Wielka bitwa na wschodzie! 50-tka Griffina, wielkie show bohatera Tłoków! Dominator Davis! Nuggets po swoje przeciwko Kings.

Philadelphia 76ers (2-2) 132 – 133 Detroit Pistons (3-0)

Kozak meczu: Blake Griffin – 50 punktów, 14 zbiórki i 6 asyst

Alez to było meczycho! Wielka bitwa na Wschodzie i bohater, o którym głośno będzie dziś na całym świecie! Kiedy o drugiej w nocy zadzwonił budzik, który zerwał mnie na nogi, aby 8 dzień z rzędu redagować kolejną noc NBA na dzisiejszy poranek, pomyślałem: tylko 3 mecze, szybka akcja i jeszcze z godzinka snu przed robotą! Problem w tym, że ta kosmiczna liga pisze inną kosmiczną historię każdej nocy!

W starciu pomiędzy Sixers vs Pistons mieliśmy być świadkami pojedynku gigantów, Drummond vs Embiid. O tym pierwszym trochę skromniej, ponieważ był to pojedynek Blake Griffin kontra cale Sixers! Griffin po prostu oszalał i poszedł na całość, wymieniając ciosy od początku do końca!

Nie tylko zamknął usta Embiidowi, którego 33 punkty, 11 zbiorek i 7 asyst dziś nie pomogły, ale dodatkowo poprowadził swoich Pistons do zwycięstwa w wielkim stylu!

Żadna ekipa nie potrafiła odjechać na więcej niż kilka punktów. Pod nieobecność Simmonsa, uraz pleców, Embiida godnie wspierał Reddick, zdobywca 30 punktów. Kiedy na zegarze pozostawało zaledwie 35 sekund, do remisu dającego jednocześnie dogrywkę doprowadził nie kto inny jak Griffin, który swojego jump shoota zaliczył nad bezradnym Procesem.

W dogrywce Pistons uciekli szybko na 5 oczek, ale za sprawą Reddicka Sixers podgonili i dzięki jego 4 punktowej akcji wyszli na 2 punktowe prowadzenie, zaledwie 5,6 sekund przed końcem. Wtedy piłkę w swoje ręce ponownie wziął Griffin, który nie tylko swoim pięknym wjazdem pod kosz wyrównał, ale jeszcze dodatkowo wymusił faul Covingtona, dzięki czemu osobistym wyprowadził Pistons na prowadzenie, którego niecelna trojka Embiida, już nie zmieniła.

Griffin w całym spotkaniu poleciał na poziomie 50 punktów, przy ponad 50% skuteczności! Był po prostu nie do zatrzymania, a jego kilka akcji dosłownie wyrywało z kapci!

 

LA Clippers (2-2) 109 – 116 New Orleans Pelicans (3-0)

Kozak meczu: Anthony Davis – 34 punktów, 13 zbiórki i 2 asyst

Mimo dużo słabszej skuteczności niż w poprzednich meczach, Pelicans ostatecznie po raz kolejny lepsi od swoich rywali, tym razem Clippers. O wszystkim zadecydowała ilość strat po stronie ekipy z LA, oraz pełna dominacja Davisa, który ustawiał sobie kolejnych obrońców jak chciał.

Zarówno Gortat, Boban ani Harrell, nie mieli nic do powiedzenia przeciwko największemu Pelikanowi. Marcin tym razem bez punktów w 12 minut. Choć mimo tego Clippers utrzymywali dystans do gospodarzy, to przegrana 3 kwarta różnicą 10 punktów, pozwoliła Pels kontrolować mecz w końcówce.

Obok Davisa, 20 punktów dorzucił Payton, który godnie i świetnie zastąpił w drużynie Rondo. Po stronie Clippers swoje zrobił duet strzelców Harris i Galinari, ale te łącznie 50 punktów, nie wystarczyło na Nowy Orlean.

 

Sacramento Kings (1-3) 112 – 126 Denver Nuggets (4-0)

Kozak meczu: Nikola Jokic – 14 punktów, 12 zbiórki i 6 asyst

Tym razem mecz bez historii. Po tym jak Kings pozytywnie zaskoczyli w meczu z Thunder, nie mieli dziś argumentów, aby powalczyć w Colorado z Nuggets.

Gospodarze bardzo pewni siebie, zakończyli emocje w tym meczu już po 3 kwarcie. Obaj trenerzy wypuścili w ostatniej ćwiartce graczy rezerwowych, dzięki czemu Kings zmniejszyli rozmiar porażki z wymagającym rywalem.

Po stronie gości zabrakło dziś skuteczności ze strony pierwszej piątki, a na wyróżnienie duet Jackson i Bagley, którzy z ławki wnieśli nieco energii. Nuggets zespołowo i na nie dużym obciążeniu, pewni u siebie.