Turysto! Nie zapomnij zabrać do Denver maski tlenowej

Na 30 hal zaledwie 11 jest w rękach prywatnych, reszta należy do miejskich zasobów. Największą pojemnością dysponują Byki z Chicago (20 917), najmniejszą Pelikany z New Orleans (16 867). Moglibyśmy pożonglować jeszcze paroma danymi, ale zawiałoby siermiężną nudą, dlatego przejdźmy od razu do meritum. Jeśli chodzi o niegościnność to wiele mówi się m.in. o wyjątkowym natężeniu hałasu w Chesapeake Arena w Oklahomie czy o piekłu Oracle Arena w Oakland. W tym zestawieniu pomija się powstałą w 1999 roku Pepsi Center. Hala Denver Nuggets właściwie niczym specjalnym się nie wyróżnia poza jednym faktem – znajduje się bardzo wysoko.

 

Rok 2014. Do miejscowych przyjeżdżają Los Angeles Clippers. DeAndre Jordan na początku meczu wygląda wyjątkowo blado, nie gra na takim poziomie, do jakiego zdążył wszystkich przyzwyczaić: jest ociężały, nie nadąża z akcjami. Tylko fani LAC i ludzie z tego kręgu wiedzą, że center zmaga się z astmą. Astmą, która w określonych sytuacjach daje o sobie jeszcze bardziej znać, dlatego zmuszony jest korzystać z inhalatora (wtedy zapewniał, że schowa go do skarpety).

 

 

Ale nie tylko DeAndre Jordanowi oddychało się ciężko w Pepsi Arenie, również osoby całkiem zdrowe mają tam problem z szybką aklimatyzacją. Doc Rivers zalecił swojemu synowi, grającemu wówczas dla New Orleans Pelicans, by podczas swojej pierwszej wizyty w Pepsi Center zmuszał swoje ciało do dużego wysiłku podczas treningu, bo to miało go jak najszybciej przystosować do niekorzystnych warunków. Skończyło się na tym, że Austin był kompletnie wyczerpany.

Zainteresowany tematem zrobiłem listę wszystkich aktualnych hal NBA, po czym odnalazłem wysokości, na jakich znajdują się wszystkie miasta.

 

 

Jak wyraźnie widać, dwa miasta na tle pozostałych wybijają się znacząco: Utah Jazz z 1288 m.n.p.m. i Denver Nuggets z 1600 m.n.p.m. Różnica jest na tyle znacząca, że biorąc pod uwagę intensywność meczową oraz napięty terminarz w NBA, taki element może robić istotną różnicę. Na czym ona dokładnie polega?

Powietrze składa się z 78% azotu, 21% tlenu, reszta to gazy szlachetne i para wodna. Wbrew powszechnej, negatywnie panującej opinii, wraz z wysokością nie maleje procentowa zawartość tlenu, ale powietrze się po prostu rozrzedza. Oznacza to tyle, że wraz ze wzrostem wysokości maleje liczba cząsteczek tlenu, co ma silną kolokację z ciśnieniem atmosferycznym. I tak na poziomie morza (0 m.n.p.m) ciśnienie atmosferyczne wynosi ok. 740 mmHg (milimetra słupa rtęci), co daje w przybliżeniu 986 hPa. Przyjmuje się, że na każde 8 metrów w górę ciśnienie spada o 1hPa. Sprawdziłem aktualną pogodę dla Denver:

 

 

Po zastosowaniu odpowiedniego przelicznika wychodzi, że aktualne ciśnienie dla Denver wynosi 1007 hPa i sprzyja migrenom. Coś się tutaj jednak nie zgadza, bowiem ciśnienie wraz z wysokością przecież powinno maleć. Jest na to proste wytłumaczenie – ciśnienie podawane w pogodzie odnosi się do ciśnienia, jakie panowałoby dla tej miejscowości, gdyby znajdowało się ono na poziomie morza, natomiast faktyczne ciśnienie powietrza – wyliczane za pomocą dosyć skomplikowanego wzoru barometrycznego – wynosić tam będzie około 850-860 hPa (wpływ jeszcze dodatkowy m.in. temperatury).

Denver znajduje się u podnóża Gór Skalistych i trudności z oddychaniem na tej wysokości są powszechnie znane. Oprócz zaleceń w spożywaniu większej ilości jedzenia z zawartością potasu oraz picia zwiększonej ilości wody, zwraca się szczególną uwagę na wysiłek. Jeżeli ktoś był przyzwyczajony przykładowo do biegania 10 mil, na tej wysokości powinien przebiec około 6. Ciało człowieka potrzebuje czasu na odpowiednie przystosowanie się do panującej wysokości. Obniżenie tlenu we krwi zmusza nerki do wyprodukowania erytropoetyny (tak, to jest ten słynny hormon dopingowiczów, znany pod skrótem „EPO”), hormonu pobudzającego szpik kostny do zwiększenia liczby czerwonych krwinek. Przy bardzo dużych wysokościach całkowita aklimatyzacja następuje po tygodniach przebywania na bardzo dużych wysokościach, natomiast pierwsze erytrocyty pojawiają się dopiero po 4-5 dniach. Organizm też jednocześnie produkuje więcej odpowiedniego enzymu, który ułatwia uwolnienie tlenu z hemoglobiny do tkanek ciała. Na tej podstawie można już stwierdzić, że bez względu na to, jaki klub przyjeżdża do Kolorado, nie ma możliwości w pełni się zaaklimatyzować i musi odbywać pojedynki na większym obciążeniu.

Wpływ na postawę zawodników musi być znaczący, a przynajmniej taki, nad którym trudno przejść obojętnie. Denver w tym sezonie jest u siebie 10-2, na wyjeździe 3-7… Przypadek?