To Irving dziś Królem LA! D-Rose wspiera KATA! Brooklyn na pięknej bitce w Atlancie! Fox Show w MSG! Słońce znowu zgasło! Giannis nie odpuszcza!

Sacramento Kings (33-32) 102 – 94 New York Knicks (13-53)

Kozak meczu: De’Aaron Fox – 30 pkt, 5 zb. i 8 as.

W Nowym Yorku zgodnie ze scenariuszem całego sezonu. Miejscowi Knicks przez chwilę pokazali grę w koszykówkę, po czym kolejny raz szybko wrócili do trybu tankowania na maxa, oddając inicjatywę gościom z Sacramento. A całkiem na poważnie, to mecz ten był popisem przyszłego All-Star, Foxa. Jeżeli misja Playoffs dla Sacramento ma jakimś cudem się udać, to tylko pod jego skrzydłami. Bardzo często to Buddy Hield, jest najlepszym strzelcem zespołu, ale to Fox jest mózgiem całego Sacramento. Dziś początek to fatalna gra jego kolegów z pierwszej piątki, 0 na 11 z gry na stracie, i jedynie De’Aaron pomógł przetrwać trudne chwile. Choć rywal na poziomie innej ligi, fanów Kings cieszy zwycięstwo, ponieważ nadzieja na Playoffs umiera ostatnia. Szczerze, byłoby pięknie zobaczyć tę ofensywną energie Kings, po kilku latach w Playoffs. Warto wspomnieć, że fani Kings czekają na awans od 2006 roku!

 

Brooklyn Nets (35-33) 114 – 112 Atlanta Hawks (22-45)

Kozak meczu: John Collins – 33 pkt, 20 zb. i 1 as.

Kolejny raz piękne widowisko na parkiecie Atlanty! Do miasta wpadł Gangsta Team z Beooklynu, z zamiarem kolejnego kroku w stronę Playoffs. Problem w tym, że w ostatnich tygodniach Hawks, grają taki radosny i luźny basket, oparty na pozytywnej chemii w zespole, że potrafią postraszyć każdego silniejszego rywala. Na kolejne punkty Russella, Allena i Dinwiddie, miejscowi odpowiadali ciosami Collinsa ( 33 pkt i 20 zb ) oraz Younga. Trzeba przyznać że na finiszu rozgrywek, młody debiutant Jastrzębi wygląda lepiej niż Luka Magic z Mavericks. Dziś Young po raz pierwszy w karierze wykręcił triple-double, i to dzięki niemu Hawks wyszli na prowadzenie w końcówce. W tym momencie raz jeszcze tyłki spieli gracze z Brooklynu, którzy za sprawą dalekiej trójki Russella, wyszarpali tak ważne dla nich zwycięstwo. Powoli czas aby szykować się, że w niedługim czasie, obie ekipy bić będą się o koronę wschodu. Nadmiar talentu aż kapie na parkiet.

 

Washington Wizards (27-39) 130 – 135 Minnesota Timberwolves (31-35)

Kozak meczu: Karl-Anthony Towns – 40 pkt, 16 zb. i 2 as.

Co tu dużo pisać…wściekły Wilk z Minny w wielkiej formie! Kolejny raz popularny KAT, pokazał, że lepiej nie wywołuj wilka z lasu. Ten mecz to piękny pojedynek obydwu liderów swoich zespołów. Na dominacje pod koszem Townsa, Wizards odpowiadali równie silnym w ostatnich tygodniach Bealem! Strzelec Waszyngtonu, który deklaruje swoje przywiązanie do barw ze stolicy pokazał, że niecałe 2 sekundy w Nba, to prawdziwa wieczność. Kiedy na 1,8 sekundy przed końcem 4 kwarty, Wolves prowadzili 3 punktami, to właśnie Beal doprowadził do dogrywki, pięknym czyściochem zza łuku. Sama dogrywka to kolejna historia, która nie zakręciła się wokół Townsa lub Beala. Bohaterami doliczonego czasu gry, zostali byli gracze Chicago. Jak za czasów wspólnej gry w barwach Bulls, to duet Rose & Gibson, pozbawili szansy na zwycięstwo Wizards. D-Rose w całym meczu na poziomie 29 punktów, czym udowadnia że do końca sezonu powalczy ze Sweet Lou o nagrodę dla najlepszego rezerwowego ligi.

