Za mała dawka paliwa rakietowego, aby zatrzymać Pelicans. Nowy zdrowy książę północy. Greak Freak po raz pierwszy. Gorące Slońce w Arizonie. Wolves postraszyli Spurs. Szalona strzelnica w NY City.

Milwaukee Bucks (1-0) 113 – 112 Charlotte Hornets (0-1)

Kozak meczu: Giannis Antetokounmpo – 25 punktów, 18 zbiórki i 8 asyst

Świetny mecz i emocje do ostatniej sekundy w Charlotte! Do tego ten zajefajny parkiet Hornets… Ale do rzeczy. Podobnie jak w pre-season, głodny gry niczym z wścieklizną we krwi na parkiet wybiegł Antek! Giannis od pierwszych minut wykazywał ogromne zaangażowanie po obu stronach parkietu i i to głównie dzięki jego grze, Bucks pewnie prowadzili do przerwy z Hornets 13 punktami.

Po stronie gospodarzy szalał tej nocy Kemba Walker, który nie zamierzał oddać nocy otwarcia sezonu w swoim mieście. Kemba poleciał w całym meczu na poziomie 41 punktów, przyczyniając się do odrobienia strat w końcówce. Niestety dla kibiców Hornets, zawiódł w decydującym momencie, kiedy wjeżdżając pod kosz, nie zapewnił zwycięstwa na 3 sekundy przed końcem.

Tym samym Bucks z pierwsza wygrana w sezonie a 28 punktów, 18 zbiorek i 8 asyst Antetokounmpo, świadczy o tym, że Greak Freak zamierza ostro poszaleć w tym sezonie!

Brooklyn Nets (0-1) 100 – 103 Detroit Pistons (1-0)

Kozak meczu: Andre Drummond – 24 punktów, 20 zbiórki i 1 blok

Oj mało zabrakło, aby Nets zepsuli debiut Dwane Caseya, jako nowego trenera Pistons! Brooklyn walczył do samego końca, a bohaterem mógł zostać Harris, który nie uciszył mimo wszystko kibiców Mo-Town, na 3 sekundy przed końcem.

Duet Wielkoludów Drummond-Griffin ostatecznie uratowali zwycięstwo Pistons, zaliczając wspólnie 50 punktów i 28 zbiorek, w tym sam Andre zebrał 20!

Po stronie Nets wielki mecz rozgrywał LeVert, który przyćmił Russella, zdobywając 27 punktów.

Dzielnie go wspierał Dinwiddie oraz młody gniewny, o którym zrobi się głośno, Jarret Allen, który mimo obecności Drummonda uzbierał w pomalowanym 17 punktów, 10 zbiorek i 4 bloki.

Mimo tego Pistons górą.

Memphis Grizzlies (0-1) 83 – 111 Indiana Pacers (1-0)

Kozak meczu: Domantas Sabonis – 14 punktów, 15 zbiórki i 2 asyst

Bez zmian jak narazie w zespole Memphis Grizzlies. Największy tankowiec ubiegłego sezonu zajechał do Indianapolis, gdzie już w pierwszej kwarcie zaliczył dechy w postaci nokautu ze strony gospodarzy.

Mimo blisko 3 krotnie większej ilości strat po stronie Pacers, Grizzlies nie mieli nic do powiedzenia, ponieważ zagrali dramat w ataku, który zakończył się na poziomie 29% z gry! Na plus jedynie powrót do gry wiecznie kontuzjowanego Conleya.

Po stronie Pacers, ciężko wyróżnić jednego gracza, ponieważ gospodarze zaprezentowali swoja największą broń, zespołową grę! Mały piknik w Indianie na otwarcie sezonu.

Miami Heat (0-1) 101 – 104 Orlando Magic (1-0)

Kozak meczu: Aaron Gordon – 26 punktów, 16 zbiórki i 2 asyst

Sporo emocji w derbach Florydy! Dopiero ostatnie sekundy, w których stratę zaliczył Richardson, a osobiste wykorzystał Fournier, zapewniły zwycięstwo graczom Magic!

