You shouldn’t be alive, The Truth. O krok od śmierci Paula Pierce’a

W tej historii nie ma zbyt wielu zwrotów ani tajemniczych wątków, podgrzewających atmosferę. Była właściwie jedna dramatyczna akcja, która mogła okraść NBA z wielkiego talentu. 

Feralnego 25 września 2000 roku, ówcześnie 22-letni Paul Pierce, udał się do klubu nocnego Buzz, umiejscowionego przy 51 Stuart Street (nie szukajcie go, został zastąpiony innym – Bijou), na zorganizowaną, prywatną imprezę, na której było około 300 osób. Miejsce już wcześniej cieszyło się niezbyt dobrą opinią, funkcjonując wśród miejscowych pod różnymi nazwami w zależności od dnia tygodnia, prawdopodobnie, aby nie wiązać go z występującymi tutaj napaściami (zgodnie z policyjnym raportem).

Klub nocny Buzz, obecnie zastąpiony przez Bijou. Oba cieszą się podobnie złą reputacją.

W sali bilardowej doszło do awantury, podczas której gracz Celtics został najpierw uderzony w głowę, a potem 11 razy dźgnięty i kopany. Większość ran kłutych szyi, twarzy oraz pleców okazały się powierzchowne, za wyjątkiem jednej, w okolicach mostka, mająca głębokość 7 cali, w konsekwencji powodując bardzo groźne zapadnięcie się płuca.

Rana w okolicy mostka mogła okazać się śmiertelna

Komentujące to na gorąco media nie wspomniały nic wówczas o interweniującym Tonnym Beattiem i jego bracie, bo było wtedy jeszcze zbyt wiele niejasności. W każdym razie w momencie ataku, Battie przebywał w łazience. Gdy zobaczył, co się dzieje, zadziałał natychmiast:

To było szaleństwo. Nie wiedzieliśmy, z jak wielkimi urazami mieliśmy do czynienia. I chyba dobrze.

Około godziny 1 w nocy Paul Pierce został przetransportowany do New England Medical Center samochodem Battie’ego. Leżąc na stole operacyjnym zdołał zapytać, czy umrze tej nocy z powodu utraty dużej ilości krwi.

Na początku nikt nie został aresztowany, chociaż policja skłaniała się  po przesłuchaniu świadków do dokładniejszego sprawdzenia lokalnej grupy hip-hopowej Made Men.

Tak na dobrą sprawę mimo upływu przeszło już 17 lat, nadal trudno ustalić jedną spójną wersję wydarzeń. Jedna z wersji głosi o tym, że Pierce niczym samozwańczy strażnik chciał rozdzielić dwóch stałych bywalców klubu i całkowicie przypadkowo wyłapał uderzenia butelką. Inna to podbicie do kilku kobiet, zbyt gorący flirt z laską, na którą czujne oko miało dwóch gostków z nią związanych. Ci co chodzą po klubach wiedzą, że dokładnie takich sytuacji zdarza się na pęczki, tylko nie każda kończy się rozbijaniem butelki na głowie.

Ta druga wersja po trzech tygodniach śledztwa ostatecznie zostaje w pewnym sensie potwierdzona. Śledczy uniewinnili Anthony’go Hurtsona od wszystkich zarzutów, natomiast postawili je 36-letniemu Trevorowi Watsonowi (za uderzenie Pierce’a butelką) oraz 30-letniemu Williamowi Raglandowi za napaść z nożem z zamiarem pozbawienia życia.

William Ragland do końca nie przyznawał się do winy.

Temu drugiemu groziło od 7 do 10 lat więzienia po uprzednim spędzeniu od 21 do 25 lat za dokonane przestępstwa z bronią w ręku. Ragland w wieku 14 lat zamordował mężczyznę, strzelając do grupy ludzi. Nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów w przypadku ataku na Paula Pierce’a, czego próbował gorąco dowieść przed sędzią Sądu Najwyższego, Charlesem Spurlockiem:

Przepraszam, że ten incydent miał miejsce, ale ludzie, którzy dźgali go są wciąż na ulicy. Chciałbym powiedzieć Paulowi Pierce’owi przepraszam, że doszło do incydentu, ale nigdy go nie dźgnąłem ani nigdy go nie kopnąłem.

Mimo zgromadzonych dowodów opierających się głównie na przesłuchaniach świadków, doprowadzenie Raglanda za kratki wcale nie okazało się takie proste, bowiem jedna z kobiet, na którym opierała się linia oskarżenia prokuratora, Krystal Bostick, odmówiła składania zeznań przed sądem i dopiero zagrożenie jej 3-miesięcznym pobytem w więzieniu, zakończonym chwilowym omdleniem, zmieniło jej podejście do sprawy. Mimo tego przed ławą przysięgłych odwołała zeznania złożone na policji, mówiąc, że nigdy nie widziała żadnego mężczyzny z nożem w ręku. Podobna sytuacja miała miejsce z Reginą Hendersona, która zmieniła zeznania. Na sali sądowej była absolutnie przekonana, że to nie Hurston uderzył butelką w głowę Paula Pierce’a, ale mężczyzna o imieniu Fred. Prokurator John Pappas w mowie podsumowującej stwierdził, że obie kobiety zmieniły zeznania, bo boją się odwetu. Oczywiście obrona próbowała podtrzymać rozbieżności w zeznaniach świadków, ale przysięgli uznali Raglanda za winnego.

W złożonej apelacji przez obrońców Raglanda, sprawa trafiła ponownie na wokandę Sądu Najwyższego w październiku 2007 roku, a jej finał miał miejsce ponad rok później, bo w listopadzie 2008. Wyrok został podtrzymany. Sąd uzasadnił to na tamtą chwilą zwiększoną liczbą dowodów obciążających oskarżonego, pomimo tego, że policja miała problemy z ustaleniem spójnej wersji zdarzeń prezentowanej przez świadków.

Paul Pierce wrócił na parkiet w sezonie 2000/2001 w meczu z Los Angeles Clippers. Koledzy z przeciwnego zespołu nie pozwolili mu zapomnieć o tamtym wydarzeniu.

Przy powstawaniu artykułu korzystano z następujących źródeł:

  • http://www.southcoasttoday.com/article/20021012/news/310129940
  • http://abcnews.go.com/Sports/story?id=100441&page=1
  • http://www.nytimes.com/2000/09/26/sports/pro-basketball-nightclub-incident-leaves-celtic-recovering-from-stab-wounds.html
  • http://www.celticslife.com/2017/09/happy-anniversary-paul-pierce-stabbed.html
  • http://www.universalhub.com/node/17540