Oklahoma City Thunder (42-27) 106 – 108 Indiana Pacers (44-25)
Kozak meczu: Paul George – 36 pkt, 6 zb. i 5 as.
Ależ widowisko w Bankers Life FieldHouse ! Po tym jak goście ze stanu bizonów spokojnie kontrolują drugą i trzecią kwartę, tornado w zamykającej części zaskoczyło chyba wszystkich. Pacers, odrabiają 18 punktów i rzutem na taśmę zatrzymują Oklahome. Wynik 106:106 na 57 sekund przed końcem. Wesley Matthews, zapewnia wygraną drużynie z Indianapolis. Russell Westbrook, rzutem rozpaczy nie odmienia losów rywalizacji. Strzał z połowy Josepha na koniec trzeciej ćwiartki, to dla mnie ozdoba całej nocy. Przypomniał się Reggie Miller! Większość uznaje Bucks za największe pozytywne zaskoczenie wschodu. Dla mnie osobiście, jest nim Pacers. Ekipa McMillana, mimo kontuzji kluczowych graczy, zajmuje trzecie miejsce na wschodzie. Tej nocy, drużyna ponownie wygrała tworząc zgrany kolektyw. Cztery trójki Matthewsa, siedemnaście oczek Collisona i 23 punkty Bojana Bogdanovica. Świetna zmiana Domantasa Sabonisa. Ikona Blazers, może być dumna ze swojej latorośli. To kolejny po Markkanenie czy Doncicu, syn legendy europejskiej koszykówki. Siła starego kontynentu. Standardowo dla siebie, muszę nawiązać do Mylesa Turnera. Jedenasty numer draftu 2015, jest cichym bohaterem każdego spotkania. Ligowy lider bloków(175), to prawdziwy facet od parkietowej czarnej roboty. Niczym Bakayoko albo Kante. Nawiązując do gracza, nie piosenki Taco.. Taki Claude Makelele dla starszego pokolenia. To druga kolejna wygrana ekipy z regionu wielkich jezior. Wszystko to bez Oladipo i Evansa. Sześć celnych rzutów zza łuku Paula Georgea. Mimo wszystko, nie będzie dobrze wspominał powrotu na stare śmieci. Skrzydłowy, spędził przecież w the circle city aż siedem sezonów. Miano najlepszego punktującego spotkania, nie uratowało końcowego wyniku. PG13, dodatkowo spotkał się z krytyką pewnej części trybun. Usłyszeliśmy skandowanie „Zion Cie nienawidzi”. Odnosiło się to do trefnego buta Williamsona, który przyczynił się do niedawnego urazu skrzydłowego Duke. Obuwie to, było sygnowane właśnie nazwiskiem Paula. W temacie samego Ziona, polecam Wam swoją niedawną analizę jego przyszłości. Artykuł dostępny na facebookowej Buzzerowej tablicy. Wracając do spotkania. Westbrook, zapisuje triple double numer 27 w sezonie. Warte odnotowania siedemnaście oczek Adamsa. Wieża z Nowej Zelandii (mająca Tongijskie korzenie), nie miała łatwego życia pod koszem tej nocy.
Co dalej?
Pacers – wyjazd do Denver.
Thunder – przyjazd Warriors.