W tym meczu słaba skuteczność i solidna obrona spowodowała, że o wszystkim zadecydowała ilość punktów zdobytych szybkim atakiem po stratach przeciwnika. W tym elemencie Orlando pobiło Miami w stosunku 25-11. Nie do zatrzymania był tego wieczora Aaron Gordon, 26 punktów i 16 zbiorek, w tym 4 na 5 za trzy!

Miejmy nadzieję, że talent tego widowiskowego Wariata w końcu rozwinie się na dobre! Po stronie Heat, dobry mecz Dragica, 26 punktów, co jednak nie pozwoliło wyjechać z Orlando zwycięskim.

Atlanta Hawks (0-1) 107 – 126 New York Knicks (1-0)

Kozak meczu: Tim Hardaway Jr – 31 punktów, 6 zbiórki i 5 asyst

A więc prawdziwe święto w Nowym Yorku! Nie dość, że pożegnano Noaha, to dodatkowo Knicks wygrywają na otwarcie sezonu!

Może i przeciwnik nie najwyższych lotów, ale wygrana to wygrana! O wszystkim w tym meczu zadecydowała druga kwarta, uwaga, wygrana przez Knicks 49-25! Tak jest, to nie błąd w druku!

Hawks przyjęli na czoło 49 punkciorów w 12 minut gry! W tym szalonym meczu bez obrony, aż 7 graczy Knicks z podwójną zdobyczą, a liderem został Hardaway Jr., zdobywca 31 punktów.

Po stronie Hawks, podobne i te samy demony co w pre-season, Tray Younga.

Gracz, wokół którego Hawks, chcą budować swoja przyszłość po raz kolejny na słabiutkim procencie 5 na 14 z gry! Cała ekipa Atlanty dodatkowo łącznie aż 24 straty, nie będzie lekko.

Cleveland Cavaliers (0-1) 104 – 116 Toronto Raptors (1-0)

Kozak meczu: Kyle Lowry – 27 punktów, 1 zbiórki i 8 asyst

A więc doczekaliśmy się! Kawhi Leonard, w pełni zdrowy zadebiutował jako nowy książę północy!

Dodatkowo, co najważniejsze, Kawhi wybiegał kilka godzin temu blisko 37 minut, co pokazuje, że faktycznie kłopoty zdrowotne już za nim.

Debiut byłego Spurs wyjątkowo okazały, 24 punkty i 13 zbiorek. To głównie dzięki niemu, ale jeszcze bardziej dzięki Lowry, 27 punktów, 83% z gry, Raptors dosyć pewnie pokonali u siebie Cavs.

O wszystkim najbardziej zadecydowała druga, pewnie wygrana ćwiartka. Po stronie Cavs, na wyróżnienie zasługuje Osman, 17 punktów i 10 zbiorek. Kevin Love dorzucił 21 oczek, ale na dramatycznie niskim 27%. Pierwsze zwycięstwo w sezonie północy.

New Orleans Pelicans (1-0) 131 – 112 Houston Rockets (0-1)

Kozak meczu: Anthony Davis – 32 punktów, 16 zbiórki i 8 asyst

Podczas tej szalonej nocy NBA najwięcej uwagi przyciągał mecz w Houston, gdzie spotkały się dwa zespoły, które w minionym sezonie ostro szalały w Playoffs na Zachodzie. Zła wiadomość dla kibiców Rockets jest taka, że do miasta zajechali Pelicans, którzy od pierwszej minuty, na pełnym gazie, odbierali powoli tlen faworyzowanym Gospodarzom.

Po stronie Pels kozaczył praktycznie każdy, Davis, Mirotic, obaj łącznie 62 punkty i 26 zbiorek.

Do tego świetny z ławki Randle, który potrzebował zaledwie 23 minut, aby zaliczyć 23 punkciory.

Triple-double dorzucił od siebie Payton i tym samym Pelicans mocno weszli w ten sezon.

Nie ma co dramatyzować, to w końcu pierwszy mecz sezonu, ale Rockets nie szło dziś za wiele ani w ataku, ani w obronie. Zabrakło odpowiedzi na świetnie dysponowanych gości, Melo, który ostatecznie wchodził z ławki, podobnie jak reszta kolegów, skromnie na poziomie 9 punktów i niskim procencie. Mały zimny prysznic i Houston dalej po swoje.

