Uncle Drew poszalał przeciwko Pistons! Raptors uciszają Proces! Blazers na spacerze w Houston! Wizards na dnie. Powoli weselej w Thunder! Cavaliers po raz pierwszy! Kings z dubletem na Florydzie!

Miami Heat (3-4) 113 – 125 Charlotte Hornets (4-4)

Kozak meczu: Tony Parker – 24 punktów, 1 zbiórki i 11 asyst

Nawet nie wiecie, jak mocno dziś merdam ogonem wiedząc, że największym kozakiem tego meczu został weteran parkietu, Tony Parker. Warto tylko wspomnieć, że ten 36-letni Wariat, potrzebował dziś 25 minut, aby zdobyć z ławki 24 punkty i 11 zbiórek.

Hornets dominowali praktycznie przez całe spotkanie, a ich zwycięstwo nawet przez chwilę nie było zagrożone. Gdyby w zespole z Charlotte pozostał zdrowy Howard, to ekipa Jordana biłaby się o szczyt Wschodu.

Atlanta Hawks (2-5) 114 – 136 Cleveland Cavaliers (1-6)

Kozak meczu: Rodney Hood – 26 punktów, 3 zbiórki i 3 przechwyty

W końcu odrobinę radości w Ohio. Po tym jak Cavs zebrali 6 nokautów, pozbyli się swojego trenera i przygotowali się do tankowania, przyszło ich pierwsze zwycięstwo.

W meczu z rodzaju „no defense”, Kawaleria ładnie uderzyła w Hawks, broniąc swój Land! Aż 7 graczy Cavs z podwójną zdobyczą, a pod nieobecność Kevina Love pierwsze skrzypce rozegrał Hood. Dzisiejsze 52% za 3 ułatwiło nieco sprawę.

Sacramento Kings (5-3) 107 – 99 Orlando Magic (2-5)

Kozak meczu: Buddy Hield – 25 punktów, 11 zbiórki i 3 asyst

Czwarte ligowe zwycięstwo z rzędu Sacramento. Kings bardzo pozytywnie będą wspominać pobyt na Florydzie. Do wygranej nad Heat dołożyli dzisiejszej nocy triumf nad Magic. Mimo porażki w pierwszej kwarcie, Królowie potrafili wypracować bezpieczne prowadzenie, które utrzymali aż do zakończenia spotkania.

Decydująca trzecia kwarta to przewaga gości na poziomie 10 punktów. Wyróżniającymi się zawodnikami po stronie drużyny z Kalifornii Byli Hield (25-11-3) i Bjelica (21-8-1). Należy odnotować również świetną postawę w defensywie dwójki Willie i Buddy. Łącznie dołożyli 22 zbiórki.


W ekipie Magic ponownie ciężar punktowania wzięli na siebie Aaron Gordon (19pkt), Terrence Ross (17pkt) i Nikola Vucevic (15pkt).

Zdecydowanie nie była to noc Mo Bamby, który z dorobkiem 7 punktów i 7 zbiórek w ciągu 24 minut nie potrafił pomóc drużynie, by odwrócić losy spotkania.

Detroit Pistons (4-2) 105 – 108 Boston Celtics (5-2)

Kozak meczu: Kyrie Irving – 31 punktów, 5 zbiórki i 5 asyst

Po tym jak Celtics pokonali Pistons na wyjedzie 2 dni temu, dziś podjęli Tłoki u siebie.

Boston nie miał ochoty wyjść z tej kilkudniowej rywalizacji na remis i po emocjonującej końcówce obronił swój parkiet. O wszystkim zadecydowały osobiste Tatuma, choć to nie on dziś dominował na parkiecie.

Głównym celtyckim wojownikiem został w meczu Uncle Drew, który nieco przyciął fryzurkę i rozegrał swój najlepszy mecz w tym sezonie. Irving z dorobkiem 31 punktów nie raz czarował i udowodnił, że jeszcze chwilę potrwa, zanim odda pałeczkę młodym kolegom z zespołu.

Po stronie Pistons świetny Griffin, 24 punkty i 15 zbiórek. Tym samym po 4 zwycięstwach z rzędu Detroit, nadeszły 2 szybkie lekcje pokory od Bostonu.

Philadelphia 76ers (4-4) 112 – 129 Toronto Raptors (7-1)

Kozak meczu: Kawhi Leonard – 31 punktów, 7 zbiórki i 4 asyst

Nie ma kozaków na Toronto, kiedy po parkiecie biega Leonard. Raptors bez wielkich problemów odprawiają Proces z Philly. Ekipa Sixers przegrywa już tym samym po raz 4 w sezonie i coraz bardziej odsuwają się w tabeli od szczytu Wschodu.