Cleveland Cavaliers (17-52) 91 – 120 Orlando Magic (32-38)
Kozak meczu: Cała piątka Magic
Walka Lewis vs Gołota, przeniesiona w realia Amerykańskiej koszykówki. Ciężki w odbiorze pogrom, bardzo podobny do bokserskich nokautów. Gospodarze z Amway Center, sukcesywnie rozbijają Kawalerzystów, prowadząc już nawet 33 punktami. Cytując Deontaya Wildera : „Booooomb Squad”! Gdzieś tam w tle, zawodnicy Cavs, krzyczący słynne „Ju Gołin Dałn”. Myślę że zrozumiecie. Kibice Orlando, od sześciu sezonów czekają na powrót do ósemki wschodu. W czasie Buzzer Crash the basket, poznałem dwóch fanatyków tej organizacji. Utwierdziło mnie to tylko w przekonaniu, że Polska rzesza fanów ORL ma się dobrze. Nawiązując do czasów Shaqa czy Howarda, czekają podobnie jak ja na powrót Kings do dużych rzeczy. Na chwilę obecną, dziewiąte miejsce i ostra pogoń za znienawidzonym lokalnym stanowym oponentem. Miami, to organizacja która nawet nazwę „zwinęła” niebieskim sprzed nosa. Rywalizacja o ósemkę nabiera więc dodatkowego znaczenia. Korzystniejszy kalendarz w porównaniu do Heat, może mieć duże znaczenie. Wróćmy do spotkania. Podwójna zdobycz Vucevica, dwadzieścia oczek Augustina i trzy tróje Gordona(21 pkt). Raz jeszcze solidne wsparcie Rossa z ławki, spotęgowane wejściem Bircha z double double. Ważne dni przed Cliffordem i całą organizacją. Cleveland myślami już przy drafcie. Druga kolejna porażka, przedostatnie miejsce w konferencji. Przy tragicznej dyspozycji kadry, wiatr w szkrzydła łapie Collin Sexton. Ósemka ostatniego draftu, miejscami przypomina mi Kembe. Mimo że były gracz Alabamy jest o 3 cm wyższy, widzę sporo analogii. Ciężko pochwalić jakiegokolwiek innego gracza bordowych. To dopiero czwarta porażka Cavs, w meczu z Orlando, w 24 ostatnich spotkaniach tych ekip. Tak zwany efekt Lebrona..
Co dalej?
Magic – przyjazd Hawks.
Cavaliers – wyjazd do Dallas.
Sacramento Kings (33-34) 120 – 126 Boston Celtics (42-27)
Kozak meczu: Buddy Hield 34 pkt & Kyrie Irving 31 pkt.
Zieloni z TD Garden, gościli nieobliczalną fioletową siłę z zachodu. Spodziewając się otwartej bitwy, otrzymaliśmy wielką wojnę na wyniszczenie. Tarasy Bostonu, były świadkami zwrotów akcji, w połączeniu z wieloma widowiskowymi zagraniami. Coś jak na koncercie Rammsteinu. Pierwsza połowa, dość zaskakująco została zdominowana przez Kings. Boston, wychodzi na prowadzenie z początkiem trzeciej kwarty. Sacramento, ponownie jednak ucieka na dwanaście punktów. Kiedy wydawało się, że spotkanie ostatecznie wyłoniło triumfatora, armia Stevensa odrabia straty. Ostatnie sześć minut, to już pewne prowadzenie gospodarzy. Mistrzowie NBA z roku 1952, w prawdzie ruszyli do odrabiania strat, zabrakło jednak czasu. Cenna wygrana Celtics, szczególnie patrząc na odrobienie aż siedemnastu punktów straty. Piąte z rzędu spotkanie Celtów przeciwko drużynie z Golden State. Bardzo dobry bilans 4-1, maluje piękną wizje reszty sezonu zasadniczego. Triple double Irvinga, double Morrisa i łącznie 27 oczek duetu Tatum-Horford. Kyrie, tylko jedna celna trójka w dziewięciu oddanych próbach za trzy. Australijczyk, zalicza pierwszą potrójną zdobycz od lutego 2014. Dopiero numer dwa w karierze. Wielka różnica z ławki w postaci Jaylena Browna. Syn znanego boksera królewskiej dywizji, dokłada do stawki 22 punkty. Druga kolejna wschodnia porażka Sac Town. Poprzeklinałem sobie w nocy z nadmiaru nerwów. To bolesne, kiedy Twoja ulubiona drużyna, grając piękną ofensywną koszykówkę, ponownie musi uznać wyższość rywali. Przegrane w ostatnich sekundach wszystkie cztery mecze z Warriors. Dogrywka z Bucks i Blazers, dwa równe boje z Nuggets. Ciężko wytłumaczyć sobie ten pech. Kibicuje Im od czasów Webber, nadal zostaje mi czekanie na powrót do pięknych czasów. Sześć trójek Buddy Hielda. Bahamczyk, zostaje najlepszym punktującym spotkania. Nassau, ma zaledwie 250 tysięcy mieszkańców. Malownicza stolica Bahamów na baśniowej wyspie New Providence, dostarczyła do ligi Hielda i Aytona. Można Nasz drogi Kraju? Double double Cauleya Stein, dwadzieścia punktów Barnesa i brakująca asysta do podwójnej zdobyczy Foxa. Po urazie kolana, do gry wrócił Marvin Bagley. Dwójka draftu rodem z Duke, zapisała czternaście oczek w dziewiętnastu minutach. Najstarsze miasto stanu Kalifornia, już tylko z matematycznymi szansami na awans do ósemki. Nie licząc własnych zwycięstw, potrzebne masowe porażki Jazz, Spurs i Clippers. Wielu lokalnych dziennikarzy w Sacramento, uznaje że reszta sezonu, to dobry czas na testy przed kolejnymi rozgrywkami. Polowania na Vucevica czy Middeltona (bohaterowie najgłośniejszych w mieście plotek transferowych), mogą jeszcze bardziej wzmocnić Królewską siłe ataku. Czekam z niecierpliwością..
