym położeniu. Gospodarze wybiegli więc bardzo skoncentrowani i nabici energią, dzięki czemu oglądaliśmy taki fun basket! Simmons który w pierwszym starciu, był momentami niewidoczny i kompletnie nie zaangażowany w grę, tym razem pozytywnie zaskoczył i kierował kumplami, rozdając efektowne asysty. Najbardziej krytykowany zawodnik Sixers po meczu otwarcia Playoffs, wykręcił triple-double na poziomie 18 punktów, 12 asyst i 10 zbiórek. Po meczu stwierdził, że po prostu ponownie chciał być sobą. Po wyrównanej pierwszej połowie, cuda działy się w 3 kwarcie. Sixers rozpoczęli od run 14-0, wychodząc po chwili na 20 punktowe prowadzenie. To nie koniec, 13 punków Embiida w tym czasie oraz całkowita dominacja gospodarzy, pozwoliła im rozbić rywali na poziomie 51-23! Sixers podczas tych 12 minut trafili 18 z 25 rzutów z gry i wykorzystali 11 celnych osobistych! Był to zaledwie 3 mecz w historii Nba, na poziomie 50 punktów w kwarcie, danego zespołu podczas fazy Playoffs. Nets nie potrafili już odpowiedzieć na 29 punktową stratę. Embiid na poziomie 23 pkt i 10 zbiórek, ale z brzydkim łokciem na Allenie, za którego wyłapał jedynie flaugrant foul. Simmons z triple-double, Harris 19 pkt, Reddick 17 pkt. Warto wyróżnić Bobana, który z ławki na poziomie 16 punktów i 8 zbiórek. Po stronie Nets zawiódł nieco Russell, a najlepszym strzelcem Dinwiddie 19 punktów. Sixers na oczach uradowanych Iversona i Mutombo, doprowadzają do remisu. Teraz przenosiny na Brooklyn!

 

Los Angeles Clippers (8) 135 – 131 Golden State Warriors (1)

Kozak meczu: Lou Williams – 36 pkt, 2 zb. i 11 as.

Wynik Serii: 1-1

Po pierwszym meczu tej serii, wszystko było jasne! Warriors w moment wskoczyli w tryb Playoffs, przez co szybko przypomnieli nam wszystkim, jakim ofensywnym potworem jest ta ekipa! Początek meczu numer 2, to jednak nie najlepszy scenariusz dla Coacha Kerra. W 4 minucie spotkania, w walce o piłkę, bez kontaktu z przeciwnikiem, urazu mięśnia czworogłowego uda, doznał Cousins, który opuścił parkiet i już nie powrócił. Pod jego nieobecność, swoje show po raz kolejny postanowił zaprezentować Curry! Stefek który rozstrzelał rywali w pierwszym meczu, już do przerwy na poziomie 22 punktów i 6 trójek, a Warriors odjechali na 73-50. Po przerwie odpowiedź ze strony gości z LA, w szeregach których do boju ruszył duet Williams i Gallinari. Pozwoliło to Clippers odrobić nieco straty do poziomu 14 punktów, przed decydująca ostatnią ćwiartką. Pierwsze minuty 4 kwarty, to kolejne ciosy ze strony Clippers, na które mistrzowie odpowiedzieli, i na 9 minut przed końcem ponownie uciekli na 16 punktów. Osiem punktów w krótkim czasie Ganillariego, przy wsparciu Williamsa i już zaledwie 2 oczka przewagi zaskoczonych Mistrzów. Kibice zgromadzeni w Oracle Arena przecierali oczy! Przecież w pewnym momencie ich pupile prowadzili różnicą 31 punktów!!! Kolejne minuty to pojedynek niemal 1 na 1, Sweet Lou vs Durant! Zarówno w ataku jak i w obronie. To właśnie fadeaway Williamsa na minute przed końcem, pozwolił Clippers wyrównać. Kiedy szybka odpowiedź Stefka za 3 rozgrzała kibiców do czerwoności, Sweet Lou ponownie w akcji, a po chwili jeszcze cios zza łuku młodziutkiego Shameta, i nagle 133-131 dla ekipy Doca Riversa! Tym razem Curry nie uratował już mistrzów, jego pudło a zarazem celne osobiste Harrella, dały zwycięstwo skazanym na pożarcie Clippers. Ten pościg na poziomie 31 punktów to największy come back w historii playoffs Nba. Ogromny szacunek dla graczy Doca Riversa i samego trenera. Jak zmobilizować zespół do odrabiania takiej straty przeciwko takiemu zespołowi, wie chyba tylko On! Rzucić 85 punktów w 24 minuty, mistrzom, Szaleństwo! To jest magia Nba, amazing things happend! Sweet Lou 36 pkt, Harrell 25 pkt, Gallinari 24 punkty. Po stronie Warriors 29 pkt Curry, 21 Durant, 17 Thompson. Czekamy teraz na emocje z Los Angeles i wieści w sprawie kontuzji Cousinsa.

 

Zdjęcia: Źródło Usa Today, GI.

Wideo: Źródło YouTube/HH, YouTube/MS, YouTube/RFS, YouTube/FD, YouTube/SK, YouTube/Espn, YouTube/PTB

Redagował: Buzzer.