Obrona gospodarzy wymusiła na gościach 23 straty, przypominając, że Kałaj to wielki gracz po obu stronach parkietu. Kiedy dodatkowo ładnie leci Lowry, a hala huczy od dopingu, to trudno powstrzymać Północ!

Portland Trail Blazers (5-2) 104 – 85 Houston Rockets (1-5)

Kozak meczu: Damian Lillard – 22 punktów, 3 zbiórki i 7 asyst

Blazers na spacerze w Houston. Tak właśnie wyglądał dziś ten mecz. Rockets pod nieobecność Hardena bez problemu zdobyli Texas, na którym przechodzą wyraźne problemy.

Choć ciężko w to uwierzyć, to Rockets na starcie 1-5 i taki stan może się jeszcze chwilę przedłużyć. Houston nie znalazło rytmu w ataku, przez co emocji zabrakło od drugiej kwarty.

Prawdziwy dramat Melo, który zaledwie 2 na 12 z gry. Po stronie Blazers zespołowa gra zrobiła swoje, a Portland co raz groźniejsze.

Washington Wizards (1-6) 95 – 107 Memphis Grizzlies (4-2)

Kozak meczu: Garrett Temple – 20 punktów, 7 zbiórki i 1 asyst

Wizards na dnie Wschodu! Taka prawda i takie smutne fakty. To nie jest zespół. Jest to w tej chwili grupa grajków, która gra obok siebie, a nie ze sobą. Widząc ich na żywo 2 dni temu, przekonałem się na własne oczy, że zarówno obrona, jak i potencjał w ataku, to naprawdę mierny poziom.

Grizzlies poszli po swoje i nie mieli wielkich problemów, aby obronić swój parkiet. Drugą młodość w Memphis przechodzi Garrett Temple, były gracz Wizards, który nawet gościł w Polsce. Temple godnie wspiera Gasola oraz Conleya, dzięki czemu Grizzlies po roku upokorzeń, wracają do gry o Playoffs.

LA Clippers (4-3) 110 – 128 Oklahoma City Thunder (2-4)

Kozak meczu: Paul George – 32 punktów, 12 zbiórki i 4 asyst

Pogrążone w kryzysie Thunder podejmowało dziś u siebie niesione serią dwóch wygranych Clippers. Gospodarze rozpoczęli sezon od czterech porażek i dopiero w ostatnim meczu z Suns miało miejsce przełamanie. Billy Donovan jest obecnie najbardziej krytykowanym coachem na Zachodzie, a brak Westbrooka w pierwszych spotkaniach sezonu wyraźnie nie był dla niego pomocny.

Starcie z drużyną z Los Angeles okazało się następną lekcją pokory dla gospodarzy w początkowej fazie spotkania. Goście wygrali pierwszą kwartę 33:25. W drugiej również triumfowali zdobywając 34 punkty przy 29 straconych oczkach. Błyszczał Gallinari notując 23 punkty w dwóch kwartach na korzyść Lob City. Włoch niestety mimo zdobyczy punktowej często pudłował.

Prawdziwy powrót zza grobu nastąpił w trzeciej części gry. Ekipa z Oklahomy w pełni wykorzystała błędy Clippers i zdominowała przebieg gry. Dało to oszałamiający wynik 39:10 w kwarcie numer trzy. Drużyna prowadzona przez Donovana nie dość, że odrobiła straty, to wyszła na 16 punktowe prowadzenie. Dał o sobie znać atletyzm Westbrooka.

W 27 minut gry odnotował 27 punktów. Jego współpraca z Georgem (21 pkt, 12 reb, 3 ast) napawała optymizmem do powrotu na zwycięskie tory. Ostatnia część gry, mimo ostrej walki drużyny ze Staples Center, nie pozwoliła na odrobienie strat z poprzedniej. OKC nie pozwoliło wyrwać sobie triumfu i odnotowało drugą wygraną z rzędu.

Po stronie gości najlepszym zawodnikiem był niewątpliwie Danilo Gallinari. Były gracz Nuggets zdobył 27 punktów przy 3 zbiórkach. Na gratulacje zasługuje również drugi skrzydłowy przyjezdnych – Tobias Harris (15 punktów) i rozgrywający Lou Williams (17 punktów).

Marcin Gortat dostał w tym spotkaniu 19 minut. Nasz rodak odnotował 7 punktów, 2 zbiórki i asystę. Po drugiej stronie parkietu popis w wykonaniu All Starów. Russ i Paul dołożyli łącznie 64 punkty i podwójne double-double. W ofensywie nie zawiodła również trójka Adams, Schroder i Grant, która we współpracy dołożyła 45 oczek do końcowego wyniku.

Przed ekipą z Oklahomy dużo pracy nad wariantami defensywnymi, ale można mieć wrażenie, że coś drgnęło w organizacji.