Co dalej?
Celtics – przyjazd Hawks.
Kings – wyjazd do Philadelphii.
Los Angeles Lakers (31-37) 98 – 111 Toronto Raptors (49-20)
Kozak meczu: Kawhi Leonard – 25 pkt, 8 zb. i 4 as.
Scotiabank arena niewzruszona wobec przyjazdu Króla. Raptors utrzymują bezpieczne prowadzenie przez całą drugą połowę, wbijając następna szpilkę w ekipę Waltona. Mała abdykacja w Ontario. Obraz sezonowej sytuacji Jeziorowców zawarty w jednym spotkaniu. Mam problem z drużyną z Miasta Aniołów. Z jednej strony jako kibic Kings od zawsze mi do nich daleko, z drugiej jednak uwielbiam Lebrona. Zrobienie z Niego kozła ofiarnego, średnio ma moją aprobatę. Zarząd Los Angeles, w ostatnich sześciu miesiącach dopuścił się tylu błędów, że nie mogło to się zakończyć inaczej. Ostatnio w mediach zostało na ten temat powiedziane wszystko, wróćmy zatem do samego spotkania. Po zaskakującej wpadce w Ohio, Park Jurajski wraca na właściwe tory. Pogoń za Kozłami wydaje się wciąż aktualna. Pięć trójek Leonarda, szesnaście punktów Siakama i pietnaście oczek młodszego z braci Gasol. Pod nieobecność Ibaki i Lowryego, rotacja Nursea nadal jest wielkim zagrożeniem dla każdego. Powell, wchodząc z ławki, był następnym katem żółtych (nie mieszać z Dominikańskim Wilkiem). Szanse LAL na najlepszą ósemkę konferencji zachodniej, podobne do szans Warriors na pierwszy pick nadchodzącej loterii. Król kończy z 29 punktami. Osiem asyst Rondo i dwa bloki Caldwella Pope. Bezproduktywni tej nocy Kuzma, Bullock i Hart. Starania Caruso z ławki, zdecydowanie małym plusem tego smutnego dla Gości spotkania. Dziesięć ostatnich spotkań, osiem porażek. Kiedy przed sezonem mówiłem, że PO w ich przypadku będzie sukcesem, wielu odsyłało mnie do lekarza. Radosne życie wariata!
Co dalej?
Raptors – wyjazd do Detroit.
Lakers – wyjazd do Detroit.
Minesotta Timberwolves (32-37) 100 – 120 Utah Jazz (39-29)
Kozak meczu: Karl-Anthony Towns – 26 pkt, 12 zb. i 4 as.
