Westbrook powstał z kolan! Żółte piekło nie przestraszyło Bostonu! Przyszły Książe Północy zdobył Florydę!

Toronto Raptors (2) 98 – 93 Orlando Magic (7)

Kozak meczu: Pascal Siakam – 30 pkt, 11 zb. i 4 as.

Wynik Serii: 2-1 Dla Raptors.

Po tym jak Raptors rozszarpali Magic w meczu numer 2, seria przeniosła się na Florydę gdzie gracze z Orlando czują się wyjątkowo mocni. Przypomnę tylko, że Magic wygrali 13 ze swoich 14 ostatnich spotkań na własnym parkiecie w sezonie regularnym. Raptors natomiast przegrywali w każdym 3 meczu serii w ostatnich 4 latach. Początek tego meczu to szybki run gości na poziomie 10-0. W tym czasie Siakam zdobył 5 punktów, i to właśnie przyszły książę północy, wyglądał zdecydowanie najlepiej ze wszystkich graczy na parkiecie. Odpowiedź ze strony Vucevica oraz trójka Isaaca, pozwoliła Magic wrócić do gry. Druga ćwiartka, podobnie, cios za cios i szalejący po obu stronach Siakam, który był głównym aktorem po stronie Raptors, ale to buzzer-beater z połowy Rossa, ozdobą pierwszej połowy. Dzięki temu zaledwie 3 punkty przewagi gości do przerwy. Ważny moment tego meczu to połowa 3 kwarty, podczas której Magic spudłowali 10 rzutów z rzędu, na co goście z północy odpowiedzieli ucieczką na poziomie 16-0. Na 8 minut przed końcem, po kolejnej trójce Lowrego, Raptors z najwyższym prowadzeniem 86-69. W tym momencie wydawało się, że już po meczu, ale to przecież Nba. Były Raptor Terrence Ross, raz jeszcze dał sygnał do ataku. W tym czasie obudził się również Vucevic i na zaledwie 41 sekund przed końcem, po ciosie z dystansu Rossa, wynik na tablicy 96-93 dla Raptors. Kibice Magic w grupie 19,367 osób (drugi wynik w 9 letniej historii Amway Center), wspólnie z Tracy McGrady, liczyło na cud w końcówce! Niestety dla miejscowych, kluczem do zwycięstwa okazała się zbiórka ofensywna Lowrego, na 15 sekund przed końcem, która na 2 punkty z osobistych zamienił Leonard. Tym samym Raptors uratowali swoje tyłki na finiszu spotkania. Wielki Pascal Siakam, którego 31 punktów pozwoliło wyrwać mecz numer 3 na korzyść ekipy z Ontario. Po stronie Magic kolejny raz zawiedli Gordon oraz Fournier, a Ross ( 24 pkt ) i Vucevic ( 22 pkt ), to za mało na silnych Raptors. Magic naprawdę mają wciąż szanse na wielkie rzeczy w tej serii, tylko muszą przypomnieć sobie te niebywałą fizyczność z pierwszego meczu.

Boston Celtics (4) 104 – 96 Indiana Pacers (5)

Kozak meczu: Kyrie Irving – 19 pkt, 5 zb. i 10 as.

Wynik Serii: 3-0 Dla Celtics.