Minnesota Timberwolves (0-1) 108 – 112 San Antonio Spurs (1-0)

Kozak meczu: Demar DeRozan – 28 punktów, 4 zbiórki i 4 asyst

Bardzo wyrównany i dobry mecz w San Antonio. Do miasta Popa zajechali skłóceni Wolves, którzy mimo wewnętrznych dramatów postraszyli ekipę gospodarzy! Jimmy Butler, zgodnie ze swoim hasłem: ”you fuc..g need me”, wyskoczył w pierwszej piątce gości i robił co mógł, aby pokonać Spurs.

Świetny Jeff Teague, ale kompletnie w tym meczu zawiódł KAT, który wyleciał z parkietu po zaledwie 22 minutach, z powodu 6 fauli, zdobywając do tego czasu tylko 8 punktów.

Mimo tego Spurs musieli się ostro namęczyć, aby w 4 kwarcie przeciągnąć zwycięstwo na swoją stronę!

Decydujące punkty na 8 sekund przed końcem z osobistych zdobył DeRozan, który w swoim debiucie w Spurs uzbierał łącznie 28 punktów i w duecie z Aldridge poprowadził Spurs do zwycięstwa.

Utah Jazz (1-0) 123 – 117 Sacramento Kings (0-1)

Kozak meczu: Donovan Mitchell – 24 punktów, 3 zbiórki i 2 asyst

W Sacramento gościli dziś Jazz, którzy w drugiej kwarcie odebrali chwilowo tlen gospodarzom, wygrywając te ćwiartkę różnicą 17 punktów, dzięki czemu zaliczyli swoją pierwszą wygraną w sezonie. Mimo, że Kings ambitnie walczyli i gonili, to zabrakło czasu, aby zaskoczyć zwycięstwem nad mocniejszym rywalem.

Po stronie Jazz zadecydował odrobinę większy arsenał w ataku, w postaci 7 graczy z podwójną zdobyczą, wspieranych dodatkowo świetnym w obronie wielkoludem Gobertem.

Cala piątka gospodarzy robiła co mogła, ale zabrakło trochę wsparcia z ławki oraz kontuzjowanego Bogdanovica. Tym samym Jazz, zespołowo po raz pierwszy.

Dallas Mavericks (0-1) 100 – 121 Phoenix Suns (1-0)

Kozak meczu: Devin Booker – 35 punktów, 4 zbiórki i 7 asyst

Nie trzeba było długo czekać, aby nowy duet z Arizony dał ognia. Phoenix gładko pokonali u siebie Mavericks 121-100.

Pierwsze skrzypce zagrał powracający po kontuzji Devin Booker, który poleciał na poziomie 35 punktów, a dzielnie wspierał go DeAndre Ayton, który zadebiutował na poziomie 18 punktów i 10 zbiórek.

Warto dodać, że Booker powrócił po kontuzji ręki. Poza tym należy wyróżnić Trevora Arizę, który szalał po obu stronach parkietu i rozegrał wielki mecz.

Dallas jakby na dziś lekko zagubione, jeszcze nie zgrane, bez lidera, ale nie ma co dramatyzować, ponieważ to 1 mecz sezonu. Swój debiut zaliczył również Luka Doncic, 10 punktów, 8 zbiorek, 4 asysty. Ten chłopak ma wszystko, aby odnieść sukces w tej lidze, oby zdrowie dopisało.

Denver Nuggets (1-0) 107 – 98 LA Clippers (0-1)

Kozak meczu: Nikola Jokic – 21 punktów, 8 zbiórki i 5 asyst

Na koniec tej ogromnej dawki NBA, przenosimy się na chwilę do Los Angeles. W swoim nowym klubie, Clippers, zadebiutował bowiem Marcin Gortat.

Mimo, że na nie cale 90 sekund przed końcem, mieliśmy remis po 95-95, to zwycięsko z tego starcia wyszli Nuggets, których w końcówce do zwycięstwa poprowadził duet Jokic & Harris.

Marcin dziś na poziomie 6 punktów, 6 zbiorek oraz 2 asyst. Mimo, że Sweet Lou i Boban dołożyli trochę od siebie z ławki, to bardziej wyrównany skład Bryłek z Denver okazał się lepszy.

Napadamy Clippers na mecz przeciwko Wizards, już za niecałe 2 tygodnie!