Zjawisko odmładzania u afrykańskich sportowców nie należy do plotek, to fakt stwierdzony, a nawet zakwalifikowany jako poważny problem. Temat ten w przypadku NBA jest rzadko podnoszony, można odnieść wrażenie, że bagatelizowany lub sprowadzany do zwyczajowej plotki, ewentualnie sensacyjnego newsa, nad którym nikt dłużej się nie pochyla. Może dlatego, że zawodnicy pochodzenia afrykańskiego mieli swój znaczący wkład w rozwój ligi, niektórzy z nich znaleźli się w gronie Hall of Fame i byłoby wielkim nietaktem wytykanie im oszustwa w kwestii metryki. Tak delikatne kwestie pozostawiam osobom odpowiedzialnym w tym zakresie, ja skupię się na prześledzeniu tej tendencji i pokażę, co udało mi się ustalić.
Według przygotowanego przez UNICEF Every Child’s Birth Right: Inequities and trends in birth registration tylko jeden przypadek narodzin na cztery do piątego roku życia jest odnotowywany w stosownym urzędzie. Najgorzej ta sytuacja wygląda we Wschodniej i Południowej Afryce, gdzie tylko 36% wszystkich dzieci do piątego roku może pochwalić się aktem narodzin, w Afryce Subsaharyjskej jest nieco lepiej, bo udaje się to w 41% przypadkach, najlepiej na tym tle, choć nadal fatalnie, wygląda Zachodnia i Centralna Afryka z 45%. Należy pamiętać, że są to wyniki uśrednione z obszarów miejskich i wiejskich. W przypadku aglomeracji lub miast słupki podskakują do 50%-60%, na wsi oscylują wokół 30%-40%. Kolejną składową, którą należy uwzględnić jest zamożność. Osoby bogatsze znacznie chętniej w Afryce rejestrują narodziny dziecka (50%-65%) od osób mniej zamożnych (25%). Opierając się na tych prostych szacunkach UNICEF-u z 2013 roku łatwo dojść do wniosku, że w przypadku Afryki problem jest więcej niż powszechny i nie należy z tego robić specjalnej sensacji. Statystycznie rzecz ujmując – jest większe prawdopodobieństwo spotkania Afrykanera do piątego roku życia bez aktu narodzin, niż z aktem. Drugi wniosek jaki się nasuwa: w przypadku Afrykanerów z dużą dozą prawdopodobieństwa należy stwierdzić, że przeważająca część młodzieży może mieć podaną niewłaściwą metrykę urodzenia lub posługiwać się niepewną datą narodzin. Odważę się powiedzieć więcej: w przekroju kontynentu wydaje się niezwykle rzadkie spotkanie Afrykanera, którego dane zawarte w akcie urodzenia odpowiadałby dokładnie dacie jego narodzin.
W Nigerii rocznie rodzi się ok. 5 mln dzieci, z czego 70% nie ma aktu urodzenia. Od 1992 roku rząd wprowadził odpowiednią ustawę, która pozwala na bezpłatne uzyskanie aktu urodzenia w Narodowej Komisji Ludnościowej (NPC). Dotyczy to jednak przypadków odnotowanych w szpitalach, natomiast narodziny w domu wystarczy zgłosić lokalnemu samorządowi pod przysięgą, który zajmuje się resztą. Podobne uprawnienia mają niektóre szpitale, kościoły oraz lokalna władza, zawsze jednak świadectwa narodzin należy przekazać do NPC. W 2007 roku istniało 2322 placówki do zgłoszenia narodzin, ok. 3 na lokalny samorząd. Jeśli ktoś urodził się przed 1992 roku musi przedstawić oświadczenie od swojego samorządu lokalnego i odbyć tam wywiad. Według oficjalnej procedury poza wyżej wymienionymi, osoby zgłaszające muszą mieć 18 lub więcej lat. W rzeczywistości afrykańskiej ci wybrańcy posługujący się wiekiem nie mają powodów do matactw i oszustw, o ile los nie stworzy przed nimi szansy udania się do Europy lub USA. Nawet jeśli procedura otrzymania aktu urodzenia przebiegnie zgodnie z wytycznymi, nawet jeśli będzie dysponować się zgodną z prawdą datą urodzenia, zawsze istnieje bardzo łatwa możliwość sfałszowania dokumentów. Gdyby wierzyć słowom George’a Onmonyi z nigeriavillagesquare.com to: You can walk into any immigration office in Nigeria today, forge documents at the nearby business centre, change your name, place of birth, date of birth, pay 7,000-10,000 naira instead of the official price of about 5,500 for an international passport and within hours you have completed the whole process.” A new passport, a new person – and if you are a footballer, a younger one. Co prawda nie ma tutaj poruszonego konkretnego przypadku koszykarza, natomiast łatwo sobie wyobrazić, że dyscyplina raczej nie gra żadnej roli. FIFA szuka odpowiednich rozwiązań, by temu przeciwdziałać przy pomocy skanowania nadgarstków, co ogólnie przynosi nadspodziewanie dobre rezultaty, natomiast nie udało mi się znaleźć informacji, by w przeciwieństwie do Europy, NBA stosowała podobne rozwiązania. Pewnie dlatego, że piłka nadal tam dominuje. Afrykę należy rozumieć przez pryzmat przygnębiającego braku perspektyw. Wiele osób jest w stanie zrobić naprawdę dużo, byle wyrwać się z tamtego świata, i nie tyczy się to jedynie samych przyszłych koszykarzy. Dodajmy biedę, skorumpowane urzędy i… olbrzymi potencjał. W końcu chodzi o umiejętności. Afryka nadal jest dla NBA łakomym kąskiem, choćby z racji tego, że można tam znaleźć atletycznych, a przy tym zwinnych i o fantastycznych parametrach chłopaków, którzy często wcale nie myślą o graniu w koszykówkę, tylko dopiero później się na nią przestawiają (przypadek Hakeema Olajuwona).