 

Boston Celtics (41-26) 120 – 107 Los Angeles Lakers (30-36)

Kozak meczu: Kyrie Irving – 30 pkt, 7 zb. i 5 as.

Pamiętacie ostatni mecz pomiędzy Lakers vs Celtics, w którym buzzera zaliczył Rondo, zdobywając swojego pierwszego game-winnera w karierze? A więc, dziś zabrakło podobnych emocji. Z prostego powodu. Osłabieni, pogubieni Lakers, to na dziś nie rywal na Celtics. Jeszcze przed meczem gruchnęła wiadomość, że z powodu kontuzji, nie zobaczymy już w tym sezonie ani Ingrama, ani Lonzo. Szczerze to nie zdziwię się, jeżeli już nie zobaczymy obu dżentelmenów w trykocie Lakers. Choć Lebron również ma być oszczędzany, to dziś potrzebował zaledwie 28 minut aby wykręcić triple-double ( 30 pkt, 10 zb, 12 asyst ). Oprócz tego jedynym dodatkowym plusem po stronie Lakers to 22 punkty, białaska Wagnera, który na zawsze będzie się mógł pochwalić, że wybiegł w pierwszej piątce legendarnych Lakers, przeciwko Celtics z samym Królem u boku! Szacun młody! W samym meczu, oglądaliśmy prawdziwe show Irvinga. Ilość pięknych zagrań Uncle Drew, powodowało że chyba nie jeden kibic miejscowych miał ochotę pokrzyczeć: „We want Kyrie!”. Uncle Drew i Lebron kilka razy uśmiechnęli się do siebie, więc kto wie! Boston po swoje, a Lakers byle do wakacji. Tyle…

 

Charlotte Hornets (30-36) 114 – 131 Milwaukee Bucks (50-16)

Kozak meczu: Giannis Antetokounmpo – 26 pkt, 13 zb. i 6 as.

To, że Bucks pokonują kolejnego rywala to jedno, ale to w jakim stylu to drugie. Nie chodzi mi wcale o wymiar kary, ponieważ ten dziś żadnym nokautem nie był, ale o ten ogień w oczach Giannisa, i tą chęć wygrywania. W każdym innym zespole z czołówki ligi, był moment w tym sezonie, kiedy np odpoczywał dłużej lider, lub inna gwiazda zespołu, albo zespół nie cisnął na maxa, lub dochodziło do serii porażek. Nie w Bucks! Kozły idą jak burza, i nie zamierzają brać żadnych jeńców. Jak dla mnie powoli ich udział w finale konferencji, to minimum jaki osiągnie ten zespół. Każdy element układanki w wielkiej formie, a naprawdę w zeszłym sobie, nie raz beczkę kręciłem z Lopeza, który np w 35 minut nie potrafił zebrać ani jednej piłki pod koszem. Dziś Hornets powalczyli, ale aby wygrać z Bucks na ich terenie to trzeba na dziś walczyć jak o wielki finał. Misja Bucks prosta, korona wschodu! Misja Hornets wciąż aktualna, walka o playoffs.

 

Phoenix Suns (15-52) 120 – 127 Portland Trail Blazers (40-26)

Kozak meczu: C.J McCollum – 26 pkt, 3 zb. i 4 as.

 

Aż ciężko w to uwierzyć, ale Suns w końcu przegrali! A na poważnie seria 3 zwycięstw z rzędu ekipy z Phoenix dobiegła końca. Tym razem Suns wpadli do Portland, gdzie w pierwszych 3 kwartach, szybko przypomnieli sobie sytuacje z większości tego sezonu. Blazers bez litości przebiegli się po swoich rywalach, co przed ostatnią ćwiartką dało 25 punktów przewagi. Pogoń Suns, lub raczej kontrola ze strony gospodarzy, pozwoliła utrzymać wynik do samego końca, a popisy strzeleckie w końcówce Suns, za zgodą miejscowych. Blazers wciąż w walce o pudło zachodu, a Suns w walce o tytuł tankowca roku.

Zdjęcia: Źródło NBA, Nba Talk, MSTF

Wideo: Źródło YouTube/HH, YouTube/MS, YouTube/RFS, YouTube/FD, YouTube/SK, YouTube/Espn

Redagował: Buzzer