Zieloni z Bostonu zajechali dziś na 3 starcie do Indiany, gdzie czekało już na nich prawdziwe zółte piekło zgotowane przez fanów Pacers. Po dwóch naprawdę wyrównanych spotkaniach, kibice miejscowych liczyli na zwrot akcji w tej serii. Celtics szybko postawili wysoko poprzeczkę, zadając 8 ciosów za 3 w samej tylko pierwszej kwarcie, uciekając na 37-22. W drugiej ćwiartce 12 punktów Evansa, pozwoliło odrobić straty, a dodatkowo run poziomie 9-2, dał miejscowym prowadzenie do przerwy 61-59. Po przerwie kolejny raz w tej serii, obrona Celtics pokazała swoje najlepsze oblicze, zatrzymując Pacers w tym czasie, na poziomie zaledwie 12 punktów. Dzięki temu goście uciekli na 8 oczek, nie oddając już prowadzenia do końca. W ten sposób gospodarze stają pod ścianą i po raz 2 w ciągu ostatnich 3 lat, mogą odpaść z Playoffs, przegrywając 0-4. Mimo ponad 40 minut na parkiecie, Bogdanovica, zaledwie 6 na 17 z gry. Bojan jako jedyny w Indianie, próbuje brać ciężar gry na swoje barki. Pacers brakuje heroizmu i bohatera tej serii. Turner zdobywając 13 punktów, zdobył tym tyle co łącznie w dwóch poprzednich i rozczarowuje najbardziej. Po stronie Bostonu, raz jeszcze liderem Irving (19 pkt, 5 zb i 10 asyst ), który dziś otrzymał wsparcie od Tatuma ( 18 ) i Browna ( 23 pkt ). Ta obrona która momentami ośmiesza rywala, kluczem do zwycięstwa w całej serii. Brak Smarta, zmobilizował pozostałych, Boston krok od pólfinału.

Portland Trial Blazers (3) 108 – 120 Oklahoma City Thunder (6)

Kozak meczu: Russell Westbrook – 33 pkt, 5 zb. i 11 as.

Wynik Serii: 2-1 Dla Blazers.

Chyba nikt z nas nie chce aby ta seria szybko się zakończyła, prawda?! Wczoraj na ploty wpadł do mnie mistrz wsadów, nasza duma koszykarska, Rafał Lipek Lipiński i powiedział krótko, Thunder Up! Gospodarze musieli w tym meczu powstać z kolan i odpowiedzieć silnym Blazers. Pojedynek Lillard vs Westbrook, to ozdoba tych Playoffs. Cała pierwsza połowa łupem miejscowych. Choć obie ekipy nie rozpieszczały w ataku, to run 10-1 na finiszu drugiej kwarty, pozwolił Thunder zejść do szatni, prowadząc 49-39. W tym czasie Lillard zaledwie 6 punktów, a całe Portland, na poziomie 37% z gry. Po przerwie 4-punktowa akcja Georga pozwoliła gospodarzom zwiększyć prowadzenie do stanu 55-43. PG13 wciąż nie potrafi powrócić do poziomu z pierwszej połowy sezonu. Ta 3 ćwiartka to prawdziwy DameTime! Lillard postanowił iść samotnie na bitkę przeciwko całemu Okc i zdobył w tym czasie 23 punkty, redukując straty do poziomu 86-82. Sporo pyskówek i blok Westa na Lillardzie, ozdobą meczu. Emocje godne Playoffs. Kiedy po czyściochu z dystansu McColluma, na tablicy wyników był remis po 89, miałem wrażenie że będzie ogień do samego końca. Nic z tego! Westbrook, Grant oraz Schroder wykorzystali ponowny kryzys strzelecki Lillarda, który w 4 kwarcie zaledwie na poziomie 3 punktów i ostatecznie pokonali pewnie Blazers. Tym samym Westbrook powstał z kolan, będąc najlepszym zawodnikiem tego meczu ( 33 pkt, 5 zb, 11 asyst ). Ciężko uwierzyć że Thunder wygrali mimo kolejnego słabszego występu PG13, który dziś na poziomie 22 punktów, ale 3 na 16 z gry! Wsparcie ze strony Granta oraz Shrodera kluczowe, a wulkan energii w postaci Westbrooka, ponownie dał nadzieje kibicom w Okc! Strach się bać, co będzie się działo w tym arcyważnym starciu numer 4.

Zdjęcia: Zach Beeker.

Wideo: Źródło YouTube/Espn, YouTube, YouTube/Motion Station, YouTube/Nuggets, YouTube/SK, YouTube/Sixers, YouTube/MGLHighligts.

Redagował: Buzzer.