NBA posiada oficjalne kanały, którymi rekrutuje zawodników z Afryki, z rozwijającymi obozami, czy programami takimi jak Basketball Without Borders. NBA pachnie dolarami, więc nie brakuje osób, które rozwijają sieć nieformalnych kanałów, próbując w ten sposób swojego szczęścia. Alexandra Harper napisała artykuł How elite youth basketball exploits African athletes, w którym przedstawiła przypadek Nigeryjczyka, Chukwuemeke Ene z 2011 roku. Chociaż tekst traktuje o tym jak amerykański sen szybko może zamienić się dla Afrykanera w koszmar nielegalnej imigracji, to jednocześnie zawiera parę wskazówek mówiących o tym, jak dochodzi do wyrabiania potrzebnej wizy przez skauta, by dostać się do USA. Greer scooped them up [ Ene i jego kolegów] as well. He sent all three boys the paperwork they would need for their visas, and coached them in advance of their consular interviews. Uzyskanie wizy imigranckiej wymaga napisania petycji oraz sporych nakładów finansowych, jak na warunki afrykańskie (220 $), co wcale nie oznacza pozytywnego rozpatrzenia. Jest jeszcze wiele innych czynników, które należy spełnić – droga zatem długa i kręta. Na miejscu, już w college’u, jeśli zawodnik okaże się obiecujący i zwraca uwagę skautów, jego wiek może decydować o wszystkim. Skauci są tego świadomi, dlatego zachęcają albo sami nadzorują przed wylotem do Ameryki fałszowanie paszportów oraz innych dokumentów, byle zwiększyć szanse danego zawodnika na odniesienie sukcesu, ale tak na dobrą sprawę nie przywiązują do nich większej emocjonalnej więzi. Sam Greer zdradził bowiem Alexandrze Starr, że odpowiada za wysłanie 250 Nigeryjczyków do Stanów z marzeniami o grze w koszykówkę. Należy pamiętać, że na parkietach NBA widzimy jedynie zwycięzców, reszta – liczona w setkach – nie miała tyle szczęścia i musiała obejść się smakiem, a nawet została wyrzucona na bruk, zostawiona sama sobie, zapomniana przez wcześniej uśmiechniętych skautów.
Thon Martial Maker, grający obecnie dla Milwaukee Bucks, jest uchodźcą z Sudanu, który przed wojną zbiegł do sąsiadującej Ugandy, a następnie dostał się do Australii. W jego przypadku zweryfikowanie podstawowych danych z dzieciństwa wydaje się niemożliwe, natomiast biorąc pod uwagę jego warunki fizyczne oraz wygląd, jest wielce prawdopodobne, że jest zawodnikiem znacznie starszym. Świadczy o tym choćby wrzucone zdjęcie z paszportu wyrobionego do Australii, gdy Maker miał 12 lat. Wystarczy w wyszukiwarkę wpisać: „Passport Thon Maker”.
David Aldridge w 2011 roku zainteresował się przypadkiem fenomenu kongijskiego centra, Bismacka Biyombo, który zaliczył krótki epizod dla hiszpańskiej Fuenlabrady zanim wziął udział w drafcie i trafił do Toronto Raptors. W jego przeszłości jest sporo niejasności. Jeszcze w Kongo trenerzy sugerowali, jakoby Biyombo miał „nie więcej jak 20 lat”, natomiast jego agent, Igor Crespo, utrzymywał, że są dowody wskazujące na jeszcze młodszy wiek jego podopiecznego, co miały poświadczyć wykonane badania rentgenowskie nadgarstka przez sztab medyczny Fuenlabrady, wskazujące maksymalnie na 16-17 lat. Problem polega na tym, że nawet to badanie nie daje 100% pewności, a raczej pewne wyobrażenie. Poza tym ponowienie tego badania w pewnym wieku staje się bezużyteczne. Stwarza również możliwość matactwa. Aldridge w rozmowie z drem Benem Wedro sugeruje, jakoby istniała możliwość dysponowania rentgenem nadgarstka innej osoby niż Biyombo, a zaufanie klubów NBA do osoby Bismacka Biyombo tak naprawdę sprowadzało się do zaufania dokumentacji medycznej Fuenlabrady.