W temacie Jazzu, świat ma Scotta Joplina, Louisa Armstronga czy Billa Evansa. Świat koszykówki, ma natomiast ekipę z Salt Lake City. Jazz to raczej forma interpretacji niż osobny styl muzyczny. Podobnie ma się basket prezentowany przez Utah. O nieobliczalności ekipy Quin Snydera, przekonała się drużyna Wilków. Psowate uciekają od słodkich dzwięków saksofonów pod góra Wasatch range. A teraz na poważnie.. przyjezdni nie zdobywają prowadzenia przez całą drugą i trzecią kwartę. Ostatnia część, to już pełna kontrola UJ i ucieczka z wynikiem. Przed spotkaniem, właścicielka klubu, Gail Miller, przemówiła do licznie zgromadzonych fanów. Potępienie ostatniego incydentu z Westbrookiem, oraz gorąca prośba do kibiców o brak powtórek takich sytuacji w przyszłości. SLC, to miasto które procentowo zamieszkuje najmniejsza liczba Afroamerykanów z wszystkich agromeracji NBA. Ostatnie zarzuty o rasizm, po kłosie sytuacji z Russem, wymusiły na władzach zajęcie stanowiska. Rozgrywający Oklahomy, otrzymał 25 tysięcy kary finansowej. Natomiast kibic Jazz, dożywotni zakaz wejścia na arenę. Po wygranej z Suns, następna zachodnia zdobycz gospodarzy. Prawdziwe Jam Session pod koszem wysokich graczy z Vivint Smart Home Arena. Double double Goberta i Favorsa, 24 punkty Mitchella i świetna zmiana Crowdera (18pkt). 34% skuteczność zza łuku wystarczyła w spotkaniu z Timverwolves. Mimo wszystko, Jazz stać na znacznie więcej. Druga kolejna porażka Watahy. Patrząc na jakość następnych przeciwników, szansa na fazę playoffs umarła tak samo jak w przypadku Lakers. Osamotniony KAT, bez szans wobec zgranych Jazzmanów. Jedenaście niecelnych rzutów Wigginsa z pewnością nie pomogło. Saunders był zmuszony radzić sobie tej nocy bez Rose, Teague, Denga i Covingtona. Śnieżyca nad Denver, wymusiła opóznienia podroźniczę. Czwartkowe dziesięć godzin na lotnisku z pewnością nie ułatwiło gry przyjezdnym..
Co dalej?
Jazz – przyjazd Nets.
Timberwolves – wyjazd do Houston.
Dallas Mavericks (27-41) 99 – 100 Denver Nuggets (45-22)
Kozak meczu: Paul Millsap – 33 pkt, 8 zb. i 3 as.
Strefa Buzzer-Beater w Buzzerze!
Idealne zwieńczenie zawalonej nocy! Dreszczowiec w Pepsi Center. Pierwsza połowa mogła zmylić, iż to spotkanie drugiej z czternastą siłą zachodu. Wyrównana wojenka, bardzo miła dla oka. Trzecia kwarta i większa część czwartej, to zaskakująca dominacja gości z Teksasu. Dwanaście punktów prowadzenia Mavs.. zapachniało Nam sporą niespodzianką w Colorado. Bryłki zaliczają heroiczny powrót, doprowadzając do remisu 95:95 na trzy minuty przed końcem. Zdolny młodzieniec rodem ze Słoweni, wyprowadza przyjezdnych na jednopunktowe prowadzenie. Miało to miejsce niecałe sześć sekund przed dźwiękiem syreny. W Denver jednak jest człowiek który potrafi zrobić różnice. Nikola Jokic, pięknym game-winnerem aktywuje euforie całej areny. Drugi najlepszy Joker po Heathie Ledgerze ! Tak jak predator szukał Arnolda w 1987, tak piłka odnalazła Serba we właściwym momencie. Czapki z głów. Druga kolejna wygrana drugiej ekipy zachodu. Żadna drużyna w lidze, nie wygrała tylu domowych spotkań co Nuggets (29). Prawdziwa twierdza stanu Stulecia. Paul Millsap, przypomniał Nam czasy Hawks. Mimo że bez Budenholzera, skrzydłowy nadal ma to coś! Bez dwóch zdań najlepszy zawodnik na parkiecie w najwyżej umiejscowionej arenie NBA. Po jedenaście punktów Jokica i Bartona, po dwanaście oczek Murraya i Beasleya z ławki. W cieniu świeżych plotek o Kembie, Dallas porządnie powalczyło na wyjeździe. Double double Doncica, Powella i Klebera. Trzy trójki Dirka, dwadzieścia punktów Brunsona i siedemnaście oczek młodego Hardawaya. To siódma kolejna porażka Mavs. Trzeciego lutego ostatnia wyjazdowa wygrana.. wybór w drafcie najprawdopodobniej odejdzie do Atlanty, nie ma więc czekania na wysoki pick. Jest za to czekanie na powrót do gry jednorożca z Łotwy. Tym czasem ja uciekam spać! Domyślam się że moje powieki już wyglądają jak rodem z „The last of us” albo „Days Gone”. Miłego dnia wszystkim !
Co dalej?
Nuggets – przyjazd Pacers.
Mavericks – przyjazd Cavaliers.
Zdjęcia: Źródło NBA, Nba Talk, MSTF
Wideo: Źródło YouTube/HH, YouTube/MS, YouTube/RFS, YouTube/FD, YouTube/SK, YouTube/Espn, YouTube/PTB
Redagował: Bartek Bartkowiak.