Najświeższa sprawa dotyczy Serge’a Ibaki, po tym jak Zach Lowe z ESPN stwierdził, że „league, not the league office, teams believe that [Ibaka] is older than his listed age”. Sprawa przybrała emocjonalny obrót bez wyraźnych dowodów, sugerowanie czegokolwiek dla samego sugerowania, nawet wątpliwego, dała Ibace pole do popisu, chociaż trudno uznać, by jego tłumaczenie wyczerpało temat: „I was born in in the capital of the Republic of Congo, Brazzaville. A city with a population bigger than 1 million. A city with hospitals, a civil registry and an administration. I was born in a caring, loving and united family. I was not born in the jungle”. Serge pochodzi z rodziny o korzeniach koszykarskich, matka grała dla Kongo, natomiast jego ojciec dla Demokratycznej Republiki Kongo. Dzieciństwo przypadło mu na bardzo burzliwy okres w dziejach kraju, który od 1997 roku rozsadzała wojna domowa. Trudno przypuszczać, by wówczas ktoś zaprzątał sobie głowę takimi sprawami, jak akty urodzenia. W sąsiednim Zairze również toczyła się wojna. W 2006 roku poznał późniejszego swojego agenta, Pere Gallego, na African Junior Championships w Durbanie, w Republice Południowej Afryki. Na YouTube dostępny jest filmik, gdzie Serge został wybrany MVP. Zaraz potem trafił do hiszpańskiego L’Hospitalet. Jedno ze zdjęć z tamtego okresu przedstawia muskularnego młodzieńca. Jak na 17-latka dysponował atletyzmem typowym dla graczy, którzy taką sylwetką mogli się pochwalić po intensywnych treningach na siłowni przez dobrych kilka lat. Oczywiście to niczego nie rozstrzyga, natomiast jeszcze późniejsza wypowiedź Gallego daje sporo do myślenia: “That was something that surprised me a bit, because he didn’t have a normal education with all this civil war mess and the problems of one of the poorest countries in the world”. Kongo lat 90. wciąż doświadczało trudów młodej demokracji, które nie radziło sobie ze spuścizną kolonializmu. Walki polityczne czy na tle plemiennym były na porządku dziennym, administracja na fatalnym poziomie, szkolnictwo zaniedbane, korupcja się szerzyła i spokojnie za pewnik można przyjąć, że problemy obecne w Nigerii powtarzały się również w Kongo i innych państwach. Serge zapewne na myśli miał obecne Kongo, które dzięki pomocy UNICEF-u, WHO i WTO powoli wychodzi z mrocznych czasów, natomiast jeśli cofniemy się 27 lat wstecz zobaczymy zupełnie inną rzeczywistość. Należy pamiętać również, że po raz pierwszy FIFA zastosowała badanie nadgarstka dopiero w 2009 roku, to, co było możliwe w przypadku Bismacka Biyombo, dla Serge’a Ibaki nie mogło mieć zastosowania, bo był już na to „za stary”. Nie ma wyraźnych dowodów na starszy wiek Ibaki, chyba, że za takowe uznamy spadające sukcesywnie, z roku na rok, statystyki.
Wątpliwości z wiekiem wcale nie są domeną zawodników urodzonych poza granicami USA. W 2013 roku wynikło całkiem spore zamieszanie z Shabazzem Muhammadem. Po pierwsze okazało się, że Muhammad nie urodził się w Los Angeles i nie ma 19 lat, ale w Long Beach Memorial Hospital i ma 20 lat. Trudno stwierdzić, kiedy i gdzie zniknął rok, bo ojciec Muhammada najpierw stwierdził, że cała sprawa jest pomyłką, później jednak potwierdził, że jego syn ma rzeczywiście 20 lat. Ostatecznie odmówił wyjaśnienia wszelkich niejasności.
Wątpliwości co do afrykańskich koszykarzy będą istniały tak długo, jak długo nie powstanie skuteczna metoda badająca wiek sportowca. Na chwilę obecną medycyna jest w tym zakresie bezradna. Wygląda na to, że jeszcze długo kluby NBA będą musiały polegać na własnej intuicji.